• 11/10/16 biznes , dress code , Strefa Biznesu , styl

    (Polski) Garsonki w strefie trendów

    Sorry, this entry is only available in Polish.

    No Responses
    (Polski) Garsonki w strefie trendów
  • 14/07/16 biznes , dress code , Dziennik Zachodni , ocena stylizacji

    Jak cię widzą, tak cię piszą…

    Publikacja: Śląsk Plus z dn. 8.07.2016 oraz Dziennik Zachodni z dn. 9.07.2016
    Condoleezza Rice, była sekretarz stanu USA, tak ubrana pojawiła się kilka dni temu na konferencji ABSL w Katowicach.

    Condoleezza Rice
    Konferencje to „zagłębie” specjalistów branży lub chociaż osób zainteresowanych danym tematem. Nie każda ma taki sam charakter, ale niemal każda pozwala zdefiniować charakterystyczny dla danego sektora styl czy kod ubioru. Biznesowe środowisko doskonale zdaje sobie sprawę z wagi, jaką odgrywa wizerunek, dlatego dbałość o niego jest już oczywistością, z czego osobiście bardzo się cieszę. 

    Podstawowe zasady biznesowego kodu ubioru to:
    1. prostota i minimalizm,
    2. harmonia,
    3. indywidualne dopasowanie,
    4. elegancja.

    Biznesowe stroje mają za zadanie być tłem do tego, co mamy do powiedzenia oraz podkreślać nasze kompetencje. Tutaj nie ma miejsca na swobodę czy awangardę, bardziej liczy się profesjonalizm. 

    Czy strój pani Condoleezzy Rice spełnia ta kryteria? Jak najbardziej! Proszę zwrócić uwagę, że patrząc na naszą dzisiejszą bohaterkę, głownie koncentrujemy się na jej twarzy, czyli „na dzień dobry” zaczynamy od słuchania. Strój, choć ważny, nie jest najważniejszy, i nie odwraca niepotrzebnie od sedna.

    Całość utrzymana w łagodnych, profesjonalnych niebiesko-granatowych kolorach. Czerń, z powodu typu urody pani Condoleezzy, byłaby jak najbardziej na miejscu, jednak z uwagi na psychologię koloru nie radzę inwestować w czarne stylizacje na dzień. Dystansują i budują barierę pomiędzy nami a słuchaczami czy też partnerami do rozmowy. 

    Białe korale rozjaśniają całość. I dobrze, choć muszę przyznać, że w tej konkretnej stylizacji nie przypadły mi one do gustu. Nie wiem, może chodziło o nawiązanie do tradycji… Jednak ich forma jest zbyt mało nowoczesna, a biznes raczej powinien kojarzyć się ze stawianiem czoła przyszłości. Według mojej opinii, korale w ocenianym zestawie dodają powagi i wieku. Nie sądzę, by to było świadomym, a co więcej – celowym, zabiegiem.

    Ostatnich kilka słów chciałabym poświęcić sweterkom, z których Condoleezza Rice uczyniła swój „znak firmowy”. Nie są one zbyt lubiane w kręgach biznesowych. I słusznie, choć zaznaczam, że w przypadku pań (odwrotnie do panów) są one dozwolone. Ważna jest jednak ich jakość. 

    Moja ocena: 4
    No Responses
    Jak cię widzą, tak cię piszą…
  • 17/06/16 biznes , dress code , Dziennik Zachodni , Śląsk Plus , styl , wizerunek po męsku

    Jak cię widzą, tak cię piszą…

    Publikacja: Śląsk Plus z dn. 10.06.2016 oraz Dziennik Zachodni z dn. 11.06.2016
    W maju w Katowicach odbywała się kolejna edycja Europejskiego Kongresu Gospodarczego (EEC), którego organizatorem był Wojciech Kuśpik. Tak prezentował się podczas inauguracji kongresu.

    Wojciech Kuśpik
    Dziś chciałabym podejść do oceny stylizacji nieco inaczej… Ciekawa jestem, jakie jest Państwa zdanie na temat polskich mężczyzn w kontekście wyglądu. Czy dbają o swoją prezencję – tak w ogóle? Czy posiadają wiedzę w temacie? Wyniki moich obserwacji nie są zbyt optymistyczne, ale pocieszające jest, że ostatnio jest coraz lepiej. 

    Kiedyś dobry wygląd szedł w parze z wysokim wykształceniem i statusem społecznym. Z czasem zaczęło się to zmieniać. Obecnie spotykam się wręcz z taką postawą ze strony „światłych”, że temat wizerunku należy trywializować. Przecież to tylko ubrania. I zgadzam się. To TYLKO ubrania, ale o ileż przyjemniej patrzy się nam na osoby, które potrafią wyrazić siebie poprzez to, co mają na sobie. O ileż przyjemniej przebywa się nam w towarzystwie osób z wyobraźnią, które starają się nie tylko dostrzegać, ale też kreować piękno wokół nas. 

    Chciałabym przekonać Państwa do tego, że dobry wygląd nie musi być synonimem nadmiernej dbałości o rzeczy zewnętrzne, te mniej istotne. Wręcz przeciwnie! We wszystkim liczy się równowaga i harmonia. Mężczyzna, który sądzi, że samo noszenie marynarki czy garnituru sprawia, że jest on elegancki jest w głębokim błędzie. Znaczenie mają rzeczy małe, a to z kolei wiąże się z konkretną wiedzą, którą warto posiąść. Wiedzą, podkreślę, która jest częścią etykiety, a jej znajomość powinna być dla nas oczywistością. Bo np. to, jakiej długości powinny być rękawy marynarki jest tak samo ważne jak, kto komu pierwszy podaje rękę. Jedno i drugie świadczy o nas samych i naszym dobrym (lub nie) wychowaniu, ale także edukacji w temacie. 

    Kongres to szczególny czas i miejsce, by pokazać się z dobrej strony. Pan Wojciech jako gospodarz wyznacza standardy – w każdym tego słowa znaczeniu. I cieszę się, że są one tak wysokie. Elegancki i dopracowany wygląd jest dowodem na to, że szanuje swoich gości. Dobre przygotowanie – merytoryczne, ale też od tej strony wizualnej – świadczy o tym, że dba o szczegóły. Każdy chce czuć się dobrze zaopiekowany. Jeśli gospodarz potrafi zadbać o siebie, o ileż bardziej będzie potrafił zadbać o innych.

    Wielokrotnie pisałam już na łamach DZ o zasadach kodu ubioru. Pan Wojciech może być wzorem do naśladowania. Świetna kolorystyka. Ciemny granat nadaje powagi, a biała koszula elegancji. Śliwkowy krawat (o idealnej długości) ładnie uzupełnia całość. Nic w danej stylizacji nie gra pierwszych skrzypiec. Na tym właśnie polega profesjonalny wygląd, który staje się tłem do tego, co mamy do powiedzenia. Bo przecież to jest ważniejsze, prawda? Wielka pochwała za rozmiary. Marynarka i spodnie leżą idealnie i mają dobre długości. Nawet mankiety koszuli wyglądają spod rękawów marynarki, jak powinny. Panowie, patrzcie i uczcie się, to jest prostsze niż Wam się wydaje. Wystarczą dobre chęci.

    Moja ocena: 5 (Do 6 brakuje mi w tej stylizacji poszetki. Stali Czytelnicy mojej rubryki zapewne wiedzą, o czym mówię. :))
    No Responses
    Jak cię widzą, tak cię piszą…
  • 18/05/16 biznes , dress code , Dziennik Zachodni , kolory , ocena stylizacji , polityka , Śląsk Plus , styl

    Jak cię widzą, tak cię piszą…

    Publikacja: Śląsk Plus z dn. 29.04.2016 oraz Dziennik Zachodni z dn. 30.04.2016
    Danuta Pietraszewska
    Dziś oceniam stylizację osoby, której przyglądam się już od jakiegoś czasu. I czynię to z ogromną przyjemnością, bo zwykle nienaganny wygląd tej pani sprawia wrażenie, jakby wszystko było „od linijki”. Kolor,  fason, niemal każdy szczegół przemyślany. W jej stylizacjach nie ma miejsca na błąd. Każdy by tak chciał, nie każdy potrafi.
     
    Drodzy Czytelnicy, pod moją lupą Danuta Pietraszewska i jej strój na gali DZ.

    Czerwony kolor sukienki jest bardzo odważny. Dlaczego? Wobec czerwieni nie jesteśmy w stanie przejść obojętnie. To kolor jak wykrzyknik, przy czym bardzo dosłowny. W naturalny sposób przyciąga oko i tym samym pomaga w byciu zauważalnym.  Nie bez przyczyny politycy noszą czerwone krawaty. Gratuluję odwagi.

    Sukienka pani Danuty jest mocno dopasowana. Można by dyskutować, czy aby nie za bardzo, ale jeśli nasza bohaterka czuje się w niej dobrze i swobodnie, dlaczego nie? Ma przecież piękne, kobiece kształty. Wielka pochwała za podkreślenie talii oraz doskonałe długości – zarówno rękawów, jak i całej sukienki, która odsłania i zasłania dokładnie to, co powinna. Kokarda przy dekolcie kieruje nasz wzrok na twarz naszej bohaterki. 

    Ciekawe ze względu na kolor szpilki. Zwykle panie decydują się na łączenie czerwonej sukienki z czarnymi butami, ale zawsze podkreślam, że jest wiele lepszych rozwiązań. Jak na przykład te ze zdjęcia albo cieliste…

    Jedyna rzecz, którą bym poprawiła, a raczej „wymieniła”, to czarny zegarek, który jest za mocnym akcentem kolorystycznym wobec całości. Także zbyt delikatnym w formie na ręce pani Danuty. 

    Jednak to małe „potknięcie” w postaci nieidealnego zegarka nie zmienia obrazu całości. Jest pięknie. 🙂

    Moja ocena: 5
    No Responses
    Jak cię widzą, tak cię piszą…
  • 07/03/16 biznes , dress code , Dziennik Zachodni , kolory , ocena stylizacji , Śląsk Plus , wizerunek po męsku

    Jak cię widzą, tak cię piszą…

    Publikacja: Śląsk Plus z dn. 19.02.2016 oraz Dziennik Zachodni z dn. 20.02.2016
    Wracam do ocen męskich stylizacji w wersji eleganckiej. Oto Edward Miszczak, dyrektor programowy stacji TVN, który tak ubrany pojawił się na prezentacji wiosennej ramówki stacji.
    Edward Miszczak

    Szary garnitur powinien stanowić podstawę każdej męskiej garderoby. Oczywiście w odpowiednim odcieniu, o temperaturze zgodnej z typem kolorystycznym osoby, która będzie go nosiła. Szary z natury jest chłodny, ale jest to bardzo ogólne stwierdzenie. Jak każdy kolor ma on także swoje cieplejsze wersje. Najprościej ujmując, gama szarej barwy jest chłodna lub ciepła w zależności od domieszki brązu i niebieskości. Szarości ze szczyptą koloru niebieskiego są zimne, ale te z odrobiną koloru brązowego – zdecydowanie cieplejsze.
    Szary garnitur ze zdjęcia jest w chłodnej tonacji i ładnie podkreśla kolor włosów i zarostu pana Edwarda.
    Podoba mi się też mleczny czy też śmietanowy odcień białej koszuli, która oddaje stonowany i znowu chłodny typ kolorystyczny naszego bohatera.
    Kolory to chyba jednak jedyna pozytywna rzecz, o której potrafię napisać w przypadku tej stylizacji. Co mam jej do zarzucenia? Nieodpowiednie fasony, niedopasowane długości i szerokości, które kuriozalnie zdeformowały sylwetkę. 
    Marynarka leży fatalnie. Rozumiem, że należało ukryć pewne niedoskonałości budowy ciała, ale uczyniono to tak nieumiejętnie, że wręcz pogłębiło pewne dysproporcje. Moje najpoważniejsze uwagi to: za szerokie ramiona, niepotrzebne taliowanie, za długie i za szerokie rękawy. Spodnie także układają się fatalnie. Nogawki powinny być zdecydowanie węższe i krótsze.
    Szkoda, że taka osoba, jak dyrektor programowy znanej stacji telewizyjnej, która zatrudnia sztab specjalistów od wizerunku, nie skorzystał z porady stylisty. Mogło być o niebo lepiej!
    Moja ocena: 2 (Za dobre kolory.)  
    One Response
    Jak cię widzą, tak cię piszą…
  • 21/12/15 biznes , dress code , HR Polska , styl , wydarzenia , jej życie ze stylistką

    Niech moc ubioru będzie z Wami!

    Tekst powstał dla HR Polska. Tym razem o pomoc poprosiłam Idę, której autorstwa jest pierwsza część artykułu.

    Niech moc ubioru będzie z Wami!
    Sweter z reniferem czy biała koszula? Mała czarna czy może raczej czerwona? Krawat czy poszetka? Brokat czy welur? Zbliżają się Święta, a wraz z nimi – spotkania w gronie rodziny, przyjaciół, współpracowników. Te ostatnie, w zależności od kultury organizacyjnej firmy, mogą mieć swobodny albo bardziej oficjalny charakter. Taki też powinien być nasz świąteczny strój – zawsze adekwatny do sytuacji i przyjętej konwencji. 
    Okiem przymrużonym, czyli elegancja niejedno ma imię
    Kiedy dopala się ostatni zaduszkowy znicz, a listopadowe liście ciągle jeszcze wirują w powietrzu, razem z liśćmi zaczynają sypać się zaproszenia na przeróżne wydarzenia okołoświąteczne. Wśród nich poczesne miejsce zajmują wszelkiego rodzaju wigilie Wigilii – poczynając od korporacyjnej fety, poprzez składkowe opłatki w klubie szachowym, na jasełkach w przedszkolu kończąc. 
    Każda okazja – mniej i bardziej uroczysta – daje nam zawsze sposobność do wyróżnienia się na tle innych. Osobną kwestią jest to, czy naprawdę zależy nam na tym, żeby się wyróżnić. 
    Wyobraźmy sobie, że zaczynamy pracę w nowej firmie i dostajemy zaproszenie na składkową wigilię. Proszę bardzo! Pora, żeby zabłysnąć! Nie wiadomo, czy bardziej błyszczy nasza suknia ze złotej lamy z głębokim dekoltem na plecach, brokatowa etola czy płonące bliny z karpiem w sosie estragonowym przygotowane na kolację. Wiadomo za to, że tło zajadających marketowe uszka kolegów w dżinsach i sweterkach  z reniferkiem może okazać się dla nas zbyt dramatycznym kontrastem. Od niechcenia rzucone „a wiecie, wisiało z brzegu szafy, to narzuciłam szybko, żeby się nie spóźnić na autobus” może nie poprawić naszej sytuacji.
    A jeśli jesteśmy egzemplarzem, który całe życie spędził w rurkach i T-shircie? Przecież nie będziemy przesadzać, wokół sami swoi, zresztą i tak nie mamy nic innego. Nie będziemy z siebie robić małpy, wybieramy po prostu niepodarte spodnie i prasujemy koszulkę. Tak wyelegantowani lądujemy wśród trzyczęściowych garniturów,  jedwabnych krawatów i obłoków wody kolońskiej tak gęstych, że osiadają nam rosą na nadruku „keep calm and kill zombies”. To, że nadruk wyprasowany, jakoś zeszło na dalszy plan. Niestety, czynione naprędce próby ukręcenia krawata z bordowej serwety misternie ułożonej przed nami w łabądka nie przynoszą zamierzonego efektu bez wcześniejszych ćwiczeń.
    Złoty środek. Dobry research. Tylko i aż tyle, żeby nie wspominać takiej wigilii dużo dłużej niż na to zasługiwała.
    Okiem profesjonalistki, czyli dobre rozpoznanie
    O napisanie pierwszej części tego artykułu poprosiłam tym razem moją asystentkę Idę Kasprzyk. Ida spojrzała na temat świątecznych stylizacji przymrużonym okiem, ja tymczasem pochylę się nad nim z lupą stylistki. 
    Jestem pewna, że każdy z nas ma na swoim koncie takie momenty, kiedy czuł się mocno niedopasowany do sytuacji i otoczenia. Przed nami okres, który bardzo sprzyja takim wpadkom. Świąteczny czas jest nie tylko odczuwalny w centrach handlowych czy naszych domach, jeśli o to zadbamy, ale także w środowisku pracy, gdzie już wkrótce będziemy zapraszani na tzw. spotkania opłatkowe. Mają one zupełnie inny charakter niż wszystkie inne integracyjne imprezy i w związku z tym wymagają innej oprawy – ze względu na swój zawód, mam na myśli tę wizerunkową.
    W zależności od kodu ubioru, który obowiązuje nas na co dzień, miewamy różne podejścia do tematu. „Białe kołnierzyki” cieszą się, że wreszcie zrzucą swoje mundurki i uniformy i zaprezentują się w nieco innej odsłonie. Zwykle wciąż formalnej, ale z dużą dozą swobody w stosunku do tego, co zwykle. Kobiety wybierają odważniejsze kolory,  a mężczyźni chowają swoje krawaty. Inaczej sprawa wygląda w firmach, gdzie w zwykły roboczy dzień nie obowiązuje elegancja. Wtedy wigilia Wigilii staje się świetną okazją, by pokazać się z nowej lepszej strony.  Pracownicy takich firm zwykle stawiają na sportową elegancję. Trudno zdefiniować jednoznacznie, jak powinniśmy prezentować się na tego typu spotkaniach czy wydarzeniach. Jeśli nie ma, a zwykle nie ma, ściśle wyznaczonych ram, co powinniśmy, a czego absolutnie nie – warto o tym rozmawiać. Jak wspomniała Ida – rozpoznanie to jedyne słuszne rozwiązanie. Jeśli jest to nasze pierwsze spotkanie opłatkowe w danej firmie, zapytajmy życzliwej nam osoby, jakie obowiązywały zasady ubioru w ubiegłych latach i przede wszystkim – jak był ubrany szef czy szefowa lub członkowie zarządu. Są to bowiem te osoby, które dyktują warunki i wyznaczają charakter i styl spotkań. Jeśli zarządzający nie dbają szczególnie o swój wygląd przy okazji wydarzenia, jakim jest firmowa wigilijka, znaczy to, że i od nas nie wymaga się czegoś wyjątkowego. Sprawa ma się inaczej, kiedy najważniejsze osoby w firmie występują w strojach galowych. Dla pracowników powinien to być jasny komunikat, jakiego wizerunku oczekuje się od nich.
    Okiem wnikliwym, czyli jak znaleźć złoty środek
    Spotkania opłatkowe dają nam wreszcie szansę, żeby się pokazać. Przede wszystkim mamy dużą dowolność kolorystyczną, a po drugie, to chyba jedyna taka okazja, kiedy w środowisku pracy wypada nam błyszczeć, w dosłownym tego słowa znaczeniu. 
    Chyba nie wyobrażamy sobie Bożego Narodzenia innego niż zielono-czerwono-złote, czasem jeszcze ze szczyptą srebra. Może firmowe spotkanie świąteczne to idealna okazja, żeby wreszcie pokazać się światu w czerwonej lub zielonej sukience? Nie musi ona być wyjątkowo wytworna, resztę zrobią dodatki. Moje skrzywienie zawodowe nie pozwala mi jednak nie zwrócić uwagi na to, żeby dbać o odpowiednie tonacje. Chłodnym typom urody polecam wybierać chłodne odcienie kolorów i analogicznie – ciepłym ciepłe. Kiedy mamy wątpliwości co do zgodności temperatury naszego ubrania z naszą urodą, stawiajmy na odpowiednie dodatki, które wychłodzą lub ocieplą barwy stroju. Chłodne typy wybierają srebro, a ciepłe – złoto. Zasady te są naprawdę proste, a mają ogromny wpływ na efekt ostateczny. A komu nie zależy na tym, by dobrze wyglądać? Nikt nie chce podkreślać niedoskonałości cery czy zmęczenia, a tak właśnie się dzieje, kiedy stosujemy nieodpowiednią dla siebie kolorystykę.
    W przypadku panów sprawa staje się ciut bardziej skomplikowana, ponieważ mamy tu pewne ograniczenia dotyczące wykorzystania elementów biżuteryjnych. Najważniejsze jest to, co przy twarzy. Absolutnie nie wolno pomylić się co do koloru koszuli. Najbardziej elegancką jest biała, ale odcieni bieli jest bardzo wiele i ta najzimniejsza lodowa rzadko któremu panu o słowiańskiej, delikatnej urodzie pasuje. Lepszym rozwiązaniem byłaby biała koszula w odcieniu mleka lub śmietany. Krawat nie jest obowiązkowy, ale jeśli z niego rezygnujemy, warto zastanowić się, co w zamian. Polecam poszetki, czyli chusteczki, które wkładamy do piersiowej kieszonki marynarki często mylnie nazywanej butonierką. Drodzy moi, butonierka to dziurka w klapie marynarki, a kieszonka nazywa się brustasza. Poszetki dają ogromne możliwości wizerunkowe, tym bardziej, że oferta rynkowa w tym zakresie staje się coraz bogatsza. Zwracam też uwagę, że poszetki nigdy nie nosimy w komplecikach z krawatem – w sensie tego samego materiału, koloru i faktury. Tak, jak kobiety wykazują się swoją wyobraźnią w doborze biżuterii, tak i panowie mogą i powinni puścić wodze fantazji i „poszaleć”, wybierając dla siebie poszetki. Może z okazji świąt granatowa w zielone reniferki? Nawet w bardzo eleganckich firmach, myślę, że doceniono by ten delikatny żarcik. Sprawa ma się już zupełnie inaczej, kiedy mężczyźni pojawiają się na spotkaniach w krawatach z dużym bałwanem. Chyba, że obrana konwencja jest taka, że wszyscy robią wszystko, żeby było śmiesznie….  
    Jedno jest pewne – spotkania opłatkowe to wyjątkowa kategoria firmowych wydarzeń. W tym przypadku nie ma złotych zasad, choć powiedziałabym, że istnieje złoty środek, którym jest  rozmowa ze współpracownikami i ustalenie wspólnie, jaki kod ubioru będzie nasz wszystkich obowiązywał. 
    Okiem życzliwym, czyli samych udanych stylizacji
    Dobre rozpoznanie. Złoty środek. Najważniejsze jednak, żeby czuć się swobodnie i spędzić w gronie koleżanek i kolegów z pracy miłe świąteczne chwile. Ważne, żeby strój nam w tym pomagał, a nie przeszkadzał, pozostał tłem, a nie głównym punktem programu. 

    Na nadchodzące święta i kolejny rok życzę Czytelnikom samych udanych stylizacji.
    Niech biurowy dress code będzie nie tylko zbiorem zasad, ale również inspiracją do tego, by pokazywać się od najlepszej strony.
    Bądźcie w swoich modowych wyborach profesjonalistami, nie zapominając przy tym, że moda, także ta w pracy, może być przygodą.
    Życzę Wam szaf, w których spotykają się minimalizm z fantazją.
    Ubiorów w kolorze i ze smakiem.
    Niech Was zawsze dobrze widzą i dobrze piszą!

    Artykuł dostępny także tutaj.

    No Responses
    Niech moc ubioru będzie z Wami!
  • 26/11/15 biznes , dress code , HR Polska , kolory , polityka

    Kajmak czy nutella?

    Zapraszam do przeczytania mojego kolejnego artykułu o kolorach, który przygotowałam dla HR Polska. Tym razem pochyliłam się nad brązem. Lubicie? Korzystacie? Nie jest to kolor odpowiedni na każdą okazję, ale…

    Brąz w szafie HR-owca
    Kto z nas w dzieciństwie nie grał w kolory? Różne wersje tej zabawy łączyła jedna reguła: „Kolor wygrywa, czarny przegrywa”. Budowanie wizerunku to również swego rodzaju gra w kolory, tyle że stawka jest tutaj dużo wyższa, a zasady nieco bardziej złożone. Warto je poznać i przyjrzeć się bliżej znaczeniu poszczególnych barw. Dziś wspólnie pochylmy się nad brązem.
    Dziewczyny lubią brąz
    Kiedy myślisz o kolorze brązowym, jakie obrazy pojawiają się w Twojej głowie? Gleba, jesień, drewno?… Skojarzenie brązu z kolorami ziemi daje poczucie komfortu i bezpieczeństwa, bo przywodzą one na myśl pewną surowość, związaną z naturą i byciem ekologicznym. Stąd też  większość pudełek i papierów do pakowania jest w kolorze brązowym, czyli organicznym, nieinwazyjnym dla środowiska – tak przynajmniej o nich myślimy lub też inni chcą, byśmy tak myśleli.
    Sprawa ma się jednak nieco inaczej, kiedy mówimy o brązie w wizerunku. Ma on tutaj swoją drugą, ciemniejszą stronę. Żeby tu unaocznić, zadam Ci kolejne pytanie. Czy wyobrażasz sobie prezesa banku w brązowym garniturze? Jestem pewna, że Twoja odpowiedź jest negatywna. A kiedy widzisz stojących obok siebie księdza w czarnej sutannie i zakonnika w brązowym habicie, którego „lubisz” bardziej? Zwykle ten drugi wzbudza więcej sympatii. 
    Otóż – kolor brązowy kojarzy się nam z pewną uległością i wewnętrznym ciepłem. Są to cechy absolutnie pozytywne i pożądane, jednak niekoniecznie w wizerunku biznesowym, tym profesjonalnym, który chcemy stworzyć – także w zawodzie HR-owca. Warto mieć świadomość, jak przez pryzmat koloru odbierani są ci, którzy noszą brązowe rzeczy. Z jednej strony lubimy ich skromność i prostotę, ale jednocześnie osoby te wywołują w nas pewne pobłażanie. Postrzegamy je jako nieco wycofane, niepewne swoich możliwości, choć bardzo pracowite. To właśnie tę pracowitość cenimy w nich najbardziej – niestety nie ich kompetencje i profesjonalizm. 
    Dla jednych kajmak, dla innych nutella
    foto: Artur Nyk
    Jako specjalista od wizerunku z 10-letnim doświadczeniem w branży dodam, że nie lubię brązu i w przypadku niektórych zawodów przekreślam go dla zasady.  Nawet pomimo twierdzenia, którego jestem zwolennikiem, że każdemu jest dobrze w każdym kolorze, choć nie w każdym odcieniu. Owszem, potrafię znaleźć uzasadnienie dla brązów  w garderobie, ale przeznaczonych na „po pracy”, tam kwestie kolorów i wizerunku rządzą się zupełnie innymi prawami. Chciałabym mocno podkreślić, że posługując się zimnymi barwami (a brąz taką nie jest) łatwiej jest wzbudzić szacunek, przywołać wrażenie elegancji, profesjonalizmu i zaangażowania. Oczywiście, wszystko jest też kwestią wykonywanego zawodu, ale portal HR Polska nie jest przeznaczony  tylko i wyłącznie dla branży leśnej czy wojskowej. Nawet Anglicy, którzy doskonale znają się na zasadach elegancji, powtarzają, że dżentelmeni nie noszą brązu poza polowaniami. Może nie należy taktować tego aż tak dosłownie, ale znajduję w tym twierdzeniu szczyptę prawdy.
    Wszystko jest kwestią odpowiedniej oprawy. Bo owszem, brązowa marynarka i do tego pomarańczowa apaszka to podbicie ciepłej natury brązu, ale już zestawienie go z różem daje zupełnie inny efekt. Cenną umiejętnością jest rozróżnianie tonacji. Jak w przypadku każdego koloru, także brąz ma swoje ciepłe i zimne odcienie. Najprościej ujmując, brązy z domieszką pomarańczu są ciepłe, a te z poświatą fioletu i szarości – chłodne. Dla siebie wybieramy kolory o temperaturze zgodnej z naszym typem urody. Chłodne typy najlepiej wyglądają  w chłodnych barwach,  a ciepłe – w ciepłych. Przykładem ciepłych brązów jest odcień miedziany, rudy, mahoniowy, a chłodnych – kawowy, orzechowy, czekoladowy, hebanowy.  
    Pozytywna natura beżu
    Ciekawym kolorem, który wywodzi się z brązów jest beż. Należy go jednak traktować jako zupełnie osobną kategorię. Beż – kojarzony ze spokojem, równowagą i stabilizacją – potrafi bardzo uszlachetniać wizerunek, budząc zaufanie i zjednując sobie innych. Współgra niemal z każdym innym kolorem, a szczególnie wyjątkowo prezentuje się w towarzystwie granatu. 
    Podobno Coco Chanel powiedziała kiedyś, że kobiety, które noszą beż, nigdy nie są w złym nastroju. Nie wiem, czy to prawda, ale jedno jest pewne – zasada ta nie obowiązuje panów. Beżowy zdecydowanie lepiej prezentuje się w damskiej niż w męskiej garderobie służbowej. Przykro mi panowie, w kodzie ubioru nie ma mowy o garniturze w takim odcieniu.
    . . .
    Lubisz czekoladę? Ja bardzo. Smakoszom zdarza się nawet zjeść całą tabliczkę na raz. Ale uwaga – co za dużo to niezdrowo, bywa, że po takiej uczcie czujemy się mdło i wyglądamy niewyraźnie. Mam wrażenie, że z brązem jest podobnie – nadmiar szkodzi. To zresztą dotyczy każdego innego koloru. Prawidłowo zbudowana garderoba to taka, w której jest wszystko, a my jesteśmy przygotowani na każdą okazję. Lubię powtarzać, że mniej znaczy więcej. Szafa nie musi, a nawet nie powinna, być przepastna w swej objętości, za to – różnorodna, także kolorystycznie. Jeśli jest zdominowana przez jakąś barwę, bardzo to ogranicza i powoduje, że często wyglądamy podobnie. Zawód HR-owca, jak każdy inny, rządzi się swoimi prawami. Jest tu jednak kawałek przestrzeni na swobodę i fantazję, a to daje spore pole do popisu. Ciekawa jestem, ile brązowych rzeczy jest w Twojej garderobie i czy którąś z nich założysz jutro do pracy. Jak zawsze polecam wybory kolorystyczne ze świadomością, jaki mają one kontekst psychologiczny.
    Artykuł dostępny także tutaj.

    Wcześniej pisałam o innych kolorach, więc zainteresowanych odsyłam do poszczególnych tekstów o czerwieni, szarości, bieli, czerni oraz ogólnie o roli kolorów w wizerunku.  
    No Responses
    Kajmak czy nutella?
  • 15/10/15 biznes , Dziennik Zachodni , ocena stylizacji , Śląsk Plus , styl , wizerunek po męsku

    Jak cię widzą, tak cię piszą…

    Publikacja: Śląsk Plus z dn. 2.10.2015 oraz Dziennik Zachodni z dn. 3.10.2015
    Bohaterem dzisiejszej oceny stylizacji jest Eugeniusz Budniok, kanclerz Loży Katowickiej BCC, który tak ubrany pojawiał się na gali BCC w Promnicach.
    Eugeniusz Budniok

    Podoba mi się, że pan Eugeniusz skorzystał z marynarki klubowej, która obecnie jest wyjątkowo niedoceniana. Rzadko, bardzo rzadko, zdarza mi się spotykać, czy też oceniać na łamach DZ, panów prezentujących na sobie ten typ marynarki. A szkoda…

    Jak rozpoznać klubówkę? Jej cechy szczególne to:
    – zawsze ciemna, powinna być zestawiana z jaśniejszymi spodniami,
    – ma wyróżniające się guziki, najczęściej złote lub srebrne, ale zdarzają się też inne wersje kolorystyczne,
    – zwykle z nakładanymi kieszeniami z patkami,
    – kiedyś tylko dwurzędowa, ale obecnie funkcjonuje też wersja jednorzędowa,
    – z tyłu ma dwa rozcięcia lub nie ma wcale.
    Jeszcze ważna uwaga. Formalnie marynarka klubowa jest nieformalna lub półformalna – im większy kontrast między kolorami marynarki i spodni, tym zestaw uchodzi za bardziej sportowy.


    Plus dla pana Eugeniusza za odpowiedni rozmiar marynarki i spodni.

    Spod rękawów klubówki wyraźnie widoczne są mankiety koszuli. Brawo.

    Biała koszula pasuje do wszystkiego.

    Klasycznie do klubówki nosimy krawaty i to w bardzo konkretny wzór – ukośne paski, ale osobiście nie byłabym taka kategoryczna. Chyba pierwszy raz zdarza mi się zobaczyć ten typ marynarki w towarzystwie muchy. Nie chcę powiedzieć, że to niepoprawne. Obecnie w modzie wszystkie chwyty dozwolone, ale jednak ta konkretna mucha nie była strzałem w dziesiątkę. Nie pochwalam wyboru koloru. Może i nawiązuje on do koloru złotych guzików, ale w przypadku tak chłodnej i stonowanej urody – jaką reprezentuje pan Eugeniusz – unikałabym bardzo ciepłych akcentów przy twarzy. Poza tym, kiedyś już o tym pisałam, mucha i poszetka z tego samego materiału – w sensie koloru i faktury, to modowe foux pas, dające wyraz braku wyobraźni. Zatem, drodzy panowie, unikamy „komplecików”, nawet jeśli są one dostępne w ofertach sklepowych.


    Moja ocena: 4 

    2 Responses
    Jak cię widzą, tak cię piszą…
1 2 3 4 5