• 09/03/18 biznes , dress code , HR Polska , kolory , styl

    (Polski) Kolorowo mi. HR na różowo.

    Sorry, this entry is only available in Polish.

    No Responses
    (Polski) Kolorowo mi. HR na różowo.
  • 21/12/15 biznes , dress code , HR Polska , styl , wydarzenia , jej życie ze stylistką

    Niech moc ubioru będzie z Wami!

    Tekst powstał dla HR Polska. Tym razem o pomoc poprosiłam Idę, której autorstwa jest pierwsza część artykułu.

    Niech moc ubioru będzie z Wami!
    Sweter z reniferem czy biała koszula? Mała czarna czy może raczej czerwona? Krawat czy poszetka? Brokat czy welur? Zbliżają się Święta, a wraz z nimi – spotkania w gronie rodziny, przyjaciół, współpracowników. Te ostatnie, w zależności od kultury organizacyjnej firmy, mogą mieć swobodny albo bardziej oficjalny charakter. Taki też powinien być nasz świąteczny strój – zawsze adekwatny do sytuacji i przyjętej konwencji. 
    Okiem przymrużonym, czyli elegancja niejedno ma imię
    Kiedy dopala się ostatni zaduszkowy znicz, a listopadowe liście ciągle jeszcze wirują w powietrzu, razem z liśćmi zaczynają sypać się zaproszenia na przeróżne wydarzenia okołoświąteczne. Wśród nich poczesne miejsce zajmują wszelkiego rodzaju wigilie Wigilii – poczynając od korporacyjnej fety, poprzez składkowe opłatki w klubie szachowym, na jasełkach w przedszkolu kończąc. 
    Każda okazja – mniej i bardziej uroczysta – daje nam zawsze sposobność do wyróżnienia się na tle innych. Osobną kwestią jest to, czy naprawdę zależy nam na tym, żeby się wyróżnić. 
    Wyobraźmy sobie, że zaczynamy pracę w nowej firmie i dostajemy zaproszenie na składkową wigilię. Proszę bardzo! Pora, żeby zabłysnąć! Nie wiadomo, czy bardziej błyszczy nasza suknia ze złotej lamy z głębokim dekoltem na plecach, brokatowa etola czy płonące bliny z karpiem w sosie estragonowym przygotowane na kolację. Wiadomo za to, że tło zajadających marketowe uszka kolegów w dżinsach i sweterkach  z reniferkiem może okazać się dla nas zbyt dramatycznym kontrastem. Od niechcenia rzucone „a wiecie, wisiało z brzegu szafy, to narzuciłam szybko, żeby się nie spóźnić na autobus” może nie poprawić naszej sytuacji.
    A jeśli jesteśmy egzemplarzem, który całe życie spędził w rurkach i T-shircie? Przecież nie będziemy przesadzać, wokół sami swoi, zresztą i tak nie mamy nic innego. Nie będziemy z siebie robić małpy, wybieramy po prostu niepodarte spodnie i prasujemy koszulkę. Tak wyelegantowani lądujemy wśród trzyczęściowych garniturów,  jedwabnych krawatów i obłoków wody kolońskiej tak gęstych, że osiadają nam rosą na nadruku „keep calm and kill zombies”. To, że nadruk wyprasowany, jakoś zeszło na dalszy plan. Niestety, czynione naprędce próby ukręcenia krawata z bordowej serwety misternie ułożonej przed nami w łabądka nie przynoszą zamierzonego efektu bez wcześniejszych ćwiczeń.
    Złoty środek. Dobry research. Tylko i aż tyle, żeby nie wspominać takiej wigilii dużo dłużej niż na to zasługiwała.
    Okiem profesjonalistki, czyli dobre rozpoznanie
    O napisanie pierwszej części tego artykułu poprosiłam tym razem moją asystentkę Idę Kasprzyk. Ida spojrzała na temat świątecznych stylizacji przymrużonym okiem, ja tymczasem pochylę się nad nim z lupą stylistki. 
    Jestem pewna, że każdy z nas ma na swoim koncie takie momenty, kiedy czuł się mocno niedopasowany do sytuacji i otoczenia. Przed nami okres, który bardzo sprzyja takim wpadkom. Świąteczny czas jest nie tylko odczuwalny w centrach handlowych czy naszych domach, jeśli o to zadbamy, ale także w środowisku pracy, gdzie już wkrótce będziemy zapraszani na tzw. spotkania opłatkowe. Mają one zupełnie inny charakter niż wszystkie inne integracyjne imprezy i w związku z tym wymagają innej oprawy – ze względu na swój zawód, mam na myśli tę wizerunkową.
    W zależności od kodu ubioru, który obowiązuje nas na co dzień, miewamy różne podejścia do tematu. „Białe kołnierzyki” cieszą się, że wreszcie zrzucą swoje mundurki i uniformy i zaprezentują się w nieco innej odsłonie. Zwykle wciąż formalnej, ale z dużą dozą swobody w stosunku do tego, co zwykle. Kobiety wybierają odważniejsze kolory,  a mężczyźni chowają swoje krawaty. Inaczej sprawa wygląda w firmach, gdzie w zwykły roboczy dzień nie obowiązuje elegancja. Wtedy wigilia Wigilii staje się świetną okazją, by pokazać się z nowej lepszej strony.  Pracownicy takich firm zwykle stawiają na sportową elegancję. Trudno zdefiniować jednoznacznie, jak powinniśmy prezentować się na tego typu spotkaniach czy wydarzeniach. Jeśli nie ma, a zwykle nie ma, ściśle wyznaczonych ram, co powinniśmy, a czego absolutnie nie – warto o tym rozmawiać. Jak wspomniała Ida – rozpoznanie to jedyne słuszne rozwiązanie. Jeśli jest to nasze pierwsze spotkanie opłatkowe w danej firmie, zapytajmy życzliwej nam osoby, jakie obowiązywały zasady ubioru w ubiegłych latach i przede wszystkim – jak był ubrany szef czy szefowa lub członkowie zarządu. Są to bowiem te osoby, które dyktują warunki i wyznaczają charakter i styl spotkań. Jeśli zarządzający nie dbają szczególnie o swój wygląd przy okazji wydarzenia, jakim jest firmowa wigilijka, znaczy to, że i od nas nie wymaga się czegoś wyjątkowego. Sprawa ma się inaczej, kiedy najważniejsze osoby w firmie występują w strojach galowych. Dla pracowników powinien to być jasny komunikat, jakiego wizerunku oczekuje się od nich.
    Okiem wnikliwym, czyli jak znaleźć złoty środek
    Spotkania opłatkowe dają nam wreszcie szansę, żeby się pokazać. Przede wszystkim mamy dużą dowolność kolorystyczną, a po drugie, to chyba jedyna taka okazja, kiedy w środowisku pracy wypada nam błyszczeć, w dosłownym tego słowa znaczeniu. 
    Chyba nie wyobrażamy sobie Bożego Narodzenia innego niż zielono-czerwono-złote, czasem jeszcze ze szczyptą srebra. Może firmowe spotkanie świąteczne to idealna okazja, żeby wreszcie pokazać się światu w czerwonej lub zielonej sukience? Nie musi ona być wyjątkowo wytworna, resztę zrobią dodatki. Moje skrzywienie zawodowe nie pozwala mi jednak nie zwrócić uwagi na to, żeby dbać o odpowiednie tonacje. Chłodnym typom urody polecam wybierać chłodne odcienie kolorów i analogicznie – ciepłym ciepłe. Kiedy mamy wątpliwości co do zgodności temperatury naszego ubrania z naszą urodą, stawiajmy na odpowiednie dodatki, które wychłodzą lub ocieplą barwy stroju. Chłodne typy wybierają srebro, a ciepłe – złoto. Zasady te są naprawdę proste, a mają ogromny wpływ na efekt ostateczny. A komu nie zależy na tym, by dobrze wyglądać? Nikt nie chce podkreślać niedoskonałości cery czy zmęczenia, a tak właśnie się dzieje, kiedy stosujemy nieodpowiednią dla siebie kolorystykę.
    W przypadku panów sprawa staje się ciut bardziej skomplikowana, ponieważ mamy tu pewne ograniczenia dotyczące wykorzystania elementów biżuteryjnych. Najważniejsze jest to, co przy twarzy. Absolutnie nie wolno pomylić się co do koloru koszuli. Najbardziej elegancką jest biała, ale odcieni bieli jest bardzo wiele i ta najzimniejsza lodowa rzadko któremu panu o słowiańskiej, delikatnej urodzie pasuje. Lepszym rozwiązaniem byłaby biała koszula w odcieniu mleka lub śmietany. Krawat nie jest obowiązkowy, ale jeśli z niego rezygnujemy, warto zastanowić się, co w zamian. Polecam poszetki, czyli chusteczki, które wkładamy do piersiowej kieszonki marynarki często mylnie nazywanej butonierką. Drodzy moi, butonierka to dziurka w klapie marynarki, a kieszonka nazywa się brustasza. Poszetki dają ogromne możliwości wizerunkowe, tym bardziej, że oferta rynkowa w tym zakresie staje się coraz bogatsza. Zwracam też uwagę, że poszetki nigdy nie nosimy w komplecikach z krawatem – w sensie tego samego materiału, koloru i faktury. Tak, jak kobiety wykazują się swoją wyobraźnią w doborze biżuterii, tak i panowie mogą i powinni puścić wodze fantazji i „poszaleć”, wybierając dla siebie poszetki. Może z okazji świąt granatowa w zielone reniferki? Nawet w bardzo eleganckich firmach, myślę, że doceniono by ten delikatny żarcik. Sprawa ma się już zupełnie inaczej, kiedy mężczyźni pojawiają się na spotkaniach w krawatach z dużym bałwanem. Chyba, że obrana konwencja jest taka, że wszyscy robią wszystko, żeby było śmiesznie….  
    Jedno jest pewne – spotkania opłatkowe to wyjątkowa kategoria firmowych wydarzeń. W tym przypadku nie ma złotych zasad, choć powiedziałabym, że istnieje złoty środek, którym jest  rozmowa ze współpracownikami i ustalenie wspólnie, jaki kod ubioru będzie nasz wszystkich obowiązywał. 
    Okiem życzliwym, czyli samych udanych stylizacji
    Dobre rozpoznanie. Złoty środek. Najważniejsze jednak, żeby czuć się swobodnie i spędzić w gronie koleżanek i kolegów z pracy miłe świąteczne chwile. Ważne, żeby strój nam w tym pomagał, a nie przeszkadzał, pozostał tłem, a nie głównym punktem programu. 

    Na nadchodzące święta i kolejny rok życzę Czytelnikom samych udanych stylizacji.
    Niech biurowy dress code będzie nie tylko zbiorem zasad, ale również inspiracją do tego, by pokazywać się od najlepszej strony.
    Bądźcie w swoich modowych wyborach profesjonalistami, nie zapominając przy tym, że moda, także ta w pracy, może być przygodą.
    Życzę Wam szaf, w których spotykają się minimalizm z fantazją.
    Ubiorów w kolorze i ze smakiem.
    Niech Was zawsze dobrze widzą i dobrze piszą!

    Artykuł dostępny także tutaj.

    No Responses
    Niech moc ubioru będzie z Wami!
  • 26/11/15 biznes , dress code , HR Polska , kolory , polityka

    Kajmak czy nutella?

    Zapraszam do przeczytania mojego kolejnego artykułu o kolorach, który przygotowałam dla HR Polska. Tym razem pochyliłam się nad brązem. Lubicie? Korzystacie? Nie jest to kolor odpowiedni na każdą okazję, ale…

    Brąz w szafie HR-owca
    Kto z nas w dzieciństwie nie grał w kolory? Różne wersje tej zabawy łączyła jedna reguła: „Kolor wygrywa, czarny przegrywa”. Budowanie wizerunku to również swego rodzaju gra w kolory, tyle że stawka jest tutaj dużo wyższa, a zasady nieco bardziej złożone. Warto je poznać i przyjrzeć się bliżej znaczeniu poszczególnych barw. Dziś wspólnie pochylmy się nad brązem.
    Dziewczyny lubią brąz
    Kiedy myślisz o kolorze brązowym, jakie obrazy pojawiają się w Twojej głowie? Gleba, jesień, drewno?… Skojarzenie brązu z kolorami ziemi daje poczucie komfortu i bezpieczeństwa, bo przywodzą one na myśl pewną surowość, związaną z naturą i byciem ekologicznym. Stąd też  większość pudełek i papierów do pakowania jest w kolorze brązowym, czyli organicznym, nieinwazyjnym dla środowiska – tak przynajmniej o nich myślimy lub też inni chcą, byśmy tak myśleli.
    Sprawa ma się jednak nieco inaczej, kiedy mówimy o brązie w wizerunku. Ma on tutaj swoją drugą, ciemniejszą stronę. Żeby tu unaocznić, zadam Ci kolejne pytanie. Czy wyobrażasz sobie prezesa banku w brązowym garniturze? Jestem pewna, że Twoja odpowiedź jest negatywna. A kiedy widzisz stojących obok siebie księdza w czarnej sutannie i zakonnika w brązowym habicie, którego „lubisz” bardziej? Zwykle ten drugi wzbudza więcej sympatii. 
    Otóż – kolor brązowy kojarzy się nam z pewną uległością i wewnętrznym ciepłem. Są to cechy absolutnie pozytywne i pożądane, jednak niekoniecznie w wizerunku biznesowym, tym profesjonalnym, który chcemy stworzyć – także w zawodzie HR-owca. Warto mieć świadomość, jak przez pryzmat koloru odbierani są ci, którzy noszą brązowe rzeczy. Z jednej strony lubimy ich skromność i prostotę, ale jednocześnie osoby te wywołują w nas pewne pobłażanie. Postrzegamy je jako nieco wycofane, niepewne swoich możliwości, choć bardzo pracowite. To właśnie tę pracowitość cenimy w nich najbardziej – niestety nie ich kompetencje i profesjonalizm. 
    Dla jednych kajmak, dla innych nutella
    foto: Artur Nyk
    Jako specjalista od wizerunku z 10-letnim doświadczeniem w branży dodam, że nie lubię brązu i w przypadku niektórych zawodów przekreślam go dla zasady.  Nawet pomimo twierdzenia, którego jestem zwolennikiem, że każdemu jest dobrze w każdym kolorze, choć nie w każdym odcieniu. Owszem, potrafię znaleźć uzasadnienie dla brązów  w garderobie, ale przeznaczonych na „po pracy”, tam kwestie kolorów i wizerunku rządzą się zupełnie innymi prawami. Chciałabym mocno podkreślić, że posługując się zimnymi barwami (a brąz taką nie jest) łatwiej jest wzbudzić szacunek, przywołać wrażenie elegancji, profesjonalizmu i zaangażowania. Oczywiście, wszystko jest też kwestią wykonywanego zawodu, ale portal HR Polska nie jest przeznaczony  tylko i wyłącznie dla branży leśnej czy wojskowej. Nawet Anglicy, którzy doskonale znają się na zasadach elegancji, powtarzają, że dżentelmeni nie noszą brązu poza polowaniami. Może nie należy taktować tego aż tak dosłownie, ale znajduję w tym twierdzeniu szczyptę prawdy.
    Wszystko jest kwestią odpowiedniej oprawy. Bo owszem, brązowa marynarka i do tego pomarańczowa apaszka to podbicie ciepłej natury brązu, ale już zestawienie go z różem daje zupełnie inny efekt. Cenną umiejętnością jest rozróżnianie tonacji. Jak w przypadku każdego koloru, także brąz ma swoje ciepłe i zimne odcienie. Najprościej ujmując, brązy z domieszką pomarańczu są ciepłe, a te z poświatą fioletu i szarości – chłodne. Dla siebie wybieramy kolory o temperaturze zgodnej z naszym typem urody. Chłodne typy najlepiej wyglądają  w chłodnych barwach,  a ciepłe – w ciepłych. Przykładem ciepłych brązów jest odcień miedziany, rudy, mahoniowy, a chłodnych – kawowy, orzechowy, czekoladowy, hebanowy.  
    Pozytywna natura beżu
    Ciekawym kolorem, który wywodzi się z brązów jest beż. Należy go jednak traktować jako zupełnie osobną kategorię. Beż – kojarzony ze spokojem, równowagą i stabilizacją – potrafi bardzo uszlachetniać wizerunek, budząc zaufanie i zjednując sobie innych. Współgra niemal z każdym innym kolorem, a szczególnie wyjątkowo prezentuje się w towarzystwie granatu. 
    Podobno Coco Chanel powiedziała kiedyś, że kobiety, które noszą beż, nigdy nie są w złym nastroju. Nie wiem, czy to prawda, ale jedno jest pewne – zasada ta nie obowiązuje panów. Beżowy zdecydowanie lepiej prezentuje się w damskiej niż w męskiej garderobie służbowej. Przykro mi panowie, w kodzie ubioru nie ma mowy o garniturze w takim odcieniu.
    . . .
    Lubisz czekoladę? Ja bardzo. Smakoszom zdarza się nawet zjeść całą tabliczkę na raz. Ale uwaga – co za dużo to niezdrowo, bywa, że po takiej uczcie czujemy się mdło i wyglądamy niewyraźnie. Mam wrażenie, że z brązem jest podobnie – nadmiar szkodzi. To zresztą dotyczy każdego innego koloru. Prawidłowo zbudowana garderoba to taka, w której jest wszystko, a my jesteśmy przygotowani na każdą okazję. Lubię powtarzać, że mniej znaczy więcej. Szafa nie musi, a nawet nie powinna, być przepastna w swej objętości, za to – różnorodna, także kolorystycznie. Jeśli jest zdominowana przez jakąś barwę, bardzo to ogranicza i powoduje, że często wyglądamy podobnie. Zawód HR-owca, jak każdy inny, rządzi się swoimi prawami. Jest tu jednak kawałek przestrzeni na swobodę i fantazję, a to daje spore pole do popisu. Ciekawa jestem, ile brązowych rzeczy jest w Twojej garderobie i czy którąś z nich założysz jutro do pracy. Jak zawsze polecam wybory kolorystyczne ze świadomością, jaki mają one kontekst psychologiczny.
    Artykuł dostępny także tutaj.

    Wcześniej pisałam o innych kolorach, więc zainteresowanych odsyłam do poszczególnych tekstów o czerwieni, szarości, bieli, czerni oraz ogólnie o roli kolorów w wizerunku.  
    No Responses
    Kajmak czy nutella?
  • 04/08/15 biznes , dress code , HR Polska , kolory , typy sylwetek , wizerunek po męsku

    Wizerunek po męsku

    Kolejny owoc współpracy z HR Polska.

    . . .

    Wizerunek po męsku – czyli jak zostać najbardziej stylowym pracownikiem miesiąca
    Kwestie ubioru, wyglądu i kreowania wizerunku postrzegane są jako te, które bardziej dotyczą kobiet niż mężczyzn. Nie bez przyczyny na początku mojej zawodowej aktywności, a było to lat temu 10, koncentrowałam się tylko na kobietach. Nie dlatego, że tak chciałam, po prostu – jeśli już ktoś wybierał się do stylisty, była to osoba płci żeńskiej. Z czasem, na szczęście, zaczęło się to zmieniać. Przecież dobry wygląd ma w pracy niebagatelne znaczenie, bez względu na płeć. 
    Nie wiem, skąd wzięło się twierdzenie, że dbałość panów o swoją prezencję to rzecz niemęska, wręcz metroseksualna, niepotrzebna. Może trochę z wygody, bo przecież łatwiej powiedzieć, że jesteśmy ponad to wszystko, nie będziemy się zajmować rzeczami trywialnymi i błahymi, wolimy łapać za łopaty, naciskać na pedał gazu, zajmować dyrektorskie stanowiska, reszta się nie liczy. Czyżby? Chyba jednak nie do końca. W tym agresywnie wizualnym świecie zewsząd bombardowanym obrazami, których jesteśmy częścią, wciąż oceniamy i jesteśmy oceniani. Jak cię widzą, tak cię piszą, a w kontekście pracy – także płacą.
    Foto: Iza Habur
    Zagadnienie męskiego wizerunku, rozpatrywanego pod kątem aktywności zawodowej, nie różni się znacznie od tego kobiecego, pomijamy tylko temat makijażu. Ważne są: kolor, fason i styl.
    Tęcza w męskiej szafie
    Większość panów ma problem z rozróżnianiem i definiowaniem kolorów i ich odcieni. Żółty to żółty, a czerwony to czerwony. Czasem tylko niebieski jest zielony lub odwrotnie. Cytrynowy, kanarkowy, burgundowy czy malinowy to wyższy poziom wtajemniczenia. Mam nadzieję, że tymi słowami nie dotknęłam żadnego z Szanownych Czytelników. Nie ma się o co obrażać, nie mam na myśli niczego złego. Takie są fakty. Dla równowagi dodam, że kobiety mają mniej kubków smakowych i stąd najlepszymi kucharzami świata są mężczyźni. Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko się z tym pogodzić. Oczywiście, są też wyjątki, które dostrzegają wszystkie niuanse smakowe lub kolorystyczne, ale są to właśnie wyjątki.
    Kolor w męskiej szafie ma takie samo znaczenie, jak w przypadku kobiet. Jeśli nie większe. Panie w swoim arsenale posiadają korektory, kolorowe kosmetyki i pędzle, dzięki którym mogą „podrasować” co nieco. Jedynym sposobem na poprawienie wyglądu cery u panów jest sięganie po kolory w odpowiedniej tonacji. Ciepłe kolory służą ciepłym typom kolorystycznym, a chłodnym – chłodne. Dobrze dobrany odcień sprawi, że mężczyzna będzie wyglądał świeżo i zdrowo. 
    Męska garderoba może, a nawet powinna, być różnorodna kolorystycznie. Nie musi być tylko czarna lub czarno-szara, ewentualnie z domieszką granatu lub niebieskości, nawet jeśli wydawałyby się one kolorami najodpowiedniejszymi do pracy. Trzeba ożywiać wizerunek i ubogacać go, choćby akcentami w innych barwach. Każdemu pasuje każdy kolor, trzeba tylko poszukać odcieni w temperaturze swojego typu kolorystycznego. Polecam też zapomnieć o stereotypach. Przykład? Jasna różowa koszula zwykle doskonale sprawdza się na panach o chłodnym typie urody, dlaczego więc nie mieliby oni z niej korzystać? Niebanalność jest w cenie zawsze, niezależnie od tego, czym się zajmujemy.
    Skrojone na miarę
    Oprócz koloru w dobrym wyglądzie liczy się dopasowanie rzeczy do sylwetki. Nic nie naprawi niewłaściwie dobranego rozmiaru. Dotyczy to wszystkich elementów garderoby, bo to one budują proporcje i posturę ciała. Trzeba panom nauczyć się patrzenia na siebie mniej krytycznym okiem, żeby nie zasłaniać wszystkiego pod rzeczami, które – będąc za duże – deformują. Nie wiem, z czego to wynika, pewnie znowu z wygody, ale panowie – pozwolę sobie na generalizowanie – najczęściej inwestują w rzeczy o co najmniej jeden rozmiar za duże. Koszule, marynarki, kurtki i płaszcze, które wystają poza naturalną linię ramion, potęgują efekt ich opadania, sprawiając tym samym wrażenie, że – choć ma się to nijak do rzeczywistości – osoby te wyglądają na zmęczone i tak, jakby nie miały w sobie energii witalnej. W przypadku spodni jest jeszcze gorzej, bo zazwyczaj w zwojach nadmiaru materiału trudno doszukać się nogi. Powoduje to, że sylwetka staje się optycznie cięższa i znacznie mniej zgrabna. Nie zawsze jednak ma to związek z samym rozmiarem, ale bardziej – fasonem. Panowie czują się skrępowani wąskimi nogawkami, ale to tylkow kwestia przyzwyczajenia. Proszę mi wierzyć, nie namawiam wszystkich do noszenia rurek, jednak mam przekonanie, że zwężona nogawka pomaga większości sylwetek lepiej się prezentować. A są przecież zawody, w których dobra prezencja jest sprawą pierwszej wagi.
    Kobiece i męskie sylwetki dzielimy ze względu na różnicę pomiędzy rozpiętością ramion i bioder, biorąc także pod uwagę talię i wzrost. Typy X, Y, A, H i O kształtem liter nawiązują do proporcji ciała. Dodatkowo wyróżniam jeszcze – I, czyli sylwetkę wysoką, w której przeważają pociągłe linie pionowe oraz sylwetkę F – niską, filigranową i drobną. Każda pani marzy o byciu osą, o zbliżonej szerokości ramion i bioder z wyraźnie zaznaczoną talią. Jest to wzorzec, do którego dążą kobiety. Inaczej jest w przypadku panów, choć i wśród nich zdarzają się X-kształtni, wtedy jednak raczej rozpatrujemy ich proporcje w kategoriach „do poprawienia”. Męskim ideałem jest Y. 
    Najprostsze zasady budowania proporcji ciała to: 
    • ciemny, matowy i gładki pomniejsza, a jasny, błyszczący i we wzory powiększa,
    • każda pionowa linia wyszczupla i wysmukla, a pozioma – poszerza i pogrubia.
    Obiektywna ocena kształtu sylwetki to podstawa do zastanowienia się nad tym, jak zagrać kolorem i odpowiednimi liniami, aby zachować proporcje Y lub je stworzyć, zbudować.
    Diabeł tkwi w szczegółach
    Sam fakt, że mężczyzna jest w posiadaniu rzeczy, które są w odpowiednim kolorze lub fasonie, nie jest gwarantem tego, że będzie dobrze wyglądał – czy to pracy, czy po pracy. To kwestia stylu, czyli umiejętności komponowania poszczególnych elementów garderoby, dopasowania ich do okoliczności i sytuacji, w których są prezentowane oraz znajomości zasad noszenia. Tutaj jest potrzebna konkretna wiedza. 
    Kod ubioru jest elementem etykiety. Jej znajomość świadczy o nas samych, podobnie jak zasady zachowania przy stole. Oczywiście możemy na to w ogóle nie zwracać uwagi, nie chcę za to nikogo ganić, krytykować. Chciałabym tylko uwrażliwić na fakt, że strój jest ważnym elementem, manifestującym nasz stosunek, a bardziej szacunek, do siebie i innych. Bagatelizowanie ubioru, mówienie, że jest on mało istotny w obliczu treści, które mamy do przekazania – z tym nie mogę się zgodzić. Bo choć naprawdę wierzę, że to, co mamy do powiedzenia, jest ważniejsze od ubrania, to jednak stanowi ono uzupełnienie owych treści. Warto, by wszystko szło ze sobą w parze. 
    Uczulam Szanownych Czytelników na najczęściej popełniane przez panów błędy:
    • rękaw marynarki powinien być krótszy niż rękaw koszuli, której mankiet powinien być widoczny spod marynarki na ok. 1,5-2,5 cm;
    • koszula z krótkim rękawem nigdy nie była, nie jest i nie będzie elegancka, ma ona charakter taki, jak koszulka polo;
    • marynarkę zapinamy w pozycji stojącej (wyjątek stanowi sportowa marynarka), a siadając – zawsze ją rozpinamy;
    • marynarkę na dwa guziki zapinamy tylko na górny guzik, dolny pozostawiając rozpiętym;
    • krawat powinien sięgać paska;
    • spodnie u dołu mogą łamać się z przodu tylko jeden raz, nie powinny tworzyć harmonijki;
    • najelegantsze buty są czarne, jednak na sytuacje dzienne, do pracy doskonale sprawdzają się też wersje brązowe – szczególnie do granatów;
    • pasek nosimy w kolorze butów;
    • pełna klamra paska jest mniej elegancka niż otwarta.
    Wiedza z zakresu mody męskiej jest bardzo rozległa, zwłaszcza w kontekście pracy zawodowej, dlatego nie sposób zawrzeć wszystkich jej aspektów w jednym artykule. Chciałabym tylko przekonać innych, że dbałość mężczyzn o wygląd i strój powinna być taką oczywistością, jak codzienna higiena osobista. Poświęcamy jej czasu tyle, ile trzeba. Tak samo może być z ubraniami. Samoświadomość w kwestii kolorów i proporcji sylwetki pozwoli dokonywać zakupów w sposób sprawny, szybki i praktycznie bezbłędny. Wiedza z dziedziny kodu ubioru i własny styl pomogą okiełznać zawartość garderoby tak, by nie musieć myśleć o niej więcej niż to konieczne. Życzę więc panom, żeby sen z powiek spędzały im wyzwanie biznesowe, kolejne projekty, a nie długość spodni czy kolor butów. 

    . . .
    Artykuł dostępny także tutaj.
    No Responses
    Wizerunek po męsku
  • 17/04/15 biznes , dress code , HR Polska , Spell Your Shape , typy sylwetek

    Przeliteruj swoją sylwetkę

    Kolejny tekst dla HR Polska. 🙂

    PRZELITERUJ SWOJĄ SYLWETKĘ 
    To, że wiemy, jaki mamy rozmiar ubrań i co nam się podoba, nie zawsze wystarczy, żeby dobrze wyglądać albo żeby nasze zakupy były udane. Dużo większe znaczenie ma świadomość „swoich” kolorów oraz wiedza, jaki mamy typ sylwetki i jak w związku z tym powinniśmy się nosić. O kolorach pisałam już kilkukrotnie, będę do nich wracać, dziś jednak chciałabym skupić się na proporcjach. Bez względu na rozmiar i wiek można bowiem wyglądać doskonale. 
    Tym razem mój artykuł kieruję przede wszystkim do pań, choć omawiany przeze mnie podział na typy sylwetek charakteryzuje obie płcie – jedynie wzorzec, do którego dążymy jest inny. Mogę za to obiecać, że kolejny mój artykuł przygotuję specjalnie z myślą o panach.  
    W poszukiwaniu straconego czasu
    Ranek. Niezależnie, czy jesteś z tych, które ubrania do pracy przygotowują dzień wcześniej, czy z tych, co w rozpaczy przetrząsają szafę na pięć minut przed wyjściem, jedno jest pewne – myśl o tym, że nie masz w co się ubrać, przynajmniej raz przemknęła ci przez głowę. Czy zdarzyło ci się kiedyś policzyć, ile czasu spędzasz przed szeroko otwartą szafą, zaklinając ją w duchu, żeby ukazała ci w swoim przepastnym wnętrzu coś, co będzie odpowiednie na czekające cię spotkanie, na rozmowę o pracę, na wieczorny koktajl, czy służbowy wyjazd? W czym nie będziesz musiała przez cały dzień wciągać brzucha, myśleć o swoich łydkach albo zazdrośnie patrzeć na koleżanki, które w przeciwieństwie do ciebie – w twoim mniemaniu podkreślę – znowu wyglądają fantastycznie? Pomyślałeś kiedyś, ile czasu zajmują ci wędrówki po centrach handlowych, zakupy, których efekt ostatecznie i tak nie jest zadowalający? 
    Dziś zaczynam z przymrużeniem oka, ale scenariusze, które zarysowałam, zna pewnie większość kobiet. Podobnie jak to, że każda z nas ma na swoim koncie chociaż jedną nie do końca udaną decyzję zakupową. Wiele z tych problemów wynika, po pierwsze – z niewiedzy, jakim typem sylwetki jesteśmy, po drugie – z niedopasowania fasonów ubrań do naszych kształtów. O ileż prościej byłoby mieć w szafie ubrania i dodatki skrojone na swoją miarę, o ileż bardziej czas byłby wtedy po naszej stronie! A czas to w pracy HR-owca argument, myślę, nie do odrzucenia. 
    Sylwetka idealna
    Podstawowe pytanie, jakie należy sobie zadać to: Czy istnieje sylwetka idealna? Każdej, absolutnie każdej kobiecie wydaje się, że tak. I zawsze ma ją ktoś inny niż ona sama. Nasze własne kształty postrzegamy jako trudne do ubierania i okiełznania. Zwykle łatwiej ma koleżanka, sąsiadka… Nie jest to kokieteria, bynajmniej, lecz kompleksy pielęgnowane latami. Otóż, z mojego punktu widzenia, czyli punktu widzenia stylistki – KAŻDA sylwetka MOŻE być idealna. 
    Nasze decyzje zakupowe zwykle dyktowane są upodobaniami i… właśnie wyżej wspomnianym rozmiarem. Będę przekonywała, że to trochę za mało. Sukienka w dobrym rozmiarze, ale w fasonie nie dopasowanym do sylwetki potrafi zrobić więcej złego niż dobrego. To tak, jakby pomalować tylko jedno oko. I nawet jeśli makijaż tegoż oka byłby najpiękniejszy, myślę, że zgodnie stwierdzimy, że można lepiej. 
    W tym miejscu mogę zarekomendować – jeśli chcesz dobrze wyglądać, zarówno w pracy, jak i poza nią – zdiagnozuj swoją sylwetką i zgodnie z ową diagnozą zacznij się ubierać. By prezentować się ładnie i kobieco, wystarczy poznać swoje proporcje i skupić się na pozytywach. Powtórzę raz jeszcze –  bez względu na rozmiar i wiek można wyglądać doskonale.
    Siedem liter do doskonałości
    Obecnie funkcjonuje wiele różnych podziałów na typy kobiecych sylwetek, ja wyróżniam ich zaledwie siedem. Z doświadczenia wiem, że im większy mamy wybór, tym trudniej nam zaklasyfikować się do konkretnej podkategorii. Nazywam sylwetki literalnie, bo taka nomenklatura wydaje mi się łaskawsza niż porównania do cegieł, gruszek i innych osobliwych przedmiotów, które – co prawda trafnie, ale jednocześnie też niefortunnie – opisują kobiece kształty. Wszak mówienie klientce, że jest typową cegłą, wydaje się być co najmniej niezręczne. O wiele bardziej elegancko brzmi, kiedy mówię, że jej sylwetka jest w kształcie H. 
    Istotą w “przeliterowaniu” sylwetki jest różnica pomiędzy rozstawem ramion i bioder oraz określeniu, czy ma ona talię wciętą lub nie. Nie bez znaczenia jest też wzrost. Wyróżniam sylwetki: X, A, Y, H, O, F oraz I. Przyjrzyjmy się zatem pokrótce owym siedmiu typom.
    Bez wątpienia kobiecym ideałem jest sylwetka w kształcie litery X, którą charakteryzuje wyraźnie zaznaczona talia oraz ramiona równe biodrom. Panie z taką sylwetką powinny wybierać fasony podkreślające wcięcie w talii.
    W ubieraniu chodzi o to, by optycznie dodawać i odejmować w celu uzyskania harmonii i równowagi proporcji, a w konsekwencji – zbliżenia się do wymarzonego typu X. Oto podstawowe zasady postępowanie w przypadku kolejnych sylwetek. 
    Kobiety o wąskich ramionach, małym lub średnim biuście, ale masywnych biodrach, udach, pośladkach, a często również łydkach, zaliczają się do typu A. W przypadku Pani A, wystarczy optycznie poszerzyć ramiona i pomniejszyć biodra.
    Szerokie ramiona, wąskie biodra i zgrabne nogi nie pozostawiają wątpliwości – mamy do czynienia z sylwetką Y. Działamy odwrotnie niż w przypadku sylwetek A. Optycznie pomniejszamy górne partie ciała i nadajemy objętości biodrom.
    Brak wcięć i krągłości, ramiona, biodra i talia podobnej szerokości to domena sylwetki H.  Pani H-kształtna powinna tak się ubierać, by optycznie stworzyć talię.
    Jeżeli masz szeroki brzuch, który dyktuje ci, jak się ubierać, ale przy tym bardzo ładny biust i zgrabne nogi, jesteś sylwetką O. Zasłaniaj brzuch, odsłaniaj nogi.
    Sylwetki I i F mają związek ze wzrostem. Obydwie nie mają tendencji do tycia, bez wyraźnych krągłości, z łagodnym wcięciem w talii. I jest wysoka i ma szczupłe i długie kończyny. Sylwetka F, filigranowa, jest bardzo niska i jakkolwiek to nie zabrzmi – z głową często nieproporcjonalnie dużą do całej sylwetki. Panie I-kształtce powinny nadać sobie objętości i – w przeciwieństwie do F – „skracać się”. Panie F, by być zauważone,  powinny stawiać na kolory i tworzenie jak najwięcej pionowych linii optycznie wydłużających. 
    Podsumowując ten krótki przegląd kobiecych sylwetek, z całą mocą podkreślam, iż każda, absolutnie każda sylwetka może być idealna. Kluczem do tego jest tylko jednoznaczne zakwalifikowanie się do którejś z wymienionej przeze mnie grup i stosowanie się do zaleceń. 
    SPELL YOUR SHAPE
    Po przepracowaniu ponad 10 lat w zawodzie, mogę powiedzieć, że kobiece problemy z doborem właściwej garderoby znam od podszewki. Podobnie Marta Gałka, doświadczona stylistka, działająca na rynku warszawskim. Razem wysłuchałyśmy setek historii, ubrałyśmy tysiące kobiet, sklepy z ubraniami odwiedziłyśmy nieskończoną ilość razy. Gdzieś po drodze pojawiło się poczucie misji – ułatwić kobietom zakupy i przekonać je, że każda sylwetka może wyglądać perfekcyjnie. To wszystko stworzyło podwaliny pod nasz wspólny projekt – internetową platformę www.spellyourshape.pl. Udostępnia ona darmowy TEST YOUR SHAPE, który na podstawie kilku pytań pozwala precyzyjnie określić proporcje i kształty. Za diagnozą idzie prezentacja ubrań i dodatków dedykowanych konkretnym typom sylwetek, wraz z informacjami, gdzie owe ubrania można znaleźć. To, na co stawiamy w tym projekcie, to przede wszystkim edukacja, a wraz z nią – ułatwienie zakupów, znaczna oszczędność czasu, zminimalizowanie ryzyka niedopasowania fasonów do sylwetek. Oddajemy w kobiece ręce narzędzie, które ma przede wszystkim pomagać w kreowaniu pożądanego wizerunku.

    SPELL z angielska oznacza literować i rzucać czar. Istotą w „przeliterowaniu” sylwetki jest jej nazwanie i zaczarowanie strojem. Czarujmy więc, bowiem o naszych sukcesach w pracy i w życiu, jak wielokrotnie już podkreślałam, decyduje nie tylko to, co mamy do powiedzenia, ale również to, jak wyglądamy.W agresywnie wizualnym i zdominowanym obrazami świecie każdy jest oceniany na podstawie tego, jak wygląda i w jaki sposób się zachowuje. Z racji wykonywanego przeze mnie zawodu, dużo uwagi poświęcam ubraniom oraz innym zewnętrznym aspektom wizerunku. Chciałabym jednak mocno podkreślić, że to nie wygląd jest najważniejszy. Warto jednak odpowiednio o niego zadbać, by nie okazał się maską skrywającą człowieka, którym nie jesteśmy. Odpowiednio budowany wizerunek jest zaledwie makijażem (pełnym!), który uwypukla to, co w nas najładniejsze. Dlatego też warto poznać typ swojej sylwetki, by umiejętnie postępować z fasonami konkretnych elementów garderoby. 

    x x x

    Artykuł dostępny także na portalu: tutaj.

    No Responses
    Przeliteruj swoją sylwetkę
  • 24/02/15 biznes , dress code , HR Polska , kolory , styl

    Biały – mniej znaczy więcej

    Lutowy artykuł o kolorach w wizerunku dla HR Polska. Tym razem o bieli.


    Biały – mniej znaczy więcej
    Kto z nas w dzieciństwie nie grał w kolory? Różne wersje tej zabawy łączyła jedna reguła: „Kolor wygrywa, czarny przegrywa”. Budowanie wizerunku to również swego rodzaju gra w kolory, tyle że stawka jest tutaj dużo wyższa, a zasady nieco bardziej złożone. Warto je poznać i przyjrzeć się bliżej znaczeniu poszczególnych barw. Dziś na tapecie biel.  
    Podobno Eskimosi wyróżniają kilkadziesiąt odcieni bieli – każdy z nich ma w ich języku własną nazwę. W istocie, coś w tym jest – biały ma w sobie wiele niuansów i nieoczywistości. Wydawałoby się – zawsze neutralny, kolor tła, pasujący do wszystkiego. Czy jednak w kontekście wizerunku również? 
    Czystość vs sterylność
    Wyobraźmy sobie, że mamy postawić znak równości pomiędzy bielą a… No właśnie –  co by to mogło być? Biały = czysty? Czysty znaczy pozytywny. Czy jednak zawsze?
    Czy biel kitla lekarskiego kojarzy się pozytywnie? “To zależy” – ktoś powie i będzie to prawda. Mam nadzieję, że znajdę w czytelnikach zrozumienie i wsparcie, mówiąc, że owa biel bardziej kojarzy się ze sterylnością, która jest gorszą siostrą czystości. Sterylność nie ma w sobie nic z łagodności, wręcz zionie chłodem i surowością. Nie bez przyczyny coraz częściej lekarze odchodzą od białych fartuchów, a szpitale malowane są na inne kolory niż biały.
    Zatem biel, podobnie jak każdy inny kolor, może mieć różne oblicza. Z jednej strony jest najbliższa światła, absolutu,  z drugiej – przywodzi na myśl chłód i dystans, jaki budzi w nas chociażby zimowy krajobraz. Osobiście lubię go, jednak wiem, że większość woli słońce i ciepło. A wchodząc do domów całkowicie zaaranżowanych w bieli, wiele osób czuje się nieswojo, bo – pomimo optycznie dużej przestrzeni – w pomieszczeniach jest zimno i nieprzyjaźnie. Chyba, że owa biel zostanie złamana, ale wtedy nabiera ona już zupełnie nowego charakteru.
    Biały nie znaczy bezbarwny
    Foto: Artur Nyk
    Model: Kinga Rajchel
    Styl: Tatiana Szczęch
    MuA: Zoya Zielińska
    Biały doskonale łączy się z każdym innym kolorem. Owszem, może razem z nim stanowić bardziej lub mniej silny kontrast, ale jednak trudno sobie wyobrazić sytuację, kiedy biały do czegoś nie pasuje. Dlatego też jest on najczęściej wykorzystywany jako tło – w gazetach, książkach, czy na stronach internetowych. Kiedy bierzemy do rąk białą kartę papieru, nie myślimy o niej „kolorowa”, ale tak naprawdę to wciąż jest kolor, choć neutralny, jako tło – podkreślam. Na pewno jednak nie jest on neutralnym kolorem w ubiorze…
    Mówi się, że biały pogrubia. Duża przewaga koloru jasnego powoduje, że biała plama wydaje się być większa niż czarna o dokładnie tych samych rozmiarach. Złudzenie optyczne. Osobom, którym zależy na wysmuklaniu i wyszczuplaniu, nie polecam tzw. „white total look”, czyli ubierania się od stóp do głów jedynie w białe elementy garderoby. Nawet jeśli jest to jeden z ostatnich trendów – nie dla każdego. Poza tym, taki totalnie biały zestaw ubraniowy ma także znaczenie symboliczne, patrz – chrzest, komunia, czy też ślub. Stąd wskazana jest ostrożność, szczególnie w kontekście optycznego powiększania. 
    Biel to też najwyższa elegancja. Bo czy ktoś wyobraża sobie mężczyznę na wielkim balu w koszuli innej niż biała? Nie sądzę. Zresztą, najbardziej eleganckie z męskich strojów – smoking i frak – wręcz wymagają towarzystwa białej koszuli. Co więcej, w nomenklaturze kodów ubioru „white tie” ma wyższą rangę elegancji niż „black tie”. Niewtajemniczonym wyjaśniam, że “czarna muszka” oznacza wymóg założenia smokingu, a do niego białej koszuli i czarnej muchy (stąd nazwa). „Biała muszka” z kolei wiąże się z obowiązkiem założenia fraka, a do niego białej koszuli i – jak łatwo wydedukować – białej, i tylko białej (!), muchy. 
    Carte blanche
    Z mojej strony, w wizerunku nie ma przyzwolenia na biel bez ograniczeń. Nie akceptuję każdej bieli dla każdego. Tak, jak w przypadku wszystkich innych kolorów, tak i biel ma różne odcienie. Trzeba wiedzieć, po który z ich sięgać, ponieważ zły odcień białego potrafi wyeksponować niedoskonałości cery, zażółci zęby lub pogłębi cienie pod oczami. Zimnym typom urody, którym najlepiej w czystych i intensywnych kolorach, polecam biel lodową i kredową. Osobom o łagodniejszej urodzie, ale wciąż chłodnej – sugeruję zaufać mlecznej wersji bieli oraz w odcieniu skorupki jajka. Ciepłe typy kolorystyczne powinny inwestować w biel kości słoniowej, szampana i ecru.
    W szafie hr-owca nie może zabraknąć białej koszuli. O ile w przypadku panów będę namawiała, żeby jednak pozostawić je na wyjątkowe okazje, o tyle w przypadku pań – to wytrych. Byle w odpowiednim odcieniu! Uwielbiam na warsztatach pokazywać metamorfozy białej koszuli. Wystarczy podwinięty rękaw, postawiony kołnierz i już traci ona na swojej formalności. Kiedy dodatkowo zamienimy elegancką spódnicę na jeansy: ze szpilkami – mamy sportową elegancję, a z tenisówkami – niezobowiązujący zestaw na wiosenno-letni spacer. Pamiętajmy przy tym, że pod białe ubrania zakładamy bieliznę tylko i wyłącznie w kolorze cielistym! 
    x x x
    Biel w ubiorze ma różne oblicza, powtórzę dosadnie. Z jednej strony jest wyrazem odświętności i klasy, ale z drugiej – budzi dystans. Nie tylko nawiązuje do czystości i niewinności, ale także do śmierci. Na przykład w kulturze Wschodu biel jest wyrazem żałoby. Zresztą, u nas biała dama również ma bardzo jednoznaczne skojarzenia i nie są one zbyt pozytywne, raczej straszą. 
    Choć wydawałoby się, że to niemożliwe – z bielą ławo przesadzić. To kolor, który dodaje blasku, ale i kłuje w oczy. Czym innym jest biała sukienka podkreślająca piękną letnią opaleniznę, czym innym natomiast są damskie białe kozaki czy w przypadku panów białe skarpetki do ciemnych spodni – tutaj nietrudno o przerysowanie.  
    Warto wszystko to wziąć pod uwagę, pamiętając, żeby to, co mamy na sobie, było ubraniem, a nie przebraniem. 
    Artykuł dostępny także tutaj.
    No Responses
    Biały – mniej znaczy więcej
  • 11/02/15 HR Polska , prywatnie , styl

    Krótki tekst o miłości

    Moja współpraca z portalem HR Polska kwitnie. W związku z nadchodzącymi Walentynkami zostałam poproszona o napisanie tekstu pod hasłem “I love my job”. Raczej nie musiałam kłamać. 🙂 Mój “Krótki tekst o miłości” już na stronie głównej.
    Krótki tekst o miłości

    Nie mogliśmy dobrać się lepiej. On i ja. Owszem, były po drodze jakieś flirty z innymi… Ten z anglistą, a potem z inżynierem to się nawet zapowiadały na poważne związki. I pewnie by takie były, gdyby nie On. Dopiero przy nim poczułam, że to naprawdę TO. Dlaczego wybrał właśnie mnie? Może to przez wrażliwość na piękno, którą mam w sobie od zawsze, może dlatego, że widzę to, czego nie dostrzegają inni: proporcje, światło, kolory, równowagę lub jej brak. A może po prostu pasuję do niego, bo nie lubię rzeczy oczywistych i wprost, a czystość formy wyczuwam na odległość? On uwiódł mnie całkowicie swoim charakterem – w tej relacji nie ma miejsca na nudę, jest twórczo, z adrenaliną, intensywnie, tak, jak lubię. Przy nim poczułam się tak spełniona. Mój zawód – moja miłość.   
    Zakochanie
    Motyle w brzuchu? W mojej pracy – bez przerwy. To są takie momenty: ktoś przynosi mi kwiaty w podziękowaniu za to, że zmieniłam jego życie; klientka po metamorfozie idzie na kurs prawa jazdy, na który nigdy wcześniej nie miała dość odwagi; opublikowane w Internecie efekty mojej pracy wywołują lawinę pozytywnych komentarzy, a z billboardów patrzą na mnie osoby, które stylizowałam do sesji zdjęciowych. Tak, to są te momenty, w których czuję, że kocham to, co robię. I, co cieszy jeszcze bardziej, zakochuję się w swoim zawodzie wciąż na nowo.
    Prawdziwy romans 
    Mam to ogromne, wcale nie takie codzienne szczęście, że moja praca jest moją pasją. O tym, co robię, mówię żartobliwie, że to wiele wariacji na ten sam temat. 
    Jedną z nich są indywidualne konsultacje. Konsultacje z osobami o rożnych profesjach, statusach społecznych, z tymi z pierwszych stron gazet i z tymi z bloku obok, z Polski i z zagranicy. Obecnie korzystanie z usług stylisty nie jest tylko dla wybranych. To zawód, który coraz bardziej wpisuje się w codzienność, a zasięganie porady w kwestii wizerunku nie jest już niczym niezwykłym czy niedostępnym dla Kowalskiego. Nie jest tak od zawsze. Kiedy zaczynałam, a było to 10 lat temu, niektórzy nie mieli pojęcia, kim jest doradca wizerunkowy. Pomogły mi media, w których coraz częściej i częściej mówiło się o stylistach i stylizacji. Gdyby nie to, nie byłabym w miejscu, w którym jestem dziś. 
    Kiedy nie konsultuję – nie robię analiz kolorystycznych, analiz sylwetek, nie biegam z klientami na zakupy i nie przeglądam zawartości ich szaf, wtedy z przyjemnością dzielę się swoją wiedzą. Bycie ekspertem w danej dziedzinie ma w sobie coś z miłości dojrzałej, nauczonej doświadczeniem, takiej na poważnie. Dlatego z radością podjęłam się prowadzenia zajęć z aplikantami Izby Radców Prawnych, dlatego współpracuję z Uniwersytetem Ekonomicznym, dlatego też od lat publikuję oceny stylizacji w Dzienniku Zachodnim, prowadzę szkolenia dla firm, czy wreszcie – współpracuję z portalem HR Polska. 
    Mam słabość do świata polityki. Swoją pracę magisterką pisałam na temat kreowania wizerunku polityków i w tym obszarze widzę swoją dalszą zawodową specjalizację.
    Tym, co mojej miłości do zawodu stylisty nadaje jednak najwięcej kolorytu, są sesje zdjęciowe – zarówno te realizowane na zlecenia, jak i do własnego portfolio. Myślę, że nie ma lepszej wizytówki mojej pracy. 
    Tylko mnie kochaj
    Podstawą każdej zdrowej relacji jest równowaga. Staram się bardzo, żeby praca – nawet jeśli tak bardzo ją lubię – nie zdominowała mojego życia, żeby było w nim miejsce na coś poza nią. Mam duszę podróżnika i – kiedy nie żyję pracą – żyję wspomnieniami z już odbytych albo planami kolejnych podróży. Bo tylko one są czasem, kiedy miłość do pracy porzucam całkowicie dla innej wielkiej miłości, jaką jest moja rodzina. Na co dzień rzadko którejś ze swoich ról mogę oddać się całkowicie. Bycie w pełni mamą odbiera mnie pracy, stuprocentowe zaangażowanie w pracę zawsze dzieje się w jakimś stopniu kosztem rodziny. W tym trójkącie jestem żoną, mamą i stylistką walczącą o równowagę właśnie. Czasem wychodzi mi to lepiej, czasem gorzej, ale za nic nie zamieniłabym się z nikim innym. Uwielbiam miejsce, w którym obecnie jestem – zawodowo i tak w ogóle.   
    To są takie momenty: „Wyglądasz Lusiu”, „Wyglądasz Tosiu”, mówią do siebie nawzajem moje dziewczyny, przeglądając się z zadowoleniem w lustrze. Często i ja słyszę: „Wyglądasz mamo” – uśmiecham się, bo w ustach moich córeczek to wielki komplement. Tak, to również są te momenty, w których czuję, że  kocham to, co robię.  
    Artykuł znajdziesz także tutaj.

    No Responses
    Krótki tekst o miłości
  • 15/01/15 biznes , dress code , HR Polska , kolory

    Czarny – kolor bardzo serio

    Lubię pisać dla HR Polska. 🙂

    Czarny – kolor bardzo serio
    Kto z nas w dzieciństwie nie grał w kolory? Różne wersje tej zabawy łączyła jedna reguła: „Kolor wygrywa, czarny przegrywa”. Budowanie wizerunku to również swego rodzaju gra w kolory, tyle że stawka jest tutaj dużo wyższa, a zasady nieco bardziej złożone. Warto je poznać i przyjrzeć się bliżej znaczeniu poszczególnych barw. Dziś o tej najciemniejszej.  
    Nowy rok zaczynam od rozważań na temat koloru czarnego. Na podstawie wielu moich wypowiedzi można wysnuć twierdzenie, że czerni nie lubię. Nic bardziej mylnego. Lubię bardzo i – co więcej – także stosuję, jednak czynię to… świadomie, z umiarem, nie na każdą okazję.
    Czarna owca, a może czarny koń?

    Najbardziej popularne skojarzenia z czernią mają związek ze smutkiem i żałobą. Oczywiście, mam na myśli kulturę zachodu, bo w Indiach czy w Japonii kolorem żałoby jest biel. Jednak jej znaczenie zostawiam sobie na inną okoliczność. 
    Wyrażenia, takie jak np.: „czarna polewka”, „czarna owca”, „czarny charakter”, nie pozostawiają wątpliwości, jakie emocje niesie za sobą ten kolor. Nie zapominajmy jednak, że tuż obok tych – trudno zaprzeczyć – negatywnych konotacji, czerń ma także bardzo pozytywny wymiar, bo przecież jest tożsama z elegancją. Przywołajmy w swojej pamięci obrazy z czerwonych dywanów, na przykład galę rozdania Oscarów. Czy widać tam jakiegokolwiek pana w innym niż czarny garnitur? Nie mówiąc już o najbardziej eleganckich męskich strojach, czyli smokingach i frakach, które z założenia powinny być czarne.
    Czerń to kolor budzący powagę i budujący dystans. Pełen dostojeństwa. Należy jednak zwrócić uwagę, przy jakiej okazji na czerń się decydujemy, właśnie ze względu na jej dwa różne oblicza.
    Nawet jeśli wydaje się to sprzeczne, barwa ta łączy w sobie nowoczesność
    i tradycję, spinając je razem w całość.
    Mała czarna
    “Mam ochotę na małą czarną.” mówią moje klientki, i to, co mają na myśli, na pewno nie jest kawą espresso. W nomenklaturze modowej mała czarna to sukienka uniwersalna, uważa się, że na każdą okazję. Pozwolę sobie nie zgodzić się z tym, że takie rzeczy w ogóle istnieją. Za przykład niech posłuży puder w kulkach, który jest we wszystkich możliwych odcieniach beżu, brązu i różu. Produkt stworzony dla każdej kobiety. Każdej, czyli żadnej konkretnie. Tak samo jest z małą czarną. 
    Tak się składa, że żyjemy w strefie klimatycznej, która sprzyja – generalizując – jasnej cerze i niebieskim oczom oraz blond włosom. Większość z nas jest właśnie taka. Niektórzy narzekają, że nijaka. Polemizuję. Bo to tylko kwestia tego, jak my tę urodę okiełznamy, wykorzystamy, wystylizujemy. Radzę pamiętać, że lubi ona stonowane odcienie, a jeśli już decydujemy się na duże nasycenie koloru, należy zwrócić uwagę, czy aby nie „mówi” on za nas. 
    Niejednokrotnie zdarza mi się spotykać osoby, szczególnie panie, których wizerunek krzyczy: „spójrz na mnie”, ale tak naprawdę zwracam uwagę tylko na kolor, a nie na osobę. Nie w tym rzecz. Warto zadbać o spójność tego, jacy jesteśmy i jak się ubieramy. Owszem, nie bez znaczenia są nasz charakter i temperament. Wszystko razem powinno współgrać. Zawsze powtarzam, że najlepiej jest, kiedy nasz ubiór jest tłem dla tego, co mamy do powiedzenia. Kolory, które nas „przegadują”, nie wnoszą niczego dobrego. Czarny jest bardzo mocny i dlatego nie sprawdza się najlepiej w przypadku słowiańskich typów urody. Sprawia, że w nim gaśniemy i wyglądamy na zmęczonych. Zdecydowanie bardziej polecam małą granatową, grafitową lub śliwkową. 

    Czarna magia

    Kiedy pytam innych, z czego wynika to, że tak dużo czarnych rzeczy w ich garderobach, często słyszę, że czarny wyszczupla. Prawda i fałsz w jednym. 
    Każdy ciemny kolor wyszczupla, z tego wynika, że czarny także. TAKŻE, podkreślam dosadnie, bo to samo można uzyskać wyżej wspomnianym granatem, grafitem, śliwką, czekoladą czy butelkową zielenią. Kolory te, nie będąc czernią, dodatkowo delikatnie ożywią wizerunek i nadadzą mu ciekawszego wyrazu. Każdy ciemny kolor w większych ilościach daje optyczne złudzenie pomniejszania. Dlatego prawda.
    Zatem skąd fałsz? Otóż – czarny jest na tyle intensywny, że, „obrysowując” sylwetkę, idealnie oddaje jej kształt. Osoby, którym zależy na efekcie wyszczuplającym, najczęściej nie chcą wyraźnie uwidaczniać i eksponować swoich kształtów. Czarny w takim przypadku nie pomaga, a jego działanie jest wręcz odwrotne. Nie warto wierzyć stereotypom.

    Black tie, white tie

    Gdyby komuś przypadkiem zdarzyło się otrzymać zaproszenie, na którym widniałaby adnotacja „black tie” lub „white tie”, należy przygotować się na bardzo eleganckie wyjście. I, o dziwo, pewnie większość tutaj zaskoczę, czarna muszka (wg polskiego tłumaczenia) oznacza mniej formalny ubiór niż biała. Przy czym, obydwie wersje stroju są bardzo zobowiązujące. W każdym z tych przypadków czarny kolor jest jak najbardziej na miejscu, co więcej, nawet wskazany. 
    Najprościej ujmując, radzę wszystkim przyjąć zasadę, że czarny – jako najbardziej elegancki z kolorów – sprawdza się głównie po godzinie 18.00. Jeśli mamy wątpliwości, czy dobrze prezentujemy się w czerni w sytuacjach dziennych, lepiej nie ryzykować. Czarne rzeczy trzeba umieć nosić, potrafią to tylko osoby o silnych osobowościach i lubiące demonstrować swoją władzę – w każdym tego słowa znaczeniu.
    x x x
    Wpadając w „czarne dziury”, chcemy ukryć się przed światem. Wtedy często wydaje się nam, że czerń przychodzi z pomocą, czyniąc nas niewidzialnymi. Nie ma nic bardziej złudnego. Czarny wyróżnia i uwidacznia, ze względu na swoją moc przekazu i negatywne działanie na jasny typ kolorystyczny. Mam nadzieję, że słowami powyżej już do tego przekonałam.

    Artykuł dostępny także na portalu: tutaj
    No Responses
    Czarny – kolor bardzo serio
  • 17/11/14 biznes , dress code , HR Polska , kolory , styl

    Kolorowo mi. Szary.

    Kolejny tekst popełniony dla HR Polska
    Kto z nas w dzieciństwie
    nie grał w kolory? Różne wersje tej zabawy łączyła jedna
    reguła: „Kolor wygrywa, czarny przegrywa”. Budowanie
    wizerunku to również swego rodzaju gra w kolory, tyle że
    stawka jest tutaj dużo wyższa, a zasady nieco bardziej
    złożone. Warto je poznać i przyjrzeć się bliżej znaczeniu
    poszczególnych barw. Dziś o szarości.

    Szary,
    czyli… nijaki?
    Do szarości
    miewamy różny stosunek… Albo przepadamy w niej totalnie, bo
    pasuje do wszystkiego, nie rzuca się nadmiernie w oczy i można
    się pod nią ukryć. Albo skreślamy – dla zasady, bo jeśli
    chcemy się wyróżnić i wykazać wyobraźnią, szarość wydaje się
    nam być nijaka. Jak we wszystkim, żadna skrajność nie jest
    dobra, a już na pewno nie jest wskazana.
    Najważniejszą

    cechą szarości jest to, że nigdy nie stanowi ona tak silnego
    kontrastu z innymi kolorami, jak np. czerń, która jest
    ulubionym kolorem Polaków, czy to w pracy, czy po pracy. Jest
    to ogromna zaleta koloru szarego, ponieważ większość z nas ma
    słowiańską urodę o bladej cerze, jasnych włosach i oczach.
    Taka uroda nie wymaga zbyt intensywnego kontrastu
    kolorystycznego w garderobie. Wręcz przeciwnie. Musimy uważać,
    żeby nasz wizerunek nie nabrał papuziego charakteru i nie był
    po prostu… zbyt kolorowy. To kwestia stylu, oczywiście, ale
    namawiam do takiego żonglowania kolorami, by strój był jednak
    bardziej tłem dla tego, co mamy do powiedzenia, niż mówił za
    nas. Moje słowa nabierają szczególnego znaczenia w kontekście
    pracy i wizerunku profesjonalnego.


    Szara
    eminencja
    Kolor szary
    nie jest synonimem nudy czy braku wyrazu, a bardziej –
    neutralności. Szary oznacza równowagę wewnętrzną, bez potrzeby
    manifestowania i epatowania swoimi uczuciami i przekonaniami.

    Co istotne
    – im bardziej nasycone i ciemne szarości, tym bardziej kojarzą
    się one z prestiżem i przywództwem. Stąd wszystkie ciemnoszare
    garnitury polityków. Poprawiają one komunikację z wyborcami i
    sprawiają, że politycy są postrzegani jako osoby otwarte na
    merytoryczną, pozbawioną zbędnych emocji dyskusję. Podkreślają
    również siłę i umiejętności przywódcze.
    „Szara
    eminencja” to stereotyp. Owszem, łatwiej schować się za
    szarościami niż za jakimkolwiek innym kolorem, ale warto
    pamiętać o drugiej stronie medalu. Ubrani w szarości, jesteśmy
    postrzegani przede wszystkim jako osoby profesjonalne,
    eleganckie i inteligentne. Takie przymioty, jak skromność i
    nienachalność zawsze są w cenie, ale w przypadku szarości
    stanowią dodatkowy bonus.

    Szary
    szaremu nierówny
    Jako
    stylistka, kolorystka, nie mogę nie wspomnieć o tym, jaką wagę
    ma dobór odpowiedniej tonacji do typu urody. Jak w przypadku
    każdego koloru: znaczenie mają temperatura i nasycenie. Szary
    z natury jest chłodny, ale nie oznacza to, że osoby o ciepłym
    typie urody, np. z rudymi włosami i zielonymi oczami, nie mogą
    korzystać z szarości. Wręcz przeciwnie. Każdy kolor pasuje do
    każdego, pytanie tylko – który odcień. Najprościej ujmując,
    gama szarej barwy jest chłodna lub ciepła w zależności od
    domieszki brązu. Szarości ze szczyptą niebieskości są bardzo
    zimne, ale z odrobiną koloru brązowego – zdecydowanie
    cieplejsze.
    x x x 
    W
    przeciwieństwie do późnojesiennej i zimowej szarości za oknem,
    która nuży swoją monotematycznością, szarość w modzie
    monotematyczna z pewnością nie jest.
    Artykuł dostępny także tutaj.
    No Responses
    Kolorowo mi. Szary.
  • 02/10/14 biznes , dress code , HR Polska , kolory , styl

    Kolorowo mi. Czerwony.

    Kolejny artykuł, który jest owocem współpracy z HR Polska.

    Kto z nas w dzieciństwie nie grał w kolory? Różne wersje
    tej zabawy łączyła jedna reguła: „Kolor wygrywa, czarny
    przegrywa”. Budowanie wizerunku to również swego rodzaju
    gra w kolory, tyle że stawka jest tutaj dużo wyższa, a
    zasady nieco bardziej złożone. Warto je poznać i przyjrzeć
    się bliżej znaczeniu poszczególnych barw. Na pierwszy
    ogień najbardziej emocjonalna z nich.
    Czerwony jak…
    Z czym kojarzy się czerwień? Kiedy zadaję to pytanie w
    trakcie moich szkoleń, najczęściej padające odpowiedzi to:
    ogień, krew, miłość, seksualność, energia, przysłowiowa
    płachta na byka. Istotne jest, że każde z tych skojarzeń
    budzi emocje, silne emocje. Wobec czerwieni nie jesteśmy w
    stanie przejść obojętnie – to kolor jak wykrzyknik, przy
    tym bardzo dosłowny. Nie bez przyczyny większość polityków
    nosi czerwone krawaty, a czerwone szpilki są synonimem
    atrakcyjnej, zwracającej uwagę kobiecości.
    Kolor z charakterem
    Mówi się, że czerwień to kolor ludzi z temperamentem, jest
    z nim po drodze na pewno tym, którzy chcą się wyróżnić,
    stawiają na niebanalność. Jak to jednak z kolorami o
    takiej mocy wyrazu bywa, zalecam ostrożność – nie trudno
    tutaj bowiem o przesadę i efekt odwrotny od zamierzonego.
    Kolor czerwony może stać się asem w rękawie każdego, pod
    warunkiem, że umiejętnie z niego skorzystamy. Jest z
    czerwienią bowiem trochę tak, jak z chili – dodaje smaku i
    charakteru, w nadmiarze jednak – może zaszkodzić. Co to
    oznacza?
    Wszystko zależy od kontekstu sytuacyjnego. Oczywiste jest,
    że inaczej wyglądamy w pracy i po pracy, a nawet inaczej w
    zależności od zawodu, jaki wykonujemy, naszego hobby,
    wszystkich ról społecznych, w których występujemy. Kolor
    czerwony kojarzony jest z odwagą, ambicją i pewnością
    siebie. I słusznie, bo czy kobieta mająca zły dzień jest w
    stanie założyć czerwoną sukienkę? Nie ma mowy! Za to kiedy
    idziemy na walkę o racje z bojowym nastawianiem, czerwony
    może się bardzo przydać.
    Musimy zdać sobie sprawę z tego, że czerwień jest
    zaprzeczeniem dyskrecji. W naturalny sposób przyciąga oko
    i sprawia, że rzecz lub osoba stają się zauważalne. Czasem
    na tym nam właśnie zależy. Są jednak sytuacje, kiedy
    wskazany jest wspomniany wyżej umiar. Czerwony w zbyt
    dużych ilościach może rozpraszać, a nawet wzbudzać
    agresję. Dlatego też w sytuacjach dziennych biznesowych,
    czerwień sprawdzi się tylko jako akcent.

    Photo by Artur Nyk
    Czerwony niejedno ma imię
    Zdarzają się klientki, które podczas analizy
    kolorystycznej pytają z niepokojem, czy będą mogły nosić
    rzeczy w ulubionym czerwonym kolorze. Inne proszą mnie o
    pomoc w doborze idealnej czerwonej pomadki. To kolor,
    który ma znaczenie szczególne, zwłaszcza dla kobiet. W
    każdej z tych sytuacji powtarzam niezmiennie – czerwień,
    tak jak zieleń czy biel to kolor dla każdego, wszystko
    jest kwestią temperatury barwy, umiejętnego poruszania się
    wśród odcieni ciepłych i chłodnych, zgodnie z typem
    kolorystycznym. Podczas, gdy jednak osoba będzie wyglądać
    zjawiskowo w pomidorowej wersji czerwieni, dla innej
    strzałem w dziesiątkę okaże się czerwień malinowa albo
    żurawinowa. Wiele wariacji na ten sam temat – to jedna z
    głównych zasad budującej wizerunek gry w kolory.
    xxx
    Jest taka bardzo popularna radiowa piosenka – „Lady in
    red”, w której Chris De Burgh pięknie wyśpiewuje całą siłę
    rażenia, jaką niesie ze sobą kolor czerwony. Nie ma
    drugiej barwy o takiej mocy oddziaływania na innych – jest
    w tym szansa na kreowanie pożądanego wizerunku, jest w tym
    jednak i ryzyko. Warto o tym pamiętać i przyprawiać nasz
    wygląd czerwienią adekwatnie do sytuacji i typu
    kolorystycznego, jakim jesteśmy.
    Artykuł dostępny także tutaj.
    No Responses
    Kolorowo mi. Czerwony.
1 2