• 21/07/15 dress code , Dziennik Zachodni , ocena stylizacji , polityka , Śląsk Plus , styl , wizerunek po męsku

    Jak cię widzą, tak cię piszą…

    Publikacja: Śląsk Plus z dn. 17.07.2015 oraz Dziennik Zachodni z dn. 18.07.2015
    Podczas wizyty pani premier Ewy Kopacz w Katowicach, towarzystwa dotrzymywał jej minister sprawiedliwości Borys Budka. Dziś to właśnie jego stylizacja będzie podstawą do moich rozważań wizerunkowych.
    Borys Budka
    Śledząc moje cotygdniowe wypowiedzi, doskonale Państwo wiedzą już, na co zwracam uwagę w pierwszej kolejności. Jest to kolor.
    Dla polityka zestaw ze zdjęcia jest kolorystycznie idealny. Ciemny granatowy garnitur oddaje powagę piastowanego stanowiska i podkreśla profesjonalizm, a jednocześnie nie buduje dystansu tak, jakby to było w przypadku czerni. Biała koszula może kojarzyć się z czystością intencji. A czerwony krawat?
    Czerwień miewa różne oblicza. Mówi się, że to kolor ludzi z temperamentem. Jest z nim po drodze tym, którzy chcą się wyróżnić, stawiają na niebanalność. Jak to jednak z kolorami o takiej mocy wyrazu bywa, zalecam ostrożność – nie trudno tutaj o przesadę i efekt odwrotny od zamierzonego. Kolor czerwony może stać się asem w rękawie każdego, pod warunkiem, że umiejętnie z niego skorzystamy. Z czerwienią jest trochę tak, jak z chili – dodaje smaku i charakteru, w nadmiarze jednak – może zaszkodzić. Wszystko zależy od kontekstu sytuacyjnego. 
    Musimy zdać sobie sprawę z tego, że czerwień jest zaprzeczeniem dyskrecji. W naturalny sposób przyciąga oko i sprawia, że rzecz lub osoba stają się zauważone. Czasem na tym właśnie nam zależy. Politykom szczególnie. Oni chcą zostać zapamiętani. Wskazany jest jednak umiar. Czerwony w zbyt dużych ilościach może rozpraszać, a nawet wzbudzać agresję. Dlatego też w sytuacjach dziennych biznesowych, czerwień sprawdzi się tylko jako akcent.
    Zatem plus za czerwony krawat.
    W drugiej kolejności oceniam fasony i ich dopasowanie do sylwetki. Marynarka i spodnie ładnie podkreślają zgrabną budowę ciała Pana Borysa. 
    Ostatni aspekt, który biorę pod uwagę to styl. Tutaj nie jest już tak dobrze. O ile, zasady zapinania marynarki nasz bohater opanował bez zarzutu, o tyle na „lekcji” na temat długości rękawów albo był nieobecny, albo niewystarczająco uważny. “Gdzieś coś dzwoni, ale nie wiadomo w którym kościele.” Mankiet koszuli wygląda spod rękawa marynarki – co jest jak najbardziej właściwe, ale widać go zdecydowanie za dużo. Zarówno rękawy marynarki, jak i koszuli są za długie i zdaje się, że też za szerokie, co niepotrzebnie zaburza proporcje ewidentnie zgrabnej sylwetki.
    Moja ocena: 4 (Nie jest źle, ale trzeba popracować nad szczegółami, które bardzo poprawią ogólny wygląd.) 
    No Responses
    Jak cię widzą, tak cię piszą…
  • 15/07/15 dress code , Dziennik Zachodni , kolory , ocena stylizacji , polityka , Śląsk Plus , styl

    Jak cię widzą, tak cię piszą…

    Publikacja: Śląsk Plus z dn. 10.07.2015 oraz Dziennik Zachodni z dn. 11.07.2015

    Całkiem niedawno pani premier Ewa Kopacz odwiedziła Śląsk. Oceniam dziś stylizację, w której spacerowała po Katowicach.

    Ewa Kopacz

    Muszę przyznać, że od jakiegoś czasu obserwuję u Pani Premier pewien postęp wizerunkowy. Już nie tylko decyduje się na granatowe kostiumy i, na szczęście, wybiera już nie tylko czarne pończochy, tudzież rajstopy. 

    Ciepłe kolory, które zdominowały ocenianą przeze mnie stylizację, może nie są najbardziej profesjonalne, ale na pewno ociepliły wizerunek naszej bohaterki, a nas nastawiły do niej przyjaźnie. Choć odcienie koloru pomarańczowego, koralowego są niebezpieczne dla cery chłodnych typów urody, należy zwrócić uwagę na to, że w psychologii kolorów kojarzą się one z otwartością i przedsiębiorczością, więc jeśli umiejętnie je wykorzystamy możemy sporo zyskać.

    Kiedy mówimy o stroju służbowym i jego kolorystyce warto trzymać się trzech zasad:

    1. Stosuj barwy stonowane.

    2. Łącz ze sobą maksymalnie trzy kolory.

    3. Stopniuj je umiejętnie.

    W ocenianej stylizacji wszystkie te zasady zostały zachowane. Szczególna pochwała za bluzkę, która  oddaje, czym jest stopniowanie kolorystyczne – świetnie nawiązuje zarówno do żakietu, jak i spódnicy.

    Nie mam nic do zarzucenia fasonom.

    Zgadzają się też wszystkie długości – żakietu i bluzki oraz spódnicy. Dzięki temu cała sylwetka wydaje się być bardzo proporcjonalna.

    Cieliste szpilki + cieliste pończochy to najprostszy zabieg wydłużający nogi i wysmuklający całą sylwetkę.

    Jest jednak kilka drobiazgów, które sprawiają wrażenie lekkiej niechlujności – jak na przykład, delikatnie pogniecione ubrania oraz torebka, z której wystaje notes czy kalendarz i papierosy. Następnym razem bardziej zadbałabym o szczegóły. Także sama fryzura oraz makijaż nie są dopieszczone.

    Choć wizerunek Pani Ewy ze zdjęcia jest poprawny i sympatyczny, brakuje mi w nim jakiejś mocy i energii godnej premiera.


    Moja ocena: 4

    No Responses
    Jak cię widzą, tak cię piszą…
  • 07/07/15 dress code , Dziennik Zachodni , ocena stylizacji , polityka , Śląsk Plus , styl

    Jak cię widzą, tak cię piszą…

    Publikacja: Śląsk Plus z dn. 26.06.2015 oraz Dziennik Zachodni z dn. 27.06. 2015

    Anna Michalczyk, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Rybniku, była jedną z osób, które pojawiły się na otwarciu Centrum Kompetencji przy Zakładzie Doskonalenia Zawodowego w Katowicach. Przyjrzyjmy się bliżej jej stylizacji.

    Anna Michalczyk
    Bazę ubraniową zestawu stanowi spodnium, czyli kostium składający się z żakietu i spodni. W kolorze głębokiego granatu, który doskonale sprawdza się jako zamiennik czerni na sytuacje dzienne, biznesowe.
    Żakiet bardzo dobrze leży na linii ramion, ma odpowiedniej szerokości wyłogi i wykończony jest kontrastującymi, bo złotymi, guzikami. Można, a nawet trzeba, potraktować je jako dodatkowy element biżuteryjny. Moja jedyna uwaga dotyczy rękawów, które są zdecydowanie za długie. Skrócenie ich to dla krawcowej chwila, a dla sylwetki zabieg zbawienny, odejmujący optycznie kilka kilogramów.
    Wszyscy wiedzą, że kupowanie spodni to niełatwe zadanie, ale Pani Annie udało się ono bez zarzutu. 
    Cieszę się, że kobiety coraz częściej odchodzą od klasycznych białych koszul noszonych pod żakiety i marynarki. Proszę mnie źle nie zrozumieć, biała koszula to absolutny “must have” dla każdego, ale nie zawsze zestaw dwóch kołnierzy razem wygląda dobrze – szczególnie jeśli komuś zależy na wysmukleniu i wyszczupleniu sylwetki, górnych partii ciała, szyi. Wtedy zdecydowanie lepiej sprawdza się zwykły top. Kiedy jest on biały, wciąż pozostaje elegancki, a jednak wygląda to lżej i delikatniej.
    Podoba mi się naszyjnik naszej bohaterki. Jest bardzo strojny, ale dzięki temu pięknie rozświetla twarz.
    Zdecydowanie najsłabszym elementem stylizacji są buty. Niby proste, klasyczne, ale w obliczu całości wyglądają… na ciężkie i jakieś takie niedopasowane. 

    Choć to, na co postawiała Pani Ania trudno uznać za błąd, namawiałabym, żeby na imprezę dzienną latem wybierać cieliste czółenka i jaśniejszą torbę. 

    Torebka sama w sobie bardzo ładna. Świetny fason i styl. I nawet złote wykończenia zgadzają się z kolorem wyżej wspomnianych guzików żakietu.
    Okulary, choć bez polotu, bardzo poprawne. Oprawy korespondują z linią brwi i kształtem twarzy. 
    Pochwała za fryzurę i makijaż. Jest bardzo naturalnie, elegancko i z klasą.
    Moja ocena: 4+ (Nie mogę pominąć faktu za długich rękawów, które ewidentnie szkodzą proporcjom sylwetki.)
    No Responses
    Jak cię widzą, tak cię piszą…
  • 20/06/15 dress code , Dziennik Zachodni , kolory , ocena stylizacji , polityka , Śląsk Plus , styl

    Jak cię widzą, tak cię piszą…

    Publikacja: Śląsk Plus z dn. 12.06.2015 oraz Dziennik Zachodni z  dn. 13.06.2015
    Obiektem mojej dzisiejszej oceny jest stylizacja Iwony Bagińskiej, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Rudzie Śląskiej. Nasza bohaterka została sfotografowana podczas konferencji „Edukacja zawodowa kluczem do przyszłości regionu”.
    Iwona Bagińska
    Patrzę na Panią Iwoną i uśmiecham się pod nosem. Szyk i elegancja, świetny styl. Przyjemnie jest spoglądać na urzędnika znającego zasady kodu ubioru, który to jest częścią etykiety biznesu.
    Głębokie granaty nadają powagi i gracji, wzbudzają szacunek. Biała bluzka zawsze była, jest i będzie synonimem elegancji w wizerunku profesjonalisty. Dobrze skomponowany kolorystycznie zestaw.
    Podoba mi się fason żakietu, który nie ma klasycznych wyłogów, optycznie poszerzających górne partie ciała. Jest też nisko zapinany, z dekoltem w szpic. Słusznie, że pod żakietem nie ma bluzki koszulowej, a zaledwie top. Wszystko to razem wydłuża szyję i wysmukla całą sylwetkę.  
    Spódnica o bardzo „biznesowej długości”, czyli do połowy kolana, zasłaniającej i odkrywającej dokładnie to, co powinna.
    Elegancka kobieta zawsze nosi rajstopy, tudzież pończochy. Świetnie dobrany kolor. Wyglądają bardzo naturalnie. Ale, co najważniejsze, obecne! To trudny temat, szczególnie w obliczu lata. W tej kwestii pozostanę nieugięta, w eleganckiej pracy w biurze – nosić trzeba. 
    Do rajstop konieczne są buty, które zakrywają palce. Dopuszczalne jest obuwie z odkrytymi piętami. Pochwała dla Pani Iwony za jej czółenka – za kolor, kształt i styl. 
    Bardzo dobra jest też torebka. Znowu kolorystycznie nawiązująca do całości. Dla zainteresowanych – noszenie dużej torby w sposób zaprezentowany na zdjęciu, to dokonały zabieg optycznie pomniejszający brzuch, bo jednocześnie go zasłaniający  i odwracający od niego uwagę. Podoba mi się, że torba jest w kolorze butów, ale jednak ze skóry o innej fakturze i odcieniu. Szkoda tylko, że metalowe dodatki przy czółenkach są złote, a przy torbie – srebrne. Idealnie byłoby, gdyby to było spójne.
    Brawa także za kolor włosów i makijaż, który jest delikatny, ale z powodu koloru ust charakterny. 
    Ładne rozświetlające perełki w uszach. 
    Wszystko bardzo przemyślane. 
    Mam jednak jedną uwagę – paznokcie. Po pierwsze, za dużo granatu. Po drugie, w przypadku profesjonalnego wizerunku polecam pozostać przy kolorach bardziej naturalnych i neutralnych. Intensywne, kolorowe paznokcie doskonale nadają się na sytuacje wieczorowe, ale nie dzienne i nie biznesowe.
    Moja ocena: 5 (Udaję, że nie zwróciłam uwagi na paznokcie. Pani Iwono, pięknie Pani wygląda.)
    No Responses
    Jak cię widzą, tak cię piszą…
  • 17/06/15 biznes , dress code , Dziennik Zachodni , kolory , ocena stylizacji , polityka , Śląsk Plus

    Jak cię widzą, tak cię piszą…

    Publikacja: Śląsk Plus z dn. 29.05.2015 oraz Dziennik Zachodni z dn. 30.05.2015
    Dziś pod moją lupą kolejna męska stylizacja. Oto Jacek Uroda – prodziekan Wyższej Szkoły Biznesu w Dąbrowie Górniczej – podczas Kongresu Kobiet Województwa Śląskiego.

    Jacek Uroda

    Naszemu bohaterowi zależy na wizerunku, to fakt niepodważalny, musi on jednak nadrobić pewne zaległości w kwestii zasad doboru garderoby i jej noszenia. Sama biała koszula i granatowa marynarka nie czynią z mężczyzny eleganta – choć rzeczy te mogłyby być doskonałą bazą do nienagannie zbudowanej stylizacji. Naszego bohatera „zgubiła” niewiedza z zakresu kodu ubioru. Dlaczego jestem tak surowa w swojej opinii? Rubrykę tę prowadzę od lat kilku, a zdaje się, że na palcach jednej ręki mogłabym policzyć panów np. mających świadomość, które guziki marynarki powinny być zapięte, a które pozostawione rozpięte. Nie twierdzę, że to wiedza podstawowa, ale jednak wypadałoby, żeby osoby piastujące stanowiska takie jak Pan Jacek tę wiedzę posiadały.

    Moje główne zarzuty:
    – za szeroka marynarka – widać to na linii ramion,
    – rękawy marynarki są za długie i za szerokie – przez co mocno pomarszczone,
    – zapięty dolny guzik marynarki,
    – spod rękawów brak wyrazie widocznych mankietów koszuli,
    – podręczne rzeczy, takie jak długopis itp., powinny być chowane przez mężczyzn do wewnętrznej kieszeni marynarki,
    – za długie nogawki spodni, które niepotrzebnie tworzą harmonijkę na wysokości kostek, 

    – zbyt delikatne i za mało eleganckie buty do całości, która nawet jeśli jest w charakterze sportowej elegancji, wciąż wymaga odpowiedniej oprawy.

    Pochwalam natomiast dobór kolorów. Ładnie wszystko komponuje się ze sobą.

    Przy okazji, chciałam zwrócić Państwa uwagę na koszulę. Jest ona nazywana button down, co oznacza, że wyłogi kołnierzyka są zapinane na guziczki. To najmniej formalna koszula. Nawet słyszałam tu i ówdzie, że nie powinno się nosić do niej krawatów. Dementuję. Tak było kiedyś. Zasady ubioru także ewoluują. Świetnym tego przykładem są białe skarpetki. Obecnie koszula button-down w towarzystwie krawatu to nic nadzwyczajnego i absolutnie nie jest wyrazem niewiedzy. Należy jednak pamiętać, aby krawat również miał luźniejszy charakter.

    Przemyślałabym zarost i jego kształt, który na zdjęciu wydaje się nie być najtrafniej dobranym do kształtu twarzy.

    Powodzenia w eksperymentowaniu. 


    Moja ocena: 3

    No Responses
    Jak cię widzą, tak cię piszą…
  • 03/06/15 dress code , Dziennik Zachodni , ocena stylizacji , polityka , Śląsk Plus , styl , wizerunek po męsku

    Jak cię widzą, tak cię piszą…

    Publikacja: Śląsk Plus z dn. 22.05.2015 oraz Dziennik Zachodni z dn. 23.05.2015.
    Drogie Panie, a nawet bardziej – ze względu na naszego bohatera – Panowie… lubicie desenie w kratę? O nich dziś, w kontekście ocenianej przede mnie stylizacji, będzie słów kilka. Bo warto z korzystać z krat, byle umiejętnie. 

    Krzysztof Mejer

    Pretekstem do naszych wizerunkowych rozważań będzie strój, który Krzysztof Mejer – doradca prezydent Rudy Śląskiej Grażyny Dziedzic – zaprezentował na sobie podczas konferencji „Edukacja zawodowa kluczem do przyszłości zawodu”.
    Przede wszystkim wielka pochwała za dobór kolorów. Chłodna tonacja oraz niekonwencjonalne połączenie zieleni z niebieskościami to strzał w dziesiątkę pod każdym względem. Samych kolorów, jak i dopasowania ich do Pana Krzysztofa. 
    Konferencja nie była wyjątkowo oficjalnym, służbowym spotkaniem, więc obowiązujący na niej kod ubioru nie wymagał najwyższej elegancji. Postawienie na sportową jej wersję uznaję za słuszną.
    Formalności ocenianej stylizacji ujmują następujące elementy:
    – mocno kontrastowa krata marynarki,
    – koszula noszona z rozpiętym kołnierzykiem i, w związku z tym brak krawatu,
    – rozpięta marynarka, 
    – jeansy,
    – sportowy – bo szeroki i dużą klamrą – pasek,
    – karmelowy kolor brogsów, czyli butów o ażurowych zdobieniach.
    Jest naprawdę dobrze. Pan Krzysztof wie, co mu pasuje i jak podkreślić świetne proporcje swojej sylwetki. Wielkie brawa, bo na naszym śląskim podwórku, który tak często jest mi dane oceniać, rzadko mogę wyrazić tyle pochlebnych słów o jednej stylizacji.
    Nie obędzie się jednak bez uwag. Marynarka wydaje się być odrobinę za krótka, podobnie jak rękawy. Dobrze, że wyglądają spod niej mankiety koszuli, to jedyne prawidłowe rozwiązanie dla mężczyzn. Jednak w przypadku koszuli z rękami zapinanymi na guziki nie powinno być ich widać więcej niż 1,5-2cm. Myślę też, a nawet wiem, że elegancki mężczyzna powinien nosić jeansy ciemniejsze, bez wyraźnych przetarć.
    W kwestii krat. Odważne, owszem, ale tak samo bardzo ciekawe, intrygujące. Warto zapamiętać, że duże wzory powiększają, a małe wyszczuplają. Im bardziej kontrastowa krata, tym większy efekt poszerzająco-wyszczupalący (w zależności od wielkości).
    Podstawowe zasady łączenia deseni:
    – im grubsza i odważniejsza krata na marynarce, tym prostsza (najlepiej gładka) koszula,
    – jeśli chcesz połączyć koszulę w kratę z marynarką w prążki to pamiętaj, aby zagęszczenie kraty odpowiadało zagęszczeniu prążków,
    – marynarki w kratę bardzo dobrze prezentują się z krawatami z dzianiny, tzw. knitami. 
    Zakłada się, że w męskiej stylizacji buty i pasek powinny być w tym samym kolorze. U Pana Krzysztofa i to się zgadza. Może odcień nie ten sam, ale akurat w przypadku sportowej elegancji uznaję to za atut i wyraz pewnej fantazji.
    Moja ocena: 5 (W obliczu całości stylizacji, zapominam o wcześniej wspomnianych przeze mnie  małych mankamentach zestawu.)
    No Responses
    Jak cię widzą, tak cię piszą…
  • 21/04/15 dress code , Dziennik Zachodni , ocena stylizacji , okulary , polityka , Śląsk Plus , styl , wizerunek po męsku

    Jak cię widzą, tak cię piszą

    Publikacja: Śląsk Plus z dn. 17.04.2015 oraz Dziennik Zachodni z dn. 18.04.2015
    Oto Grzegorz Sikorski – dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Katowicach. Zdjęcie zostało zrobione podczas konferencji „Edukacja zawodowa kluczem do przyszłości regionu”. Jak zawsze moim zadaniem jest ocena stylizacji.
    Grzegorz Sikorski
    Pan Grzegorz zdaje się być otwartym na nowe. Świadczą o tym dwie rzeczy – okulary oraz poszetka.
    Dlaczego okulary? Świadomie czy nie, model, który nasz bohater prezentuje na swoim nosie, to jeden z ostatnich trendów. Dla zainteresowanych – wciąż aktualny jest styl „na kujona”. Rok temu stawialiśmy głównie na oprawy kątowe i kanciaste. W tym sezonie natomiast szczytem wyrafinowania jest wybieranie kształtów okrągłych, niegdyś spopularyzowanych przez Johna Lennona. Wciąż jednak okulary mają być duże, wręcz przeskalowane i ciężkie optycznie. Warto jednak zwrócić uwagę, że w takiej formie są one dominującym elementem, zasłaniającym twarz. W przypadku niektórych zawodów – szczególnie tych zaufania publicznego – sugerowałabym coś delikatniejszego i odsłaniającego oczy, coś, co nie buduje aż tak dużej bariery pomiędzy nami a innymi. Podoba mi się wersja okrągłych opraw Pana Grzegorza – pomimo tego, że plastikowe, nie zdominowały wizerunku. W dużej mierze to także zasługa koloru. Czarne okulary byłyby zbyt wyraźnie i za bardzo kontrastujące ze stonowanym typem kolorystycznym, jakiego reprezentantem jest Pan Grzegorz.
    Czym jest poszetka? Niewtajemniczonym tłumaczę, że to chusteczka, którą wkładamy do piersiowej kieszonki marynarki, fachowo nazywanej brustaszą. Przy tej okazji, kolejny raz przypomnę, czym jest butonierka – ponieważ często mylnie w ten sposób mianujemy wyżej wspomnianą kieszonkę. Butonierka to nic innego jak tylko dziurka w lewej klapie marynarki. To do niej w dniu ślubu panowie wpinają kwiaty. Warto zapamiętać – kwiaty w butonierce, posztka w brustaszy. Poszetka uchodzi obecnie za jeden z podstawowych dodatków mody męskiej. Ciągle niedoceniana, ale jednak coraz częściej przez panów wykorzystywana. Także do stylizacji dziennych. Podstawowa zasada doboru poszetki jest taka, że nie powinna ona być z tej samej tkaniny, co krawat. Choć właśnie takie zestawy są dostępne w sklepach, nie warto im ufać. Owszem, dobrze, kiedy poszetka koresponduje kolorystycznie z rzeczonym krawatem, ale powinna być tylko jakimś delikatnym nawiązaniem. Nigdy natomiast nie wolno do białej koszuli zastosować chusteczki ecru, ponieważ będzie ona wyglądała na brudną. Warto też zapamiętać, że najbardziej elegancką wersją poszetki jest biała, gładka. Ta ze zdjęcia, w groszki, jest urokliwa i dobrze wygląda w zestawieniu z błękitna koszulą i granatowym garniturem. 
    Zdecydowanie najsłabszym elementem stylizacji jest krawat w ukośne paski. Zbyt retro, choć określenie to nie oddaje tego, co mam na myśli, bo samo w sobie ma pozytywne znaczenie. Nie chcę jednak użyć bardziej surowego czy dosadnego sformułowania. Wierzę, że nasz bohater zrozumie, co chcę mu przekazać.
    Szkoda też, że Pan Grzegorz nie zadbał o odpowiednie długości. Spod rękawów marynarki powinny być wyraźnie widoczne mankiety koszuli, a nogawki powinny się łamać tylko jeden raz.
    Moja ocena: 4
    No Responses
    Jak cię widzą, tak cię piszą
  • 13/04/15 dress code , Dziennik Zachodni , kolory , ocena stylizacji , polityka , Śląsk Plus

    Jak cię widzą, tak cię piszą…

    Publikacja: Śląsk Plus z dn. 3.04.2015 oraz Dziennik Zachodni z dn. 4.04.2015

    Oceńmy dziś wspólnie Joannę Kluzik-Rostkowską, minister edukacji narodowej, a w zasadzie jej stylizację zaprezentowaną w dniu odbywającej się w Katowicach konferencji „Edukacja zawodowa kluczem do przyszłości regionu”.
    Ciekawa jestem, co Państwo myślą… Tyle razy pisałam już o kolorach, więc mam nadzieję, że wyostrzyłam choć trochę percepcję Szanownych Czytelników.
    Joanna Kluzik-Rostkowsa
    Pani Joanna jest przykładem osoby, która pragnie być innym typem kolorystycznym niż jest w rzeczywistości. Skóra i oczy ewidentnie mają chłodny odcień. O włosach trudno dyskutować, ponieważ są farbowane, ale to właśnie „dzięki” nim możemy zauważyć ogromny zgrzyt pomiędzy naturalną urodą a wybieranymi przez naszą bohaterkę kolorami. Fryzura za bardzo przywodzi na myśl coś na kształt dużego beretu. Mam wrażenie, że to peruka, a gdyby nawet – fatalnie dobrana. Oprócz koloru nietrafiony jest także jej kształt.

    W ubiorze powtórzona tendencja do zimnych i zbyt głębokich kolorów. Osobiście nie przepadam za kolorystycznymi zestawami czarno-biało-czerwonym, bo wydają mi się wyjątkowo banalne, ale niektórym osobom udaje się je umiejętnie „rozegrać”. Niestety, nie mam tu na myśli Pani Joanny. Nie w tym konkretnym przypadku. Zdaję sobie sprawę z tego, że politycy lubią mocniejsze kolory, ale ze względów wizerunkowych – nie polecam. Strój w ich przypadku, zawsze, absolutnie ZAWSZE, powinien stanowić tło do tego, co mają do powiedzenia. W zaprezentowanej dziś stylizacji widzę tylko kolory, które „zakrzyczały” twarz. A w merytorycznej rozmowie, przecież ważne są oczy. Zupełnie ich nie widać – tym bardziej zza dużych, znowu czarnych, okularów.
    Natomiast fasony wyglądają dobrze. Widać tu harmonię i dobrze zrównoważone proporcje sylwetki. Ładnie podkreślona talia. 
    Perełki na szyi i w uszach łagodzą nietrafiony wybór zbyt intensywnej dla Pani Joanny czerni, ale stylowo wszytko to razem takie jest… słabe. Mało nowoczesne. I proszę mnie źle nie zrozumieć, bo nie jestem wyznawcą ślepego podążania za modą, uwielbiam klasykę, ale w dobrym jej wydaniu.
    A propos butów. Niby szpilka, lakierowana – powinno być elegancko, ale czy jest? A jeśli nie, to dlaczego? Wszystko przez nieodpowiedni kształt nosków i, co gorsza, niefortunne ich unoszenie się do góry. Znowu uparcie będę krytykowała dobór koloru. Może jednak cieliste następnym razem?
    Na przyszłość polecam też rajstopy, tudzież pończochy, w wersji matowej.

    Moja ocena: 2 (Bo tak naprawdę zgadzają się tylko fasony.)
    No Responses
    Jak cię widzą, tak cię piszą…
  • 07/04/15 celebryci , dress code , Dziennik Zachodni , ocena stylizacji , polityka , prywatnie , styl , typy sylwetek , wizerunek po męsku

    Matka, żona i stylistka

    W poprzednim tygodniu Katarzyna Pachelska z Dziennika Zachodniego przeprowadziła ze mną wywiad. Ukazał się on w świątecznym, sobotnim wydaniu gazety. Poniżej zapis naszej rozmowy. Przy tej okazji bardzo też dziękuję Pawłowi Pszczole za wykonanie zdjęcia, które wykorzystano w publikacji. 

    . . . 

    Matka, żona i stylistka 
    Co sobotę Tatiana Szczęch ocenia w DZ stylizacje VIP-ów
    Dziś to my prześwietlamy ją i zadajemy niewygodne pytania
    Jesteś pogromcą regionalnych VIP-ów, wiesz o tym? Co sobotę martwią się, czy tym razem przypadkiem oni nie będą obiektem twojej oceny…
    Moim zamierzeniem nie jest krytykowanie nikogo. Mam nadzieję, że to jasno wybrzmiewa w moich opiniach o ubiorze śląskich VIP-ów. Czasami rzeczywiście musiałabym ostro skrytykować to i owo, ale zawsze staram się opisywać również pozytywne strony danej stylizacji. Przy każdej ocenie staram się też dzielić moją wiedzą, pisać o jakimś elemencie garderoby, zasadach jego dopasowywania, tłumaczyć, dlaczego powinno się coś nosić tak, a nie inaczej. Ciągle tłumaczę np. dlaczego kolor czarny do dziennych stylizacji to nie jest najlepsze rozwiązanie. Każdemu zdarzają się wpadki, dlatego mocno podkreślam, że moje oceny dotyczą tych konkretnych stylizacji w danym dniu, przedstawionych na zdjęciu, a nie ogólnie wizerunku tej osoby. Nie krytykuję dla zasady, mam nadzieję, że to jest wyczuwalne w moich komentarzach. Aczkolwiek czasami krytyka, jeśli konstruktywna, jest konieczna.
    Czy ludzie, których oceniasz w DZ, później wydzwaniają do ciebie z pretensjami?
    Zdarza mi się otrzymywać maile czy telefony po publikacji i raczej są to pozytywne komentarze. Dzwonią osoby, które otrzymały bardzo dobrą ocenę, żeby podziękować, ale są też wiadomości w stylu: dziękuję bardzo za konstruktywną ocenę, bo wyciągnąłem naukę i widzę zmianę. Jest to dla mnie bardzo miłe. Raczej nie spotykam się z negatywnymi reakcjami. Ale przyznaję, że czasami się ich boję.
    No tak, bo przecież to jest duża odpowiedzialność…
    Biorę to na barki. Mój zawód wiąże się z wyrażaniem opinii. Oczywiście, bardziej komfortową sytuacją jest indywidualny kontakt z klientem. On wtedy wręcz chce usłyszeć ode mnie kilka krytycznych uwag na swój temat. Musze przyznać,  że kiedyś byłam bardziej konserwatywna, ale życie nauczyło mnie, że nie warto. Przykład? Podziały na typy kolorystyczne uważam za zbędne. Najważniejsze jest tylko, żeby odnaleźć się w chłodnym lub ciepłym typie urody. To wystarczy w kwestii kolorów. Cała reszta to fason i styl. 
    U nas najczęściej oceniasz urzędników, biznesmenów, osoby, które obowiązuje ścisły dress-code.
    To jest trochę męczące, gdy po raz setny wyjaśniam tajniki doboru garnituru, ale – jak widać – ciągle jest to potrzebne.
    No właśnie. Jakie błędy najczęściej musisz wytykać?
    Jeśli chodzi o panów, to sprawa jest bardzo prosta. Podstawowy błąd to za duża marynarka, z za długimi rękawami. Nieodpowiednio zapięte guziki, nogawki spodni za szerokie i/lub za długie. Generalnie panowie mają tendencję do noszenia rzeczy bardziej za dużych niż za małych. Za długich niż za krótkich. W przypadku pań większym problemem jest kolorystyka. Kobiety za często korzystają z czerni, szczególnie w sytuacjach biznesowych. A można je przecież zastąpić innymi kolorami, np. szarym czy granatowym, ciemną, butelkową zielenią, burgundem czy bordo. Druga rzecz – kobiety mało znają swoje sylwetki, stąd też pomysł na stronę spellyourshape.pl. Za często pielęgnujemy swoje kompleksy i popadamy w przesadę. Jak zakrywamy, to wszystko. Tymczasem zasada jest prosta – im więcej ciała odkrywamy (w granicach dobrego smaku), tym nasza sylwetka jest lżejsza optycznie. Dużo lepiej jest nosić rękaw sukienki długości 3/4 niż do nadgarstka. Notorycznie nosimy za długie spódnice. Najlepiej jest pozostać w marginesie 10 cm około kolana, czyli 5 cm powyżej i 5 cm poniżej, chociaż trudno jest generalizować, bo dużo zależy od typu sylwetki. Najbardziej mi żal tego, że kobiety tak rzadko stawiają na sukienki. A są one najprostszym rozwiązaniem, bo nie trzeba kombinować. Zarówno dla pan i panów problemem jest dopasowanie stylu do sytuacji. Albo stawiamy na elegancję, albo sport. Stylizacji w stylu sportowej elegancji są tworzone bardzo nieumiejętnie. 
    Na pewno zdarza się, że oceniasz swoich znajomych albo nawet klientów. 
    To są dla mnie najtrudniejsze oceny. Wtedy mam jeszcze większe niż zwykle poczucie odpowiedzialności za słowa. Łatwiej mi oceniać tych, których nie znam. Staram się nikogo nie urazić. W życiu osobistym niechętnie zdradzam, kim jestem. Owszem, mówię, że zajmuję się wizerunkiem. Gdy mówię, że jestem stylistką, to spotyka się to czasami z przerażeniem: o matko, a ja tak źle dziś wyglądam! Każdy ma zboczenie zawodowe, ja też widzę pewne rzeczy po spojrzeniu na daną osobę, ale na dzień dobry nie oceniam. Za to, jeśli ktoś jest wyjątkowo dobrze ubrany, to zawsze usłyszy ode mnie komplement. Boli mnie czasem, że dużo osób uważa, że zajmuję się trywialnymi rzeczami – stylizacją i ubiorem, czyli czymś niepoważnym i niepotrzebnym. Zgadzam się z tym, że to, co mamy do powiedzenia, jest absolutnie najistotniejsze, ale dobrze jest, kiedy wygląd danej osoby zachęca nas do posłuchania jej. Jeśli ktoś dba o siebie, potrafi zadbać o innych. 
    Czy ty też codziennie dobrze się ubierasz? Nie masz żadnych gorszych dni?
    No mam nadzieję, że się dobrze ubieram! (śmiech) Generalnie mam świadomość tego, że stylista jest oceniany pod tym względem. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że nie wyglądam dobrze albo chociaż o to nie dbam. Uważam, że jestem wizytówką samej siebie. Wszystko, o czym mówię, powinnam stosować w przypadku samej siebie. Znam swoją sylwetkę i swoje kolory. A łatwej sylwetki to ja nie mam, jestem niziutka, wcale nie taka szczuplutka. Jestem chłodnym typem kolorystycznym, więc lepiej mi w niebieskościach, szarościach, nie ufam kolorowi pomarańczowemu. Potrafię dopasować styl do sytuacji, w której się znajduję. Staram się! Nie chcę, żeby to zabrzmiało tak, jakbym nie popełniała błędów. Popełniam, widzę to np. oglądając zdjęcia z przeszłości. Uważam za to, że każdy może dobrze wyglądać, na miarę swojego rozmiaru, swoich kształtów. 
    Jak to się stało, że zajęłaś się stylizacją i założyłaś firmę SYNERGIA?
    Od zawsze wiedziałam, że chcę robić coś swojego. Zawsze miałam zamiłowanie do języka angielskiego. Chciałam studiować anglistykę. Brat mnie przekonał, że to nie jest dobry kierunek i powinnam być inżynierem. Tym sposobem zaczęłam studia na Politechnice Śląskiej. Pracę magisterską pisałam już o zarządzaniu wizerunkiem – polityków, niestandardową jak na tę uczelnię. Wtedy już bardzo interesowałam się modą, skończyłam szkołę makijażu, różne kursy. Jednocześnie też robiłam anglistykę. A jednak! Nie potrafiłam się jej oprzeć. Przez kilka lat uczyłam w szkole językowej. Razem z bratową, prawnikiem, założyłyśmy Centrum Kreowania Wizerunku SYNERGIA w Gliwicach. Teraz prowadzę firmę sama. Specjalizację ze stylizacji zrobiłam już w Warszawie. Pierwsze lata działalności w branży wspominam jednak jako koszmar. Waliłam głową w ścianę, nikt nie wiedział, co robię i na czym to polega. Teraz jest już znacznie lepiej (śmiech). Dbałość o dobry styl wyssałam z mlekiem matki. Moja mama zawsze zwracała uwagę na szczegóły.
    Słyszałam, że masz w domu niezły kabaret…

    (śmiech). Faktycznie żyję z człowiekiem, który współtworzy kabaret. Łowcy.B. Mój mąż to Maciej Szczęch. Bardzo lubimy się śmiać, ale jesteśmy absolutnie normalnymi ludźmi, z dwójką małych dzieci, 4-letnią Tosią i 2,5-letnią Helenką. Jeśli pytasz mnie, czy umiem opowiadać kawały, to mówię szczerze, że jestem w tym beznadziejna. Gdy poznałam Maćka, byłam krytycznie nastawiona do kabaretu. Kojarzył mi się z czymś tandetnym, dopiero on uświadomił mi siłę dobrego, inteligentnego żartu. Z Maćkiem zeswatała mnie jego siostra, która stwierdziła, że pasuję do jej brata i koniecznie muszę go poznać. Po pierwszym spotkaniu wiedziałam, że to jest mężczyzna na całe życie. W tym roku obchodzimy 10 rocznicę ślubu.
    No Responses
    Matka, żona i stylistka
  • 30/03/15 dress code , Dziennik Zachodni , ocena stylizacji , polityka , Spell Your Shape , typy sylwetek

    Jak cię widzą, tak cię piszą…

    Publikacja: Śląsk Plus z dn. 13.03.2015 oraz Dziennik Zachodni z dn. 14.03.2015

    Przyjrzyjmy się  dziś stylizacji nowej wiceprezydent Sosnowca – Anny Jedynak. Zdjęcie zostało zrobione w  jej pierwszym dniu urzędowania, więc z pewnością był to dla naszej bohaterki dzień wyjątkowy i domyślam się, że dołożyła wszelkich starań, by wtedy odpowiednio wyglądać.

    Anna Jedynak
    Pochwalam kolorystykę. Według zasad kodu ubioru granat jest idealny na sytuacje dzienne, do pracy – szczególnie dla urzędnika. Stonowany odcień nie zdominował Pani Anny, a nawet bardziej wyostrzył jej urodę. 
    Podoba mi się też zamysł, żeby tego dnia postawić na sukienkę. Jest bardzo elegancko, ale też kobieco. 
    Nadmiar materiału w rejonie biustu i rękawów pozwala mi wysnuć wniosek, że patrzymy dziś na Panią A, czyli taką, u której dolne partie sylwetki wydają się być większe i ciężę. Aby stworzyć harmonijną linię ciała u A-kształtnych, należy w taki sposób dobierać fasony, aby ściągały wzrok powyżej talii i optycznie poszerzały linię ramion. Bufki to właśnie to, co pomaga. Podobnie jak pagony czy poduszki.
    Zakup sukienki dla pań, u których ramiona są znacznie węższe niż biodra to duże wyzwanie. Czasem najlepszym rozwiązaniem będzie kupienie jej o rozmiar większej i zaniesienie do krawca, aby wyrównać proporcje między góra a dołem. I to właśnie powinna była uczynić nowa wiceprezydent Sosnowca. 
    Piękne paznokcie, delikatny makijaż, minimalistyczne dodatki. Akurat w przypadku pań o syletce A zawsze namawiam na większe naszyjniki, ale w oficjalnych sytuacjach – nie zawsze wypada. Nie każda kobieta czuje się też w nich dobrze. Warto jednak byłoby postawić na choćby mały akcent kolorystyczny na dekolcie, aby znowu większą uwagę skupić na górnych partiach ciała.
    Spięte włosy – w porównaniu do rozpuszczonych – uchodzą za bardziej profesjonalne. Niestety, sama fryzura Pani Anny wygląda troszkę niedbale. Rozważyłabym też zmianę kształtu – może jakaś forma z grzywką?
    Ostatnia moja uwaga dotyczy butów. Same w sobie są bardzo poprawne, jednak ciężkie, za ciężkie – w zestawieniu z kruchą budową ciała o proporcjach litery A oraz wyżej opisaną sukienką. Warto do pracy zabierać drugą zamienną parę – już nie kozaków, oczywiście. 
    Moja ocena: 3+, bo jest dostatecznie dobrze. Bardzo duży plus za uśmiech.
    No Responses
    Jak cię widzą, tak cię piszą…
1 2 3 4 5 6 7 8