Jej życie ze stylistką

marca 19, 2015
Kolejny odcinek Idowego spojrzenia na naszą pracę. I nie tylko. Tym razem bardziej to drugie.

. . .
No dobrze, znamy się już trochę. Czas na wstydliwe wyznania:
Gubię się. Pal sześć zagubienie egzystencjalne, chaos myśli i niepanowanie nad czasem – ja się gubię zupełnie po prostu, na drodze.
Stylistka, przyjmując mnie do pracy, pytała, czy jestem mobilna. A jakże! Mam ręce i nogi, świetnie nimi ruszam. Mam też samochód, uroczą półciężarówkę zdolną zmieścić kontener ciuchów i jeszcze manekina na czubku. Nie mam tylko tego czegoś, co pozwala mi trafić na miejsce. I nie chodzi o samotną sosnę na skraju opuszczonego jaru, o której nawet Hołowczyc zapomniał. Chodzi o jakiekolwiek miejsce, dowolny punkt na mapie.
Kiedyś myślałam, że to przez to, że jestem leworęczna. Wiecie, leworęczni mają trudniej, bo w półkulach im się poprzestawiało i nie są normalni. Niestety, wyczytałam o leworęcznych, że ze względu na dominację prawej półkuli mają świetną orientację w terenie. Coś jak pociski samonaprowadzające. Pfff. W takim razie chwała Bogu, że jestem mańkutem, może gdyby dominowała u mnie ta druga półkula miałabym problem ze znalezieniem wyjścia z windy.
Stosuję wszystkie możliwe protezy moich niedomogów. Pierwszą z nich jest mój mąż, który już się nauczył, że na płaczliwy komunikat w telefonie zaczynający się od: „Piotrusiu, znowu pojechałam jak idiotka…” głosem terapeuty oznajmia: „Spokojnie, na pewno wrócisz jeszcze dziś do domu” i tłumaczy mi pięć razy, którą drogą mam jechać. Raz nie wystarczy. Komunikat z rodzaju „wjedź na A1 w kierunku na Łódź i potem zjedź na Bytom” w pierwszej chwili wydaje mi się oczywisty. Po kilku sekundach nagle okazuje się, że nie pamiętam, czy to była Łódź, czy może coś innego, i czy słyszałam „zjedź na Bytom”, czy może „nie zjedź na Bytom”. Z pewnością jest to jakaś głęboka wada genetyczna, bo ogólny iloraz inteligencji mam raczej w normie. Potrafię grać w chińczyka, napisać limeryk i obsługiwać nową stronę mBanku.
Drugą protezą jest nawigacja w telefonie. Jest przydatna mimo tego, że ma nietypową wadę wymowy („za 200 metrów skręć w ulicę PiłsudzKEgo) i wybiera najbardziej zatłoczone drogi  albo remontowane mosty. Musi mnie bardzo kochać, bo już tyle razy wyzwałam ją od złośliwych podłych suk i kretynek, że na jej miejscu dawno bym zamilkła na wieki.
Trzecim sposobem na przeżycie, najbardziej zawodnym, lecz czasem niezbędnym, aby przeżyć w zdradliwym gąszczu ulic, jest pytanie przechodniów o drogę. Wprawdzie wiem doskonale, że moje możliwości zapamiętywania trasy przy dobrych wiatrach kończą się tuż za drugim skrzyżowaniem, ale zawsze pocieszam się, że za pierwszymi światłami mogę przydybać kolejnego przechodnia i ponowić pytanie. Zdarza się, że ten kolejny mówi coś zupełnie innego, albo machając ręką w prawo mówi „potem pani skręci w lewo” – wtedy tracę wiarę w ludzi, przystaję w jakiejś zatoczce i znów zaczynam przemawiać do nawigacji, tym razem czule.
Ostatni sposób, ekstremalny, ale zaskakująco skuteczny, zdarzyło mi się zastosować raz w życiu. Kręciłam się wtedy po Rybniku, usiłując trafić do centrum handlowego. Perwersyjność sytuacji polegała na tym, że już trzeci raz trafiałam dokładnie w to samo miejsce, 2 metry od ściany rzeczonego centrum, jednak całe kilometry jednokierunkowych ulic od wjazdu na jego parking.  Zielona z bezsilności, biała z wyczerpania i czerwona ze zmęczenia uprosiłam jakiegoś miłego pana przechodnia, żeby wsiadł ze mną do samochodu i przeprowadził po tych cholernych jednokierunkowych, bo NAPRAWDĘ musiałam do tego centrum! Bardzo! Choć mimo najwyższych starań nie wyglądałam jak ponętna Włoszka, miły pan był chyba naprawdę miły, bo usiadł na siedzeniu pasażera i przebył ze mną całą długość rybnickich labiryntów. Być może użyłam słowa „błagam”, nie pamiętam, pamiętam, że byłam zdesperowana i chyba poczuł, że gdyby się nie zgodził, wciągnęłabym go tam siłą i skrępowała taśmą klejącą, zostawiając tylko jeden palec wskazujący do pokazywania kierunku.

. . .

c.d.n.
styl , życie ze stylistką
Share: / / /

One thought on “Jej życie ze stylistką

  1. Sonia Dziech pisze:

    Witaj 🙂 Wreszcie trafiłam do Ciebie. Już wiem, m że zostanę na dłużej. Masz świetne pióro, hmmm, klawiaturę raczej:) Jeżeli chodzi o autostrady to mam dokładnie tak samo, mąż mi tłumaczy a ja … gubię się. Mam dokładnie te same dylematy co Ty. W nawigacji mówi do mnie Hołowczyc, uwielbiam go 🙂
    Pozdrawiam cieplutko :):):)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Archiwa