Przepraszam za ciszę. Tym razem nie była ona wynikiem gorączki przedświątecznej.
Bo prezenty miałam przygotowane do dawna, bo udało mi się „zwolnić” z nadmiernej ilości kuchennych czynności… Jednak ostatnie dwa tygodnie były szczególnie „synergicznie” pracowite. Zabrakło nawet kilku chwil, by przysiąść do komputera i pożyczyć „zdrowych i spokojnych…”. Liczę jednak na to, iż wiecie, że zawsze dobrze Wam życzę – nawet jeśli poświątecznie – poza tym, wciąż przednoworocznie. 🙂
Mnie już brakuje zapachu piernika…
T.S.