PTH

marca 3, 2019

Tak sobie leżysz i dumasz o tym, że właśnie odkryłeś ni to zjawisko, ni to mechanizm psychiczny. Bardzo przydatny ludziom w podróży. Nazywasz to sobie jak chcesz, pod warunkiem, że nie durnowato. Wychodzi coś takiego: Psycho-Teleport-Home, w skrócie PTH. Kretyńska nazwa, ale, o dziwo, pasuje. Formułujesz definicję. Leci tak: Zjawisko, uczucie, stan, w którym osoba bezpośrednio uwikłana odnosi wrażenie bliskości swojego domostwa i jego pochodnych, będąc poza jego zasięgiem fizycznym. Dzieje się tak dzięki rzeczom i okolicznościom, na które natrafiamy będąc poza domem właściwym, w większości przypadków, tożsamym ze stałym zameldowaniem.

Tyle definicja. Co to są za rzeczy?  W zależności od sytuacji może to być hotelowa pościel, taka sama, jak w Twojej sypialni. Sztućce takie same, jak Twoje domowe, kubki, talerze, szklanki… Dywan taki jak Twój, tapeta.  Zapach mydła, środków czystości, tych samych, które czyszczą Twoje toalety, wanny i podłogi. Tych rzeczy może być całe mnóstwo. Ich translokacyjna moc pochodzi z pogranicza sentymentalizmu, melancholii i zwykłej ludzkiej potrzeby bycia w domu. Po prostu PTH.

Tak leżysz i dumasz, bo właśnie dzisiaj doświadczyłeś PTH. Co prawda na zakupach, ale to też się liczy. Chciałeś kupić  jakieś jeans’y, skarpetki, może buty. Okoliczności i rzeczy zadziałały. Twoje myśli są w domu. Szukają myśli drugiej połówki. Znajdują je, niestety nic z tego nie rozumiesz, bo, umówmy się, dialog – w dodatku myśli Twoich i Twojej żony – na odległość, nie jest i nigdy nie będzie zrozumiały. Z zakupów nici. PTH, pomimo swoich niewątpliwych zalet, ma swoje wady.

Kolejne, nic nie wnoszące do Twojego życia odkrycie zaliczone.

Leżysz i dumasz dalej, może w końcu przyjdzie coś sensownego.

Maciek Szczęch

Łowcy.B

 

prywatnie , życie ze stylistką
Share: / / /

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Archiwa