Felieton męża mego.
x x x
Wszystko w porządku. Mówi się tak…
„Co tam, jak tam?” pytamy. „W porządku” odpowiadamy.
U mnie w domu wszystko jest w porządku.
Dzieci bawią się, jedzą, śpią, uczą się, śmieją się, czasem płaczą. Generalnie są w porządku.
Żonę też mam w porządku. Kocha, gotuje, weseli się, pracuje (czytaj: zarabia), poważnie porozmawia i o pierdołach też pogawędzi. Czasem coś tam załka, sapnie, że to, że tamto, ale tak naprawdę jest bardzo… w porządku.
Jej praca i wszystko co z nią związane też, ogólnie rzecz ujmując, ok.
Jej rzeczy do pracy, ciuchy, buty, biżuteria, okulary też… no właśnie.
Jej buty. W mojej szafce 3 pary. Przy drzwiach wejściowych 6 par (serio, ostatnio liczyłem). W garderobie naście par. To tu, to tam jeszcze kilka.
Żona ma wzrok w porządku. Dobry, ostry, wesoły i bez wad. I ma też okulary w sypialni, w aucie, w salonie, na stole, obok telewizora, na parapecie, w torebce, w łazience. I jeszcze parę par w planach.
Kolczyki. Nagle i niespodziewanie, tuż przed wyjściem z domu okazuje się, że tam gdzie zazwyczaj są, ich nie ma.
A wystarczy zajrzeć tam, gdzie leżą okulary…
Przecież wszystko jest w porządku.
No co?
Tak się mówi…
Maciek Szczęch
Łowca.B
Uroczy tekst 🙂