Jak cię widzą, tak cię piszą… Agnieszka Hyży

 

Kilkukrotnie już na łamach DZ pochylałam się nad kolorem czerwonym. Bordo jednak nie jest jego popularnym odcieniem, więc kiedy wreszcie ktoś stwarza mi okazje, by opowiedzieć o nim więcej – wykorzystam. 

 

Bordowy definiuje się jako kolor czerwony z domieszką brązu. Może się kojarzyć ze stolicą doskonałego wina Bordeaux. I słusznie! Zdecydowanie bliżej mu do czerwieni niż brązu. Często mylony jest z burgundem, który jest kolorem wina właśnie, lub śliwkowym fioletem. Bordo jest gdzieś pomiędzy.

 

Mówi się o nim, że jest trudnym kolorem. Bo ciężki. Bo postarza. Nie do końca się z tym zgadzam. Tak, podkreśla cienie pod oczami, ale tylko wtedy, jeśli jest nieodpowiednio dobrany do typu kolorystycznego. Jest chłodnym odcieniem nadającym się do podkreślenia chłodnych typów urody i tym je polecam.

 

Powiedziałabym też o bordowym, że jest elegancki i bardziej na wieczór niż okazje dzienne. Ciekawy zamiennik czerni. Może mała bordowa? Dlaczego nie? 

 

Bordo szczególnie wysmakowany wydaje się być w towarzystwie złota, beżu oraz różu, ale nie bałabym się zestawiać go również z zielenią butelkową i szmaragdową oraz musztardowymi żółcieniami. Idealny do stylizacji tzw. „total look”, czyli zestawów od stóp do głów w jednym kolorze.

 

Jak każdy inny ciemny kolor ma działanie optycznie pomniejszające, dlatego zachęcam do korzystania przez chcących odejmować sobie kilogramów ubraniem. Ale! Co też ważne, nie polecam bordowego jako kolor pomadki dla kobiet, które mają wąskie usta, bo inaczej optycznie wydadzą się one jeszcze mniejsze i węższe niż są w rzeczywistości.

 

Pani Agnieszka zdecydowała się na bordowy kombinezon. Prezentuje się z w nim niezwykle kobieco i zmysłowo. Brak dodatków, cieliste buty, minimalistyczny makijaż oraz prosta fryzura nie odwracają niepotrzebnie uwagi od tego, co najważniejsze – czyli samej bohaterki. Jest pięknie.