Tatiana Szczęch: Izę – twórczynie i
właścicielkę marki – poznałam
w maju tamtego roku. Spotkałyśmy się, żeby omówić szczegóły
szkolenia z
autoprezentacji, które miałam współprowadzić. Nasza rozmowa
szybko jednak
zeszła na tematy poboczne, choć w kontekście tego wywiadu trudno
je tak nazwać. Iza
pokazała mi
bransoletki sygnowane marką Furelle, które zachwyciły mnie od pierwszego
wejrzenia i
dotyku. Nieśmiało wspomniała też o prototypach płaszczy. Wysoka
jakość wełny, proste,
klasyczne kroje, ale w ciekawych kolorach sprawiły, że
przepadłam. Od tego
pierwszego kontaktu z Izą byłam
przekonana, że Furelle jest skazane na sukces. To nie mogło się nie udać.
Dopingowałam Izie i
jej projektowi. Potem była „płaszczowa” sesja zdjęciowa… i
Furelle nabrało
rozpędu.
|
Płaszczowa kolekcja jesień/zima
Photo:Tomasz Knapik
Model: Monika Młodawska
Stylist: Tatiana Szczęch
MuA&Hair: Zoya Zielińska
A tutaj kulisy sesji: |
F: Czy jest w tym projekcie
coś nietypowego?
T.Sz.: To, co najbardziej wyróżnia
Furelle spośród
innych to krótkie linie produkcyjne. Owszem model bywa
powielany, ale w innym
materiale, kolorze, z delikatnymi modyfikacjami i dzięki temu wydaje się być
nowością. Żadna kobieta nie lubi spotykać koleżanki w płaszczu,
który
sama nosi. Z Furelle prawdopodobieństwo takiej sytuacji jest
maksymalnie minimalizowane.
Oczywiście wyłączam z rankingu wszelkie miarowe szycia.
Poza tym, Furelle to nie
tylko marka
odzieżowa. To projekt, którego rozmiaru nikt nie zna i nie jest
w stanie
przewidzieć. Wszystko
dzięki otwartość
Izy na pomysły i sugestie innych. Myślę, że w tym tkwi wielka
siła marki, która
wciąż się zmienia i ewoluuje. To, co mnie w niej pociąga to
element niespodzianki, która kryje się tuż za rogiem. Nie
wiadomo, kto jeszcze dołączy
do projektu i jakiego kształtu dzięki temu on nabierze. Wierzę
jednak, że
zawsze będą to kroki w przód.
F: Do kogo projekt Furelle
jest kierowany?
T.Sz.: Ze względu na
wykonywany zawód
patrzę na rzeczy oferowane na rynku nie tylko przez swój
pryzmat, ale także swoich
klientów, w tym przypadku klientek, które „ubieram” i stylizuję,
którym pomagam
w procesie kreowania wizerunku. Każda z tych kobiet jest inna,
ma inne oczekiwania,
inny styl bycia i życia, ale też każda chce wyglądać ciekawie i
inspirująco. Od
momentu otwarcia showroomu Furelle zawsze udawało mi się znaleźć
tam coś
interesującego dla
każdej nich.
Stawiam znak
równości pomiędzy
Furelle a wysmakowaną elegancją, minimalizmem i stylem z
najwyższej półki. Mniej
znaczy więcej i znajduje to swoje cudowne odzwierciedlenie w
kolekcji Izy. Mnie
osobiście cieczy to bardzo, ponieważ mało takich miejsc, gdzie
motywem
przewodnim jest prostota w jej czystej formie. Ubiór nie może
być przebraniem,
które zwraca większą uwagę niż to, co mamy do powiedzenia.
Dlatego właśnie, myślę, że Furelle sprosta oczekiwaniom
świadomych siebie kobiet, które bywają bardzo wymagające.
F: W jakim kierunku projekt
powinien ewoluować?
T.Sz.: To bardzo trudne pytanie i
odpowiem szczerze,
że nie wiem. Kolekcja jest piękna. Jednak
w związku z tym, że Furelle to nie tylko ubrania, ale projekt,
który ma się realizować wokół nich, spodziewam się
niespodzianek, o których wspominałam już
wcześniej. Jego przyszłość to wielka niewiadoma. Wszystko będzie
zależało o
tego, kto stanie na drodze Izy i co z tego wyniknie. Kto wie,
może za jakiś czas działania marki będą kierowane nie tylko do
kobiet…
F: Czy Ty jesteś kobietą
Furelle?
T.Sz.: Absolutnie
utożsamiam się z
marką Furelle. Odnajduję w niej siebie i to, czego szukam.
Uwielbiam rzeczy
proste i doceniam dobrą jakość. Kolekcja doskonale nadaje się
do
stworzenia bezkompromisowej bazy ubraniowej. To lubię. A
jeszcze bardziej lubię, kiedy oprócz fasonów i kolorów mogę
porozmawiać z innymi na tematy wszelakie, a zapowiedzi
wydarzeń typu wernisaż dobrze rokują.
Na koniec jeszcze kilka fotek z otwarcia showroomu:
|
Iza Święs – twórczyni i właścicielka marki Furelle |
|
Marta Zdanowicz – menedżerka Furelle |