Metamorfozy (cz.12)

September 14, 2013
Tradycją staje się, że proszę swoje Klientki, które zgadzają się na publikację zdjęć metamorfozy, o napisanie kilku słów o swojej zmianie. Kilka dni temu ja opowiadałam o Beni, dziś “przemówi” ona sama. 🙂

Nad skorzystaniem z usług
stylisty zastanawiałam się bardzo długo, ponad rok. Chodząc na zakupy zadawałam
sobie pytanie, jak spośród gąszczu ubrań, które są serwowane w sklepach
wybrać to, w czym będzie mi dobrze i w czym nie narażę się na śmieszność. Miałam
ogromny problem ze znalezieniem równowagi między swoim odbiciem w lustrze a tym, jak chciałabym wyglądać, brakowało mi pewności w doborze właściwej garderoby do
pracy i po pracy. Decyzja, aby zdecydować się teraz na stylistę była
podyktowana również faktem zbliżania się do magicznej liczby 40 lat.

Na Synergię trafiłam przez Internet.
Przeczytałam referencje, ich ilość i treść zaważyły na tym, że wybór padł na Tatianę. Na spotkanie poszłam bez obaw, bo wiedziałam, że zawsze można się
wycofać bez kosztów. Zaryzykowałam i poszłam za ciosem. Założyłam sobie, że zrobię tylko analizę sylwetki i stylu, jednak, jako osoba otwarta zdałam się na Tatianę,
która zaproponowała na początek analizę kolorystyczną. Potem przyszedł czas na instruktaż makijażu. Należy tu wspomnieć, że
moim jedynym czynnym kosmetykiem do tej pory był tusz do rzęs i to bardzo okazjonalnie. Tatiana pokazała mi, jak wykonać makijaż, który nie tylko nie
obciąża skóry, ale sprawia, że twarz jest naturalnie ładna. Teraz nie
wyobrażam sobie wyjścia z domu bez make-up’u.



Jako uzupełnienie powyższego pokazuję Bęnie sprzed czasu, kiedy zaczęła stosować makijaż oraz wersję z.


Najtrudniejszy był przegląd
szafy, gdzie niektóre rzeczy, z którymi byłam zaprzyjaźniona i w których dobrze
się czułam lądowały do torby z napisem „NIE”. Było też kilka miłych zaskoczeń,
kiedy to rzeczy, które leżały zapomniane, kupione jakoś przy okazji, okazywały
się skarbami.

Potem wspólne zakupy, podczas
których jeszcze nigdy w tak krótkim czasie nie kupiłam tylu właściwych i
pasujących do mnie i do siebie wzajemnie rzeczy.

Po lewej “stara” Benia w swoim ulubionym zestawie. Pozostałe dwa zdjęcia – po wspólnych zakupach. Nowe kolory, nowe fasony i przede wszystkim – sukienki, których Benia nigdy nie używała.

Tatiana nadal dokonuje rewolucji
w moim życiu. Dzięki jej ogromnemu zaangażowaniu pokazuje mi, jak
wyglądać elegancko mimo dysproporcji ciała, jakimi, niestety, jestem
obarczona.  Do tej pory nosiłam tylko spodnie,
aby maskować niedoskonałości w budowie ciała. Jeżeli spódnice to wyłącznie
długie. Tatiana ubrała mnie w sukienki, których nigdy nie było w mojej
szafie, a dzięki temu pomogła mi wyzbyć się kompleksów oraz stereotypów
zakorzenionych w mojej głowie.

Robimy różne rzeczy, aby poczuć
się lepiej… chodzimy na siłownię, przechodzimy na dietę, ale często
bywa, że jesteśmy zbyt zmęczeni na ćwiczenia albo mamy niepohamowaną ochotę na
batonika. Pracując z Tatianą przez te ostatnie dwa miesiące nie miałam momentu
zwątpienia, chęci powrotu do starych nawyków. Dokonała istnego detoxu w moim
życiu i jestem bardzo dumna, że ją spotkałam. Teraz jest tylko
droga przede mną, nie obracam się za siebie. T
o naprawdę rzadkość spotkać ludzi, którzy pracę traktują z taką pasją i oddaniem jak Tatiana.
Zaufałam jej i niczego nie żałuję.

I jeszcze jedno. Pomoc stylisty w zmianie mojego wizerunku trzymałam w ścisłej tajemnicy przed
najbliższym otoczeniem. O chęci skorzystania z usług wiedziała jedynie
moja siostra, która dopingowała mnie w tym działaniu. Jednak z uwagi na
odległość, jaka nas dzieli nie widziała
postępów. Zmiany, które wprowadzałam w życie były z dnia na dzień. To nie
prawda, że liczy się jedynie wnętrze człowieka, wszyscy jesteśmy wzrokowcami. Moja metamorfoza utwierdziła mnie w tym przekonaniu. Znajomi zauważyli pojawienie się makijażu na
twarzy, a dodam, że makijaż był naprawdę subtelny. Wzrok przykuwały piękne kolory i niebanalna
biżuteria. Koleżanka powiedziała mi, że dzięki kolorom, które zaczęłam nosić oraz biżuterii promienieję i tryskam pozytywną energią. To był komplement od
osoby, od której nie spodziewałam się go usłyszeć. 

Po zrobieniu sesji zdjęciowej i umieszczeniu mojej
metamorfozy na blogu Tatiany postanowiłam powiedzieć innym, co tak naprawdę wydarzyło się w moim życiu i
komu zawdzięczam tę zmianę. Ilość pozytywnych komentarzy i gratulacji była dla
mnie zadziwiająca. Usłyszałam słowa, że jestem odważna, że wpuściłam stylistę
do domu. Wszyscy komentowali. Ja już po pierwszych
spotkaniach z Tatianą wiedziałam, że się nam uda. Teraz mam potwierdzenie, że mój wybór stylisty był JEDYNY I SŁUSZNY.
Jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam na swojej
drodze spotkać Tatianę, która na nowo mnie odkryła. W życiu nic nie dzieje się
przypadkiem i ona po prostu musiała się w nim pojawić. Dzięki swojemu zaangażowaniu i
energii dała mi siłę do mierzenia się z kolejnymi słabościami.
Szczerze mówiąc, czuję się aż skrępowana, kiedy czytam te słowa, a jeszcze bardziej teraz, kiedy umieszczam je na blogu. Nawet zastanawiałam się, czy nie uciąć tekstu Beni w pewnym momencie, pomyślałam jednak “niech się dzieje…”. Może będą one zachętą dla innych. Lubię swoją pracę. Bardzo. Ogromnie cieszę się, kiedy ktoś dzięki zmianom dokonywanym razem ze mną zaczyna się więcej uśmiechać – do siebie przede wszystkim. Bo za zmianą zewnętrzną, zawsze idzie zmiana wewnętrzna. Zawsze.
I na koniec moje ulubione zdjęcie Beni po metamorfozie…
Benia, dzięki wielkie!

Zdjęcia po metamorfozie wykonał Bartek Sasuła, o którym już kiedyś pisałam tutaj.

kolory , metamorfozy , styl , typy sylwetek
Share: / / /

2 thoughts on “Metamorfozy (cz.12)

  1. Anonimowy says:

    świetna metamorfoza

Leave a Reply

Your email address will not be published.

Archives