Strzaskany wieczór

stycznia 31, 2022

Felieton Maćka.B, znaczy męża mego.

Ostatnio klęczałem nad beznadziejnie roztrzaskaną szafką naścienną. Wyglądała jakby można ją było poskładać, chociaż wiedziałem, że to tylko złudzenie. Impet, z jakim rzeczona szafka skontaktowała się z podłogą, wyrwał wszystkie wkręty, śrubki i kołki. Na usta cisnęło się klasyczne “nie ma co zbierać”, ale ugryzłem się w język, bo przecież na podłodze leżały nie tylko połamane deski. Leżały tam też pieniądze, które na ten mebel wydałem.

No więc tak sobie klęczałem i mamrotałem pod nosem rachując, co ewentualnie można by ocalić z tej, jeszcze przed chwilą ślicznej, przeszklonej gablotki. Niestety, nieodwracalna destrukcja była ewidentna, pieniądze rozwiał wiatr. Żal, złość i bezsilność powolutku zaczęły krążyć w układzie krwionośnym. 

Gdy tak godziłem się ze stratą, poczułem na potylicy lepkość czyjegoś spojrzenia.  Tak po prawdzie, wiedziałem, kto na mnie patrzy. Byłem przecież w domu, dzieci w szkole i przedszkolu, a kota osobiście wypuściłem w świat. To uczucie bycia obserwowanym uwierało i niepokoiło. Wiedziałem dlaczego. Wiedziałem, że w Jej oczach nadzieja nie zgasła. Dla Niej oględziny upadłej i roztrzaskanej szafki wyglądały obiecująco. Kilkuminutowa scena ze mną pochylonym nad rozbitym mebelkiem, mogła sugerować jakobym planował szereg czynności zmierzających ku całkowitej naprawie. Tak też tę rodzajową scenkę odczytała. Wszystko wedle teorii: “Jak coś się zepsuło, to wystarczy to naprawić. Innej opcji nie ma.”

Wziąłem głęboki wdech po czym głośno i wolno wypuściłem powietrze. To tak w ramach uspokojenia emocjonalności.  Następnie z ogromną pieczołowitością przeniosłem wszystko do garażu, aby czym prędzej zabrać się za naprawę.

Od tamtych zdarzeń minęło już kilkanaście dni… i trzy miesiące. Dzisiaj idę do garażu, żeby zobaczyć, czy to w ogóle się jeszcze do czegoś nadaje.

P.S.

Byłbym zapomniał. Tamtego dnia kupiłem nową szafkę. Taką samą. Teraz mam dwie, tzn. chyba dwie. Dzisiaj się przekonam

Maciek Szczęch

Łowcy.B

prywatnie , życie ze stylistką
Share: / / /

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Archiwa