Ida Kasprzyk – moja asystentka, na synergicznym blogu autorka cyklu “Jej życie ze stylistką” |
Ida Kasprzyk – moja asystentka, na synergicznym blogu autorka cyklu “Jej życie ze stylistką” |
Kolejna dawka zwierzeń mojej asystentki Idy. Pół żartem, pół serio – jak zawsze. 🙂
Lila i Tosia nawiązały nić porozumienia jeszcze w drodze do hotelu (Patrz, tu jest Synergia i tu pracuje moja mama! – A wiesz, a tu pracuje też moja mama!), a potem było już tylko lepiej – łapały się za rączki, razem rysowały (Lila kotka i księżniczkę, Tosia księżniczkę i kotka), razem rzuciły się na ułożone na stoliku stosy ciastek (połowa zdobyczy Lili zjechała z talerzyka, ale po pobieżnym porównaniu stanu czystości hotelowej podłogi i mojego stołu, postanowiłam udać, że nie widzę, jak zbiera te ciastka z powrotem), razem losowały zwycięzców nagród oferowanych przez sponsorów (- Bilet wygrywa pani Anna… – zaczyna prowadząca. – Anna! – wykrzykuje podekscytowana Lila. – Elza!? – wtóruje jej ożywiona Tosia. I radość. Porozumienie na płaszczyźnie kulturowej osiągnięte).
Kolejny “odcinek” Idowego spojrzenia na synergiczny świat. 🙂
Otóż: jedną z podstawowych umiejętności stylistki jest przyjrzenie się naszej figurze i określenie typu sylwetki. Wiedząc, jaki typ sylwetki mniej lub bardziej godnie obnosimy po tym łez padole, możemy odziać ją odpowiednio, uzupełniając braki i tuszując nadmiary. Możemy też odziać ją nieodpowiednio, kiedy uwypuklenie nadmiarów może zapewnić nam wstęp bez kolejki do laboratorium analitycznego lub wolne miejsce w tramwaju. Nie sądzę jednak, żeby wśród nas dużo było aż tak zdesperowanych wielbicielek miejsc siedzących.
Ponieważ usłyszane podczas pierwszej naszej rozmowy zdanie „asystentka musi wyglądać perfekcyjnie” wyryło sobie już elektryczną autostradę w mojej prawej półkuli i nawet gdybym chciała, nie udałoby mi się wyrzucić go z pamięci, postanowiłam najpierw sama określić swój typ sylwetki.
Poniosłam sromotną porażkę, ponieważ nagle okazało się, że jestem prawie każdym typem po kolei. Mam ramiona ciut szersze od bioder (sylwetka T), niewielki wzrost (F), niewielkie wcięcie w talii (może jednak upragnione idealne X?!), a spoglądając w dół – jako że nie posiadam biustu – widzę najpierw swój brzuch (sylwetka O). Uzbrojona w tę wiedzę oraz pytanie, czy istnieje sylwetka „typ eklektyczny” pospieszyłam do Stylistki po ostateczny werdykt.
No i się dowiedziałam.
Że mam sylwetkę H, a to, co pieszczotliwie nazywam moim wcięciem w talii, jest jak przepełniony kosz na śmieci dla mężczyzny: niewidoczne.
W ciągu pięciu minut obcowania z Najbardziej Bezwzględną Stylistką Galaktyki moja trzydziestokilkuletnia talia – no owszem: niewielka, nienarzucająca się, dyskretna i subtelna – obróciła się wniwecz! Zostałam sama, bez wcięcia, a jedynym potwierdzeniem mojej kobiecości (bo biustu, spójrzmy prawdzie w oczy, nie miałam nigdy) stały się dwie usmarkane dziewczynki, lat trzy i pięć, które – niestety – nie talią urodziłam. Zostałam sama jak palec, jak wafelek, jak noga od stołka, która na swej drodze nie spotkała żadnego tokarza z fantazją.
Po fazie wyparcia postanowiłam przejść do trudnego etapu akceptacji. Z satysfakcją odkryłam, że dzielę swój typ sylwetki z Keirą Knightley i postanowiłam nie dać się zniechęcić faktom, na przykład takiemu, że słodka buzia Keiry mogłaby tkwić na szczycie dowolnej sylwetki, nawet takiej z biustem na plecach, a nikt nie zwróciłby na to uwagi. Następnie uznałam, że z nową wiedzą koniecznie musi przyjść odświeżenie zawartości szafy i w sumie zapowiada mi się miła zima w klimatyzowanych wnętrzach centrów handlowych. Po przymierzeniu pierwszej marynarki z baskinką, dzięki której talia cudownie się zmaterializowała, uznałam nawet, że jestem gotowa na zmianę opinii o różnych złych stylistkach. Zapisujcie się, drogie Panie, na analizę sylwetki u Tatiany! W pakiecie dostaniecie dokładny opis Waszej figury, wskazówki, co i jak nosić, żeby dobrze wyglądać, dobrą kawę (z cukrem lub bez, w zależności od typu sylwetki ;)) oraz wstęp do mojej grupy wsparcia dla „H”. Wpisowe w cenie usługi.
foto z internetu, http://www.garnek.pl/joju99/23198271/dzisiaj-rozowe-okulary-i-tak
|
c.d.n.
Ida obiecała pisać od czasu do czasu kilka słów o tym, jak wygląda nasza praca. Z jej perspektywy. Czas start.
Dwa różne podejścia, ta sama sytuacja, różnica kolosalna.
Aha, pardon… Jest jedna nieróżnica – nie kupujemy/nie kupuję butów.