• 02/10/14 biznes , dress code , HR Polska , kolory , styl

    Kolorowo mi. Czerwony.

    Kolejny artykuł, który jest owocem współpracy z HR Polska.

    Kto z nas w dzieciństwie nie grał w kolory? Różne wersje
    tej zabawy łączyła jedna reguła: „Kolor wygrywa, czarny
    przegrywa”. Budowanie wizerunku to również swego rodzaju
    gra w kolory, tyle że stawka jest tutaj dużo wyższa, a
    zasady nieco bardziej złożone. Warto je poznać i przyjrzeć
    się bliżej znaczeniu poszczególnych barw. Na pierwszy
    ogień najbardziej emocjonalna z nich.
    Czerwony jak…
    Z czym kojarzy się czerwień? Kiedy zadaję to pytanie w
    trakcie moich szkoleń, najczęściej padające odpowiedzi to:
    ogień, krew, miłość, seksualność, energia, przysłowiowa
    płachta na byka. Istotne jest, że każde z tych skojarzeń
    budzi emocje, silne emocje. Wobec czerwieni nie jesteśmy w
    stanie przejść obojętnie – to kolor jak wykrzyknik, przy
    tym bardzo dosłowny. Nie bez przyczyny większość polityków
    nosi czerwone krawaty, a czerwone szpilki są synonimem
    atrakcyjnej, zwracającej uwagę kobiecości.
    Kolor z charakterem
    Mówi się, że czerwień to kolor ludzi z temperamentem, jest
    z nim po drodze na pewno tym, którzy chcą się wyróżnić,
    stawiają na niebanalność. Jak to jednak z kolorami o
    takiej mocy wyrazu bywa, zalecam ostrożność – nie trudno
    tutaj bowiem o przesadę i efekt odwrotny od zamierzonego.
    Kolor czerwony może stać się asem w rękawie każdego, pod
    warunkiem, że umiejętnie z niego skorzystamy. Jest z
    czerwienią bowiem trochę tak, jak z chili – dodaje smaku i
    charakteru, w nadmiarze jednak – może zaszkodzić. Co to
    oznacza?
    Wszystko zależy od kontekstu sytuacyjnego. Oczywiste jest,
    że inaczej wyglądamy w pracy i po pracy, a nawet inaczej w
    zależności od zawodu, jaki wykonujemy, naszego hobby,
    wszystkich ról społecznych, w których występujemy. Kolor
    czerwony kojarzony jest z odwagą, ambicją i pewnością
    siebie. I słusznie, bo czy kobieta mająca zły dzień jest w
    stanie założyć czerwoną sukienkę? Nie ma mowy! Za to kiedy
    idziemy na walkę o racje z bojowym nastawianiem, czerwony
    może się bardzo przydać.
    Musimy zdać sobie sprawę z tego, że czerwień jest
    zaprzeczeniem dyskrecji. W naturalny sposób przyciąga oko
    i sprawia, że rzecz lub osoba stają się zauważalne. Czasem
    na tym nam właśnie zależy. Są jednak sytuacje, kiedy
    wskazany jest wspomniany wyżej umiar. Czerwony w zbyt
    dużych ilościach może rozpraszać, a nawet wzbudzać
    agresję. Dlatego też w sytuacjach dziennych biznesowych,
    czerwień sprawdzi się tylko jako akcent.

    Photo by Artur Nyk
    Czerwony niejedno ma imię
    Zdarzają się klientki, które podczas analizy
    kolorystycznej pytają z niepokojem, czy będą mogły nosić
    rzeczy w ulubionym czerwonym kolorze. Inne proszą mnie o
    pomoc w doborze idealnej czerwonej pomadki. To kolor,
    który ma znaczenie szczególne, zwłaszcza dla kobiet. W
    każdej z tych sytuacji powtarzam niezmiennie – czerwień,
    tak jak zieleń czy biel to kolor dla każdego, wszystko
    jest kwestią temperatury barwy, umiejętnego poruszania się
    wśród odcieni ciepłych i chłodnych, zgodnie z typem
    kolorystycznym. Podczas, gdy jednak osoba będzie wyglądać
    zjawiskowo w pomidorowej wersji czerwieni, dla innej
    strzałem w dziesiątkę okaże się czerwień malinowa albo
    żurawinowa. Wiele wariacji na ten sam temat – to jedna z
    głównych zasad budującej wizerunek gry w kolory.
    xxx
    Jest taka bardzo popularna radiowa piosenka – „Lady in
    red”, w której Chris De Burgh pięknie wyśpiewuje całą siłę
    rażenia, jaką niesie ze sobą kolor czerwony. Nie ma
    drugiej barwy o takiej mocy oddziaływania na innych – jest
    w tym szansa na kreowanie pożądanego wizerunku, jest w tym
    jednak i ryzyko. Warto o tym pamiętać i przyprawiać nasz
    wygląd czerwienią adekwatnie do sytuacji i typu
    kolorystycznego, jakim jesteśmy.
    Artykuł dostępny także tutaj.
    No Responses
    Kolorowo mi. Czerwony.
  • 25/08/14 dress code , Dziennik Zachodni , ocena stylizacji , polityka , styl , wizerunek po męsku

    Jak Cię widzą, tak Cię piszą…

    Publikacja: Dziennik Zachodni dn. 16.08.2014

    W ubiegłym tygodniu żyliśmy, przynajmniej niektórzy z nas, emocjami
    związanymi z Tour de Pologne. Tak się składa, że jego ostatni etap kończył się
    w Katowicach. Gratuluję Rafałowi Majce. Zwycięzcy nagrodę wręczał wojewoda
    śląski Piotr Litwa i to jego strój stanie się tematem mojego dzisiejszego
    wywodu. Będzie o sztuce noszenia… Bo okazuje się, że mając świetnie dobrane
    rzeczy pod względem koloru, fasonu, nawet stylu do okazji, wciąż jednak można
    wszystko zepsuć. Ale od początku…
    Z powyższego wynika, że będę też chwalić. Należy się.
    Piotr Lichwa (pierwszy od lewej)
    Doskonale skomponowany kolorystycznie zestaw. Elegancka biała koszula
    podkreślająca wagę wydarzenia. Ciemny, ale nie ZA ciemny do sytuacji dziennej,
    garnitur. Idealnie dobrany krawat, którego różne odcienie niebieskości
    nawiązują do tonacji garnituru. Dodam tylko, że do granatów lepiej sprawdzają
    się brązowe buty, natomiast czarne wciąż są poprawne, więc moja uwaga nie ma
    znamion krytyki.
    Drugi plus za odpowiedni rozmiar garnituru, co wyraźnie widać na linii
    ramion. Rękawy może o 1 centymetr przydługie, nogawki o więcej, ale nie to jest
    największym problemem w przypadku zaprezentowanej stylizacji.
    Garnitur trzeba umieć nosić. Szczególnie, kiedy piastuje się stanowisko
    wojewody. Sprawa dotyczy dwóch kwestii.
    Pierwsza ma związek z samą marynarką. Diabeł tkwi w szczegółach. Mam tu na
    myśli guziki oraz wiedzę, które z nich powinny być zapięte, a które pozostawione rozpięte w momencie, kiedy mężczyzna
    przybiera postawę stojącą.
    Pan Piotr zdecydował się na marynarkę jednorzędową, więc opowiem tylko o nich. W przypadku jednego guzika sprawa jest oczywista – zapinamy go.
    Marynarkę na dwa guziki zapinamy tylko na górny guzik. Natomiast marynarkę na
    trzy guziki – zapinamy dwa górne lub tylko środkowy. Siadając – w każdym
    przypadku – rozpinamy wszystkie guziki. Marynarki dwurzędowe nie są obecnie
    zbyt popularne, ale to tylko kwestia czasu. Już za chwilę będzie to prawdziwy
    krzyk mody, proszę mi wierzyć. Warto oswajać się z tą myślą. Kiedy znowu
    zawitają na salonach, przypomnę jakie są zasady dotyczące 4 i 6 guzików.
    Natomiast jest jeszcze ta druga kwestia, na którą chciałabym zwrócić uwagę
    Państwa, bardziej panów i samego naszego bohatera. Rozumiem, że kieszenie są
    wygodne, bo dają możliwość przechowywania rzeczy, które zwykle chcemy mieć przy
    sobie. Proszę jednak zobaczyć, jak to nieelegancko wygląda, wręcz fatalnie, kiedy są one wypychane. Rozumiem, że portfel, klucze, telefon, pewnie jeszcze pióro czy długopis… Co
    z tym począć? Jako alternatywne rozwiązanie proponuję teczki, aktówki, albo po
    prostu torebkę partnerki. Osobiście skłaniam się ku jeszcze innemu rozwiązaniu.
    A mianowicie – mam na myśli ograniczenie rzeczy osobistych do niezbędnego
    minimum. Zamiast pliku kluczy – wybrać te najważniejsze. Zamiast pełnego dużego
    portfela – zabrać tylko kartę płatniczą i np. dokument tożsamości. I wszystko
    schować do wewnętrznej kieszeni marynarki.
    Moja ocena: 3+
    No Responses
  • 12/08/14 dress code , Dziennik Zachodni , ocena stylizacji , styl , wizerunek po męsku

    Jak Cię widzą, tak Cię piszą…

    Publikacja: Dziennik Zachodni dn. 9.08.2014
    Kto? Andrzej Mitek z Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu,
    specjalista ds. kontaktów społecznych. 
    Kiedy? Na konferencji kończącej tegoroczną Industriadę.
    Oceniam dziś zestaw ubraniowy składający się z marynarki, jeansów
    i koszulki. 
    Andrzej Mitek
    Pan Andrzej ma bardzo proporcjonalną sylwetkę, co każdy z powyższej wymienionych elementów garderoby podkreśla. Za to ogromny
    plus. Pomimo zbyt długich
    zarówno rękawów, jak i nogawek wciąż widzimy ładnie “wyrysowaną”
    smukłość ciała. Fasonom nie mam nic do zarzucenia, krytykuję
    jedynie długości. Drodzy panowie, polecam zaprzyjaźnić się z
    krawcem, który pomoże w potrzebie.
    Drugi plus dla naszego bohatera za skomponowanie jeansów z marynarką o charakterze sportowym. Niestety, nie jest to taka oczywistość. Z moich
    obserwacji wynika, że panowie uwielbiają “pożyczać” marynarkę od
    garnituru i nosić ją z mniej formalną wersją spodni. Jest to rozwiązanie niepoprawne z uwagi na zbyt różny styl obydwóch rzeczy. 
    T-shirt. W niepopularnym wśród panów kolorze. Świetnym kolorze,
    podkreślę. Idealnym dla typu kolorystycznego, jakim jest Pan
    Andrzej. Żałuję bardzo, że symbol kotwicy jest tak mocno
    eksponowany. Za dużo się tutaj dzieje. Samo połączenie koszulki i
    marynarki jest jak najbardziej dozwolone,
    należy jednak pamiętać, że nie wszystko do wszystkiego pasuje.
    Polecam przyjąć, że T-shirt noszony pod marynarką powinien być
    gładki. Jeśli nie poruszamy się w świecie mody i stylów swobodnie,
    takie rozwiązanie może po prostu uchronić przed wpadką. 
    Jeansy ostatnio tracą na swojej popularności na rzecz spodni typu
    chino. Spodziewam się jednak, że pozycji denimu nic nie
    zagraża. Warto jednak zaznaczyć, że chinosy zawsze – absolutnie
    zawsze – pasują do sportowej marynarki. Z jeansami takie
    stwierdzenie byłoby nadużyciem z mojej strony.  Na co zatem należy zwrócić
    uwagę? 
    1. Kolor. Najlepiej, aby jeansy były w klasycznym odcieniu
    granatu lub niebieskości.
    2. Fason. Polecam proste lub delikatnie zwężane nogawki. Nigdy
    rozszerzane, bo w zestawie z marynarką wygląda to groteskowo.
    3. Rozmiar. Nie wiem na czym to polega, ale mamy ogólnonarodową
    skłonność do kupowania za dużych i za długich spodni. Dokonując
    wyboru jeansów najlepiej jest zainwestować w takie, w które ledwo
    się mieścimy, nie martwiąc się tym zanadto. Jeansy mają taką cechę, że
    w trakcie użytkowania zawsze się rozszerzają i dopiero z czasem
    nabierają odpowiedniego kształtu, dopasowanego do ciała.
    Nie komentuję butów, ponieważ musiałyby paść surowe słowa krytyki. Wolę
    tego nie robić.
    Moja ocena: 3+ (Pan Andrzej robi tak sympatyczne wrażenie, że
    nawet ocena dostateczna wydaje mi się krzywdząca. 🙂 Muszę jednak
    stać na straży sprawiedliwości. Idealnie nie jest. Błędów
    popełniono kilka i nie mogę o nich zapomnieć.) 
    No Responses
  • 06/08/14 biznes , dress code , HR Polska , kolory

    Kolor prawdę Ci powie

    Popełnione dla portalu branżowego HR Polska:


    Kolor ma w sobie ogromną moc, choć nie wszyscy ją doceniają. Bo
    przecież ładnemu we wszystkim ładnie, bo wygląd nie jest najważniejszy, bo
    “nie szata”. Tak, ale “Jak cię widzą, tak cię piszą”, a efekt
    pierwszego wrażenia – niemal nieodwracalny. Niemal, bo czasem dostajemy drugą
    szansę, choć w kontekście pracy dzieje się to bardzo rzadko, żeby nie
    powiedzieć nigdy. Dlatego właśnie warto zdać sobie sprawę ze znaczenia
    poszczególnych elementów wizerunku, by świadomie zadbać o ich jakość. Dziś o
    kolorach.

    Kolor prawdę Ci powie
    Kolor jest pierwszą rzeczą
    jaką rejestruje nasz mózg w kontakcie z drugim człowiekiem. Działa on w
    magiczny sposób. Mówi za nas. Nie bez powodu większość polityków, tych bardziej
    świadomych, widywana jest w błękitnej koszuli, szarym garniturze i czerwonym
    krawacie. Oni wiedzą…
    Kolory wywołują uczucia i
    emocje. Odzwierciedlają stanowisko i status. Ułatwiają skupienie uwagi lub
    powodują jej rozproszenie. Śmiało można więc
    stwierdzić, że umiejętność kolorystycznego komponowania stroju służbowego to
    jeden z kluczy do biznesowego sukcesu. Stąd też istotne staje się osiągnięcie w
    tej dziedzinie najwyższego stopnia zaawansowania. 
    Na dobór kolorów w
    wizerunku należy spojrzeć z dwóch perspektyw. Po pierwsze, ze względu na
    psychologię kolorów, czyli wiedzę o tym, jak barwy działają na naszą
    podświadomość oraz jaki mają wpływ na to, jak postrzegamy innych. A po drugie, kolory
    powinny harmonizować z naszą urodą. 

    Profesjonalny
    niebieski, sympatyczny brąz 
    Psychologia koloru
    Kolory od najdawniejszych czasów miały określone znaczenie w komunikacji
    społecznej, symbolizowały emocje i miały na nie wpływ. Na podstawie preferowanych
    w ubiorze barw można nie tylko rozpoznawać ludzkie typy czy nastroje, ale
    przede wszystkim – kolorów można użyć jako narzędzia oddziałującego na
    innych. Kolor może zdecydować o zwiększeniu prestiżu i dystansu, ale może też
    złagodzić zbyt surowy wygląd osoby.
    Wiedza z psychologii kolorów jest bardzo
    rozległa (i dlatego stanie się tematem osobnego cyklu moich wypowiedzi o poszczególnych
    barwach), chciałabym jednak wspomnieć dziś o najważniejszych jej aspektach. Jak
    na przykład to, że czarny i biały, a szczególnie ich silnie kontrastujące ze
    sobą zestawy, budują dystans. Zupełnie odwrotnie postrzegamy osoby prezentujące
    się w brązach i beżach –  wydają się nam
    cieple i sympatyczne. Niebieskości i szarości oraz ich pochodne to synonim
    profesjonalizmu. Czerwony natomiast jest kolorem, wobec którego nie jesteśmy w
    stanie przyjść obojętnie, zawsze zwraca i skupia uwagę. Od teraz ulubiony
    zestaw kolorystyczny polityków powinien stać się dla nas bardzo czytelny.
    Harmonia w
    wielu odcieniach 
    Temperatura koloru
    Znacznie trudniejszym
    zadaniem, niż przysposobienie wiedzy z psychologii kolorów, jest dopasowanie
    ich do urody. Trudniejszym dlatego, że nie zawsze stać nas na pełen obiektywizm
    w stosunku do nas samych. Pomocne wtedy staje się spotkanie z kolorystą czy
    stylistą w celu przeprowadzenia analizy kolorystycznej, która nie tylko jest
    świetną zabawą, ale też unaocznia wszelkie niuanse w doborze kolorów do osoby.
    Określeniu typu kolorystycznego ma na celu uwydatnianie walorów urody i/lub
    zatuszowanie jej mankamentów. Analiza kolorystyczna jest jednym z podstawowych kroków
    podejmowanych w celu świadomego kreowania wizerunku. Opiera się ona na teorii
    harmonii barw. Harmonia jest wpisana w ludzką osobowość. Psychika człowieka
    akceptuje wszystko, co zbudowane jest na jej zasadzie. Profesjonalny, spójny
    wizerunek to nic innego, jak doskonałe, inaczej mówiąc – harmonijne połączenie
    kolorów, zgodność jednego koloru z innym lub wieloma innymi kolorami pozwalająca
    osiągnąć przy tym przyjemną kolorystyczną całość.
    Jestem wyznawcą
    twierdzenia, że każdemu jest dobrze w każdym kolorze, ale zależy w jakim
    odcieniu. „Kolor, jaki jest, każdy widzi.” – powiada mój mąż. Pozwalam sobie na
    polemikę. Przecież czerwony może być pomidorowy, koralowy i malinowy, a żółty –
    słoneczny, cytrynowy… Podobnie jest z każdym innym kolorem, który ma zarówno
    ciepłe, jak i zimne odcienie. Sedno sprawy tkwi właśnie w temperaturze koloru.
    Istnieje kilka podziałów na
    typy kolorystyczne, ale w rzeczywistości najważniejsze jest, by odpowiedzieć
    sobie na pytanie, czy lepiej dla nas będzie poruszać się w obrębie ciepłych czy
    zimnych odcieni. Co to nam daje? Otóż – dobrze dobrany kolor rozświetli twarz,
    zatuszuje przebarwienia i niedoskonałości cery, a spojrzeniu nada charakteru.
    Źle dobrany kolor podkreśli dysonans pomiędzy osobą a jej ubiorem, spowoduje,
    że będziemy wyglądać nijako lub nawet na osoby zmęczone czy chore. Z
    premedytacją stosuję takie porównania. Kolor ma w sobie niezwykłą moc.

    Monochromatycznie
    czy kontrastowo? 
    Zestawy kolorystyczne
    Umiejętność zestawiania
    kolorów jest warunkiem uzyskania zadowalającego efektu końcowego. Sukces
    zapewnia cała kompozycja stroju czy w ogóle stylizacji (bo kolor włosów czy
    pomadki nie są elementami stroju, a jednak mają wpływ na naszą ocenę), a nie
    pojedynczy detal. Ważne, aby zestawy kolorystyczne wzmacniały pożądany komunikat,
    a nie osłabiały go. Nie ma dobrych i złych kolorów, wszystkie mogą nam pomóc,
    trzeba tylko umiejętnie poruszać się w ich gąszczu.
    Wyróżniamy dwa rodzaje
    zestawów kolorystycznych – kontrastowe oraz walorowe. Czym jest kontrast na
    pewno wszyscy rozumieją. Walor polega na tym, że zestaw jest budowany na bazie
    jednej barwy, ale o różnym jej natężeniu. Kontrast nie nadaje się dla każdego. Zdecydowanie
    bardziej bezpieczne jest monochromatyczne łączenie elementów garderoby, które
    nie zdominuje twarzy i treści, jakie mamy do przekazania.
    Nie bójmy się koloru – od lat powtarzam wszystkim, z którymi pracuję nad ich wizerunkiem. Z radością obserwuję,
    kiedy te osoby rozkwitają. Niebagatelne znaczenie mają nawet detale, takie jak:
    kolor opraw okularowych, pomadki, apaszki czy poszetki. W dobrze dobranych i
    skomponowanych kolorach nasi odbiorcy – już na płaszczyźnie podświadomej – nie
    zauważają dysonansu pomiędzy nami a naszym ubiorem, za to doceniają spójność wizerunku. Jak cię widzą, tak cię piszą, a w pracy – nawet płacą. Dobry kolor
    to inwestycja w siebie. Pokuszę się o stwierdzenie, że kolor to taki as w
    rękawie każdego, dzięki któremu możemy wygrać pożądany wizerunek, aprobatę
    otoczenia i dobre samopoczucie.

    Artykuł do przeczytania także tutaj.

    No Responses
    Kolor prawdę Ci powie
  • 10/07/14 biznes , dress code , HR Polska

    Od pierwszego wejrzenia…

    Poniższym artykułem zapowiadam moją współpracę z HR Polska. 🙂

    Jak Cię
    widzą, tak Ci płacą…
    Czy wygląd
    jest ważny?
    Czy to, w
    jaki sposób prezentujemy się – wizualnie – 
    ma znaczenie dla nas samych i dla osób, z którymi wchodzimy w relacje,
    czy to zawodowe, czy prywatne, jakiekolwiek?
    Od tych dwóch pytań prowokująco
    zaczynam każde szkolenie z zakresu wizerunku. Odpowiedzi podają różne, ale ku
    mojemu zdziwieniu wciąż jeszcze zdarza mi się słyszeć, że to „nie szata…”.
    Owszem – nie, nie ona jest najważniejsza, ale jest jednym z tych czynników,
    które – oprócz słów płynących z naszych ust i treści, jakie mamy do przekazania – decydują o tym, czy zjednamy sobie
    „przeciwnika”.
    W kontekście pracy rola wizerunku
    nabiera szczególnego znaczenia. Pokusiłabym się nawet o sparafrazowanie znanego
    powiedzenia, które jest mi znaczenie bliższe niż to wcześniej przeze mnie
    zacytowane – a mianowicie: „Jak Cię widzą, tak Ci płacą.” Pod tym właśnie
    tytułem chciałabym zapoczątkować cykl moich wypowiedzi, dotyczących kreowania
    wizerunku. Dziś o jego absolutnych podstawach.
    Wizerunkowe
    ABC
    W agresywnie wizualnym i opętanym
    obrazami świecie każdy jest oceniany – czy chcemy tego, czy nie – na podstawie
    wyglądu. Tak, wierzę, że to, co mamy do powiedzenia jest znacznie ważniejsze od
    tego, jak się prezentujemy. Zdaję sobie jednak sprawę z wagi kreowanego
    wizerunku, który – trzeba to sobie uświadomić – nie zawsze jest obrazem
    rzeczywistym i dokładnym. Zanim cokolwiek powiemy, zanim zdążymy przekonać do
    swoich racji, najczęściej osoba, z którą wchodzimy w interakcję, ma już wyrobione zdanie na nasz temat. Podobnie jak i my na jej.
    Tak to działa.
    Wizerunek to mieszanka wielu
    szczegółów, które razem zyskują sympatie lub antypatie osób wchodzących z nami
    w relacje czy też jedynie nas obserwujących. W tym kontekście stosunek innych do nas jest zawsze zabarwiony emocjami.  Nawet reakcja obojętna jest pewnym
    wskaźnikiem tego, jak wyglądamy w oczach innych i jest zabarwiona emocjonalnie,
    bywa bowiem, że jesteśmy dla ludzi wokół mało interesujący, czy – mówiąc
    dosadniej – po prostu nieatrakcyjni. 
    Z powyższego wynika, że wizerunek to
    tylko (i aż) subiektywne wyobrażenie o osobie. Powstaje ono w świadomości na
    podstawie pierwszego kontaktu, w czasie którego zwracamy uwagę na wszystkie
    kwestie wpływające na ocenę ogólną. A zatem, po pierwsze – czy jest to ktoś dla
    nas atrakcyjny, interesujący i
    wywołujący pozytywne emocje. Po drugie, idąc dalej – czy mamy do czynienia z
    osobą bliską – naszemu poczuciu
    estetyki, stylowi, naszemu nastawieniu do świata, czy to ktoś, kogo chcielibyśmy,
    na przykład, mieć w zespole pracowników, w rodzinie, w gronie przyjaciół. I
    wreszcie po trzecie – wizerunek decyduje również o tym, czy i jak wysoko daną
    osobę cenimy. Stąd już bardzo blisko
    do wyjściowego: „Jak Cię widzą, tak Ci płacą”.
    Od pierwszego
    wejrzenia
    Wszystko rozgrywa się w pierwszych
    siedmiu sekundach kontaktu z drugim człowiekiem. Zaledwie siedem sekund
    wystarcza nam, by ocenić, czy dana osoba jest do nas podobna, czy czujemy się z
    nią bezpiecznie, czy ją polubimy, czy też nie. Na podstawie pierwszego wrażenia
    bywamy przekonani, że wiemy o nowo poznanej osobie wszystko, co trzeba. Te
    siedem sekund będzie tak samo decydujące w przypadku randki w ciemno, rozmowy kwalifikacyjnej, wystąpienia debiutującego
    polityka, jak i każdej innej sytuacji społecznej.  
    Efekt pierwszego wrażenia to odruch
    naturalny i znany gatunkowi ludzkiemu od początków istnienia, kiedy to człowiek
    musiał bardzo szybko rozpoznawać niebezpieczeństwo i umieć odróżnić przyjaciela
    od wroga. Niejednokrotnie warunkowało to jego przetrwanie. Obecnie nie musimy
    stosować tak drastycznych rozróżnień, wciąż jednak oceniamy innych
    instynktownie. Warto mieć to na uwadze i – mimo zaufania do własnej intuicji – dopuszczać jednak możliwość
    zweryfikowania tych pierwszych, często mylnych ocen. 
    Wielkie halo
    Powstały w
    świadomości obraz – na podstawie pierwszego wrażenia –
    jest zabarwiony emocjami, długo się utrzymuje i silnie wpływa na zachowania.
    Złe pierwsze wrażenie bardzo trudno zatrzeć, ponieważ nie lubimy zmieniać raz
    przyjętej opinii na czyjś temat. Nawet jeżeli w przyszłości będziemy mieć
    możliwość dokładniejszego zgłębienia charakteru i osobowości człowieka,
    najpierw trzeba będzie pokonać w sobie wszelkie uprzedzenia, które powstały
    właśnie w wyniku pierwszego wrażenia. Świetnie, jeśli jest nam dana druga
    szansa, ale nie zawsze tak się zdarza. Jedną z takich sytuacji jest rozmowa o
    pracę. Dobre wrażenie o
    drugiej osobie może długo pozostawać w świadomości i utrzymywać się, pomimo ewidentnych zdarzeń wskazujących, że ktoś pozytywnie
    przez nas postrzegany wcale na pozytywną opinię nie zasługuje.
    Utrzymywanie się ogólnego
    dobrego (albo złego) wrażenia o człowieku powoduje, że dobrze (albo źle)
    myślimy również o jego poszczególnych cechach albo działaniach. Zjawisko to
    nosi nazwę efektu aureoli (inaczej – efektu halo) i rozumiane jest jako wpływ
    ogólnego wrażenia na przypisywanie innych nieobserwowanych cech, które są
    zgodne ze znakiem emocjonalnym wywołanym przez pierwsze wrażenie. Zatem mamy
    kolejny dowód na to, że warto dbać o swój wizerunek i o to, jak jest on
    budowany, ponieważ ma ogromne znaczenie dla postrzegania nas przez innych i dla
    naszego społecznego „być albo nie być”.
    Słowa zapominamy o wiele szybciej niż wrażenie, jakie wywarł
    na nas wygląd człowieka. Dbałość o wizerunek – w pracy, czy też
    poza nią – powinna być taką oczywistością, jak zdobywanie wiedzy i
    doświadczenia. Bo o ileż
    przyjemniej wchodzić nam w relacje z osobą, która wygląda ładnie i
    interesująco? Aż chce się słuchać tego, co ma ona do powiedzenia. Owszem,
    “nie szata…”, ale czemu nie wykorzystać tego, że strój może pomóc? Nasz wygląd może być tłem do tego, co 
    chcemy przekazać, może uwiarygadniać nasze teorie i racje, ale może też odwracać od
    nich uwagę. Jeśli jest to zamierzone – wtedy nie ganię, ważne, by wszystko w kwestii budowania wizerunku działo się świadomie. 
    Artykuł dostępny na portalu HR Polska tutaj.
    No Responses
    Od pierwszego wejrzenia…
  • 08/07/14 dress code , Dziennik Zachodni , ocena stylizacji , polityka , Spell Your Shape , styl , typy sylwetek

    Jak Cię widzą, tak Cię piszą…

    Publikacja: Dziennik Zachodni dn. 21.06.2014

    Przy okazji zasadzenia drzewa przez prezydenta Komorowskiego przed
    Muzeum Śląskim posłanka do Sejmu RP Anna Nemś pokazała się w sukience,
    która posiadała znamiona koktajlowej. Podczas dziennych spotkań
    formalnych, które wymagają zachowania szczególnej elegancji takowa
    sprawdza się doskonale. A charakteryzuje się tym, że jest lżejsza,
    jaśniejsza i krótsza od wieczorowej, zawsze z niewielkim dekoltem. 

    Anna Nemś
    Zaprezentowana sukienka podoba mi się bardzo. Prosta i
    minimalistyczna, wręcz ascetyczna. Bez zbędnych fajerwerków. Tak, jest
    naprawdę piękna. Czy jednak był to najlepszy wybór dla Pani Ani? 
    Jasny kolor i asymetryczny krój powinien nadać lekkości i
    kobiecości, a stało się coś odwrotnego. Wszystko za sprawą nietrafionego
    fasonu do kształtu sylwetki. Mając tak kobiece kształty trzeba je
    odważnie eksponować. Nigdy nie ukrywać pod zbyt dużą ilością materiału. 
    Góra sukienki jest za bardzo zabudowana, spłaszczająca biust i z
    rękawem eksponującym ramię w nie najlepszym dla naszej bohaterki
    miejscu. Rozkloszowany dół potrafi ukryć obfite biodra i uda, ale żeby
    nie nadać dodatkowych kilogramów musi być z lekkiego materiału
    podążającego za naturalną linią ciała. 
    Sukienka nie zbudowała odpowiednio proporcji sylwetki Pani Ani.
    Każda z nas chce być boginią w kształcie X. Pani posłanka ma ogromne
    możliwości, ale tutaj nie zostały one wykorzystane i wyeksponowane w pełni. Dużo
    bardziej efektowna byłaby sukienka z zaznaczoną talią. O długości
    zasłaniającej kolana i jednocześnie odkrywającej strefę tuż pod nimi –
    zarówno z przodu, jak i z tyłu. 
    Natomiast ogromna pochwała należy się Pani Ani za fryzurę. Świetny styl, z nutką retro. Bardzo kobieco. 
    Moja ocena: 3+ (Za samą sukienkę dałabym 5, za dopasowanie do sylwetki 2. Plus za fryzurę.) 
    No Responses
  • 25/06/14 dress code , Dziennik Zachodni , kolory , ocena stylizacji , polityka , styl , wizerunek po męsku

    Jak Cię widzą, tak Cię piszą…

    Publikacja: Dziennik Zachodni dn. 13.06.2014.

    Drodzy Panowie, patrzcie i uczcie się od naszego dzisiejszego bohatera!
    Przedstawiam Państwu Bogusława Śmigalskiego, byłego marszałka woj. śląskiego, a obecnie senatora
    z ramienia PO. Oceniam, jak zaprezentował się na konwencji swojej partii w
    Muzeum Śląskim przed wyborami do europarlamentu.
    Bogusław Śmigalski
    Dawno nie miałam okazji do oceny tak dobrej, męskiej
    stylizacji, a dbałość panów o wygląd, niestety, wciąż nie jest sprawą
    oczywistą. Na szczęście to się zmienia i widzę pewien postęp. Bo o ileż
    przyjemniej wchodzić nam w relacje z osobą – czy to kobietą, czy mężczyzną –
    która wygląda ładnie i
    interesująco? Aż chce się słuchać tego, co ma ona do powiedzenia. Owszem,
    “nie szata…”, ale czemu nie wykorzystać tego, że strój może pomóc?
    Czy chcemy tego, czy nie – słowa zapominamy o wiele szybciej niż wrażenie,
    jakie wywarł na nas wygląd człowieka.
    Wizerunek polityka to dla mnie szczególna materia,
    pociągająca tym bardziej, że właśnie to zagadnienie było tematem mojej pracy
    magisterskiej. 
    Politycy powinni wykluczać przypadkowość w doborze
    kolorów i zdawać sobie sprawę z wpływu, jaki mają one na wyobraźnię innych.
    Kolory oddziałują na psychikę człowieka, dlatego wiedza, w których z nich
    dobrze się wygląda, choć bardzo cenna, może okazać się niewystarczająca do
    tego, by być przekonywującym i wiarygodnym w każdej sytuacji. Granatowy lub
    grafitowy garnitur w świecie polityki sprawdza się doskonale. Jest znacznie
    lepszy od przytłaczającej i budującej dystans czerni. Pochodne niebieskości i
    szarości to synonim profesjonalizmu. Budzą one zaufanie i szacunek,
    jednocześnie symbolizując autorytet. Pan Bogusław nie mógł wybrać lepiej.
    Oprócz kolorów także proporcje ciała powinny mieć
    wpływ na dobór garderoby. Przy jej komponowaniu należy brać pod uwagę fason,
    tkaninę, splot i wzór. Wszystkie te elementy muszą ze sobą współgrać. Świetnie
    dopasowany garnitur Pana Bogusława nie tylko rzeźbi kształt sylwetki, ale i
    wraz z idealnie dobranymi butami podkreśla wzrost. Na podstawie
    przeprowadzonych w USA badań, dowiedziono, że znacznie lepiej oceniamy osoby
    wyższe. Stąd też warto, by polityk zadbał o to, by optycznie
    “wydłużać” sylwetkę.
    Indywidualny styl to podkreślenie własnej tożsamości i
    zwracanie uwagi na inność, która w pozytywny sposób wyróżnia od
    innych. W świecie polityki najlepiej sprawdza się klasyka. I dobrze, bo dzięki
    niej politycy mają niemal gotowy wzorzec, schemat ubioru na co dzień. 

    Takie proste, a jednocześnie takie trudne. Niestety, sam ciemny garnitur czy
    garsonka z jasną koszulą czy bluzką to za mało, żeby powiedzieć, że ktoś ma
    dobry styl. Znaczenie mają odcienie kolorów, zestawy kolorystyczne, fasony i
    ich dopasowanie (lub nie) do sylwetki, długości noszonych rzeczy, zasady ubioru
    na różne okazje, a nawet sposób noszenia. Dopiero staranne zgranie tych
    wszystkich elementów pozwala zachować indywidualizm w klasycznej
    konwencji. Patrząc na Pana Bogusława, stwierdzam, że śmiało mógłby
    posłużyć za przykład klasycznej męskiej elegancji.
    Moja ocena: 5 (Wyjątkowo wybaczam dziś delikatnie przydługie
    rękawy marynarki, które powinny odsłaniać mankiet koszuli na ok. 1cm. Biorąc
    jednak pod uwagę bardzo dobry wygląd ogólny, udam, że nie zauważyłam.)
    No Responses
  • 20/06/14 dress code , Dziennik Zachodni , kolory , ocena stylizacji , polityka , styl

    Jak Cię widzą, tak Cię piszą…

    Publikacja: Dziennik Zachodni dn. 7.06.2014

    Wieczór wyborczy dostarczył wielu
    emocji – ja o nim, ale jednak bez polityki. Jak zawsze w tej
    rubryce, skoncentruję się na ubraniach, na wizerunku ogólnie
    mówiąc. 

    Tym razem przyglądam się Krystynie Szumilas – byłej minister
    edukacji, kandydatce do Parlamentu Europejskiego z ramienia PO – i
    jej stylizacji, którą zaprezentowała na sobie w czasie wyżej
    wspomnianego wieczoru organizowanego w Oku Miasta w Katowicach. 
    Krystyna Szumilas
    Bazę ubraniową stroju Pani Krystyny stanowi “mała czarna”, która
    od lat 20. poprzedniego wieku uchodzi za symbol elegancji i szyku.
    O sukience, która wpisała się w kanon damskich strojów, mówi się,
    że każda kobieta w swojej garderobie powinna takową posiadać. W
    moim odczuciu – i tak, i nie. Owszem, sukienka to idealne
    rozwiązanie dla każdej z nas, jednak jest we mnie pewien sprzeciw,
    jeśli chodzi o czerń. Bo dlaczego uznaje się ją za lepszą od
    “małej granatowej” czy “małej grafitowej”? Jeśli mówimy o
    uniwersalności, a taki jest główny argument zwolenników małej
    czarnej, to wersje zaproponowane przeze mnie mają znacznie
    bardziej wszechstronne zastosowanie.
    Na dobór kolorów w wizerunku należy spojrzeć z dwóch perspektyw.
    Po pierwsze, ze względu na psychologię kolorów, czyli wiedzę o
    tym, jak barwy działają na naszą podświadomość oraz jaki mają one
    wpływ na to, jak postrzegamy innych. Po drugie, kolory powinny
    harmonizować z naszą urodą. Dobrze dobrany kolor rozświetli twarz,
    zatuszuje przebarwienia i niedoskonałości cery, a spojrzeniu nada
    charakteru. Nieodpowiedni kolor podkreśli dysonans pomiędzy osobą
    a jej ubiorem, spowoduje, że będzie ona wyglądać co najmniej
    niejako, żeby nie powiedzieć źle. Kolor ma w sobie niezwykłą moc. 
    Czarny zaliczam do najbardziej niebezpiecznych. Głównie dlatego,
    że w naszej strefie klimatycznej jest niewiele osób, którym ona
    naprawdę pasuje. Nasze jasne cery w zetknięciu z czernią wydają
    się być blade, a przez to my – zmęczeni. W psychologii kolorów
    czerń to synonim dystansu. Nawet według zasad dress code’u
    rezerwowany on jest tylko na sytuacje wieczorowe. Zatem w świecie
    biznesu czy polityki nie ma mowy o uniwersalności koloru czarnego.
    Małą czarną Pani Krystyny ratuje fakt, że została założona na
    wieczór. Poza tym, sukienkę przykryto jasno-szarym żakiecikiem
    rozświetlającym twarz, której dodatkowo blasku dodał srebrzysty
    wisiorek z zawieszką. 
    Kolorystycznie najwięcej obiekcji mam do okularów. Biały i czarny
    w zestawieniu razem to najsilniejszy kontrast z możliwych. Polityk
    to przede wszystkim osoba, której chcielibyśmy ufać. Mocno
    kontrastowe zestawy dodają siły i energii, ale nie budują
    zaufania. Przestrzegam.
    Plus za buty. Szkoda, że ich czerwień nie znalazła żadnego innego,
    choćby drobnego, nawiązania w stylizacji. Bardzo by to pomogło.
    Jeszcze ostatnie dwie rzeczy, na które chciałabym zwrócić
    uwagę. Jedna to długość sukienki, która wymaga skrócenia. Możliwe,
    że to kwestia 1 lub 2 centymetrów, ale jestem pewna, że łydki Pani
    Krystyny wyglądałyby wtedy zgrabniej. Natomiast moja druga uwaga
    dotyczy wysokości, na której żakiecik jest odcięty i taliowany. To
    miejsce powinno się znajdować w najszczuplejszym miejscu talii, co
    lepiej “rysuje” kobiece kształty.
    Trzymam kciuki za kolejne stylizacje!
    Moja ocena: 3
    No Responses
  • 27/03/14 biznes , dress code , Dziennik Zachodni , ocena stylizacji , sport , styl , wizerunek po męsku

    Jak Cię widzą, tak Cię piszą…

    Publikacja: Dziennik Zachodni dn. 22.03.2014

    Dr hab. Zbigniew Waśkiewicz, prezes Górnika Zabrze, były rektor
    Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach prezentuje na sobie
    zestaw w stylu sportowej elegancji, która ostatnio jest szalenie
    modna. Modna, choć nie każdy pan potrafi ją okiełznać. Dlaczego tak
    się dzieje? 
    dr hab. Zbigniew Waśkiewicz (po lewej)
    Elegancki mężczyzna zawsze kojarzy się nam z garniturem. Nie jest
    wielką filozofią zbudować zestaw w oparciu o niego. Wystarczy
    jaśniejsza koszula i krawat, i mamy to. Sportowy styl też jest dość
    oczywisty. Przykład? Jeansy, a do nich bluza czy sweterek, i gotowe.

    Sportowa elegancja,  z angielska smart casual,  to elegancja
    traktowana z pewną dozą swobody i nonszalancji. Smart
    oznacza elegancki, a casual tłumaczy się jako
    zwyczajny, swobodny. Wiem, wiem… można się pokusić o stwierdzenie,
    że terminy te wzajemnie się wykluczają. A jednak. Można je połączyć
    w cudowną całość, ale trzeba się tego nauczyć.

    Ze względu na dzisiejszego bohatera mojej oceny stylizacji, skupię
    się tylko męskim wydaniu stylu, którego podstawą jest łączenie
    jeansów lub spodni typu chino (pisałam o nich w ubiegłym
    tygodniu) z półsportową marynarką. 
    Ważny jest fason spodni. Najlepsze będą z prostymi lub zwężanymi
    nogawkami, o długości, która nie zwija się w u dołu w harmonijkę.
    Sugeruję unikanie ozdób typu kontrastowe stebnowanie czy błyszczące
    guziki. 
    Z wyżej opisanymi spodniami absolutnie nie wolno łączyć klasycznej marynarki garniturowej. Stawiamy na takie, których formalność zostaje obniżona poprzez zastosowanie “cięższych” tkanin
    lub wzoru np. w jodełkę, łat na łokciach, kontrastowych guzików, 
    czy też nakładanych kieszeni. 
    Zestaw Pana Zbigniewa oceniam jako poprawny. Odpowiednie rozmiary i
    długości, dobrze skomponowana marynarka z koszulą. Nie podoba mi się
    jedynie zestawianie czarni z granatem. Potrzeba naprawdę dużego
    wyczucia i umiejętności, by taki zestaw kolorystyczny miał klasę.
    Nie ryzykowałabym na przyszłość. Poza tym, zero polotu i fantazji, a
    akurat sportowa elegancja wyjątkowo temu sprzyja. Znowu mamy
    przykład nie wykorzystanego potencjału. 
    Moja ocena: 4
    No Responses
  • 10/02/14 dress code , Dziennik Zachodni , ocena stylizacji , polityka , Spell Your Shape , styl , typy sylwetek

    Jak Cię widzą, tak Cię piszą…

    Publikacja: Dziennik Zachodni dn. 08.02.2014

    Dziś moje rozważania będą koncentrowały się na tym, w jaki sposób
    wysmuklić i wydłużyć sylwetkę. Opowiem o tym na podstawie stylizacji
    pani Marii Nowak, posłanki Prawa i Sprawiedliwości. Zdjęcie zrobiono na
    otwarciu odnowionego skrzydła szpitala w Chorzowie. 
    Maria Nowak (w beżowym żakiecie)

    Sylwetka człowieka ma swoje naturalne linie pionowe – szyja, długość
    włosów, tułów, długość rąk czy nóg – oraz linie poziome, takie jak
    ramiona, biust, talia i biodra. Ubrania, ich elementy i dodatki również
    wprowadzają swoje linie pionowe i poziome. Pierwsze zawsze wydłużają i
    wyszczuplają, a drugie – poszerzają i nadają objętości. To, co ma
    znaczenie dla budowania proporcji ciała to m.in. rękawy i ich długość,
    plisy, paski, patki, cięcia, długość ubrania, lamówki, kołnierze,
    dekolty. Można by tak wyliczać bez końca. Kolorami poszczególnych
    elementów garderoby także tworzymy pionowe lub poziome linie mające
    wpływ na nasz wygląd ogólny. 
    Pani Maria jest kobietą niską. To pierwsza rzecz, która mocno “rzuca”
    się w oczy, a strój naszej bohaterki tylko potęguje to wrażenie. W jaki
    sposób? Otóż, ubierając się w rzeczy o różnych kolorach na górne i dolne
    partie ciała optycznie dzielimy sylwetkę na dwa. Kiedy dodatkowo
    decydujemy się zastosować do zestawu kozaki o innym kolorze niż dolne
    części garderoby, wtedy sylwetkę dzielimy na trzy. Jest to zabieg, który
    polecam osobom o wysokim wzroście. Pani Maria natomiast powinna postawić
    na tworzenie wertykalnych linii kolorystycznych. Jak to uczynić? Sprawa
    jest naprawdę prosta. Zawsze dbamy, by spódnica, rajstopy i buty miały
    dokładnie ten sam kolor. Idealnie jest, kiedy także bluzka jest tej
    samej barwy, a jedynie żakiet, sweterek czy inna narzutka kontrastuje z
    pozostałymi rzeczami. Tworzymy wtedy pionową linię, a raczej pas koloru,
    od samej szyi aż po stopy – dodatkowo “wyszczuplony” przez górne okrycie. 
    Pikowany żakiet ze stylizacji jest bardzo ładny, interesująco wykończony
    lamówkami. Ma on jednak pewną wadę. Jest w nieodpowiednim kolorze.
    Nieodpowiednim dla Pani Marii. Zbyt ciepły, zbyt zlewający się z kolorem
    skóry, co również skraca – najbardziej szyję. 
    Jeśli mówimy o wysmuklaniu, należy pamiętać, że im głębszy dekolt – w
    granicach rozsądku i dobrego smaku, oczywiście – tym lepiej. Można to
    jedynie zepsuć stosując nieodpowiedni dodatek w postaci za krótkiego lub
    za ciężkiego optycznie naszyjnika. Pani Maria wykorzystała ich kilka,
    wypełniając całą przestrzeń dekoltu. Zupełnie niepotrzebnie. 
    Kobietom o niskim wzroście polecam: 
    – dekolty w kształcie litery V, 
    – rękawy nie dłuższe niż 3/4, 
    – deseń w pionowe paski, 
    – spódnice ołówkowe, długość w okolicy kolan, 
    – spodnie na kant, 
    – obcasy, obcasy, obcasy… 
    Podoba mi się każda z poszczególnych rzeczy, które Pani Maria prezentuje
    na sobie. Niestety, razem nie stanowią one idealnej kompozycji dla
    naszej bohaterki.
    Moja ocena: 3+ (Plus jest dla zachęty.) 
    No Responses
1 6 7 8 9 10 11 12 14