O tym, jak to wszystko wyglądało z perspektywy Marcina…
. . .
Dzień dobry! – słyszę głos w słuchawce. – Tu Ida Kasprzyk, Synergia, zapraszamy na pierwsze spotkanie w sprawie metamorfozy w piątek o 15.00.
No tak. – myślę – zaczęło się. Teraz już nie ma: nie dziękuję, to nie dla mnie, przecież dobrze się ubieram. Ale, z drugiej strony, to ostatnie sformułowanie chyba nie do końca jest prawdą…
Marcin w dniu naszego pierwszego spotkania |
Wystartowałem w konkursie ogłoszonym dla mężczyzn, którzy chcieliby poprawić swój wygląd. Od wielu lat uczę w szkole i ciągle poszukiwałem jakiegoś bardziej eleganckiego stylu ubierania się, przy czym nie chodziło mi o bieganie codziennie do pracy w garniturze. Nie chciałem też być postrzegany jako król powyciąganych beżowych swetrów w paski. Trzeba więc było wziąć sprawy w swoje ręce, dziarsko pobiegłem do Synergii, jeszcze wtedy na Daszyńskiego. Zaczyna się. Co tu założyć na takie spotkanie? Postanowiłem wybrać wszystko w czerni, w końcu to taki neutralny kolor… Tyle, że do niczego. Kulturalna rozmowa, pijemy kawę, przeglądamy odcienie kolorów i dostaję ochrzan. Ten kolor? Nie żartuj. Nie, nie, nie i jeszcze raz nie! No, może moja intuicja nie wystarcza do trafnego wyboru barw. Dyskusja się rozwija, Tatiana swobodnie “rzuca” inspiracjami. Moje kompleksy, każą mi zacząć zaglądać do Internetu i książek w poszukiwaniu ciekawych rozwiązań. Tatiana doskonale rozumie mój problem, kierujemy się w kierunku sportowej elegancji, bez obowiązkowego krawata na co dzień. Żegnamy się, do zobaczenia. Teraz już tylko przegląd szafy, zakupy i zdjęcia.
Zaraz! Jaki przegląd szafy? Moje swetry drżą i piszczą, wywracają się ze strachu na lewą stronę. Któregoś pięknego letniego popołudnia Tatiana zajadając się arbuzem zanosi się ze śmiechu widząc mój połyskliwy szary garnitur. – No dobrze, może chociaż zostawmy ten szalik. – proponuję – Przecież jest z Rzymu!!! – Z Rzymu? Taki… nieładny, żeby nie powiedzieć brzydki? Sterta wyrzucanych ciuchów powiększa się, zdychają na nim pomarańczowy T-shirt i moje swetry w paski. Stara kolekcja szortów drży na półkach, może nas nie zauważą? Zapisujemy listę zakupów, zielona koszula patrzy z żalem w kierunku wieszaków. A ja? Bez sentymentów, 100% zaufania co do kierunku, w którym zmierzamy.
I w końcu… zakupy. Wpadamy do centrum handlowego, Tatiana przerzuca rzeczy na wieszakach z prędkością światła, szybciej niż wprawny pianista wybierający na fortepianie klawisze. Eleganckie buty, raz, dwa, trzy. Spodnie? Nie ma takich rozmiarów… – Tatiano, to mają być spodnie, nie getry! Kilka koszul, szorty załatwione. Obuwie sportowe. Wiem już, gdzie szukać, okazyjnie zaglądam do Wrocławia. A tu? Marynarki sportowe i musztardowe chinosy. Błyskawiczna wymiana mms z przymierzalni i decyzje podjęte. W międzyczasie praca nad formą, Tatiana martwi się, że odzież będzie rozmiarowo za duża.
W końcu spotykamy się na sesji zdjęciowej, współpracownicy Synergii imponują mi skromnością i profesjonalizmem, wyciskają z każdej minuty maksimum efektów, elegancka stylizacja brody, trochę pudru i gotowe. Zdjęcia? Trochę stremowany zaczynam rozumieć, że praca modelek to nie bułka z masłem na jaką wygląda ze zdjęć i filmów. Pstrykamy długo i cierpliwie, żeby wybrać ciekawe ujęcia, w międzyczasie zmiany garderoby, sznurówek, podśpiewywanie backstage.
A najważniejsze? Mam bazę ubrań, którą swobodnie żongluję na różne okazje, czuje się swobodnie, ale też pewniej i elegancko. Pojawiają się komplementy, a ja rozmyślam, że na urodziny chciałbym dostać tym razem nie książkę czy płytę, ale… czerwone trampki. Temat pozostaje w głowie, ciągle czytam i dokupuję ciekawe rzeczy. Ostrzę zęby na wyprzedaże. To była naprawdę ciekawa przygoda, której na pewno nie zarzucę.
. . .
Marcin pozwolił mi nawet na publikację zdjęć z przeglądu jego szafy, ale nie zrobię mu tego. 🙂 Za to chętnie pokażę ostateczny efekt metamorfozy:
rewelacja:-)
🙂
super !!! Ilona K