• 13/10/15 celebryci , Dziennik Zachodni , kolory , ocena stylizacji , Śląsk Plus , typy sylwetek , wizerunek po męsku

    Jak cię widzą, tak cię piszą…

    Publikacja: Śląsk Plus z dn. 25.09.2015 oraz Dziennik Zachodni z dn. 26.09.2015
    Oto Krzysztof Hołowczyc, który tak ubrany pojawiał się na uroczystości wmurowania kamienia węgielnego pod budowę fabryki na terenach KSSE w Dąbrowie Górniczej.
    Krzysztof Hołowczyc

    Pan Krzysztof jest mężczyzną świadomym swojego chłodnego typu kolorystycznego. Niebieskości i szarości doskonale komponują się z jego twarzą, kolorem cery, włosów i oczu. Śnieżnobiała koszula ładnie rozświetliła oblicze. Takiego efektu nie dałyby biele złamane, idące w kierunku cieplejszych odcieni. Natomiast rude buty i pasek ładnie kontrastują z całością i nawet jeśli nie są zgodne z typem kolorystycznym naszego bohatera, służą tej konkretnej stylizacji. Poza tym, są tak daleko od twarzy, że nie mają wpływu na cerę. Dlatego właśnie nie jestem taka kategoryczna, jeśli chodzi o dopasowywanie kolorów do osoby – nie zawsze trzeba kierować się tylko typem kolorystycznym, warto łamać zasady, ważne jednak, by robić to świadomie i umiejętnie.
    W przypadku osób wysokich, a taką na pewno jest Pan Krzysztof, dzielenie sylwetki – czy to poszczególnymi elementami garderoby, czy też kolorami – pomaga poprawić proporcje. Rożne odcienie marynarki i spodni to bardzo dobry zabieg, a wcześniej wspomniane mocno kontrastowe buty i pasek wprowadzają dodatkowe „poziome linie”, które odwracają uwagę innych od nadmiernie wysokiego wzrostu.
    Inne zabiegi optycznie „skracające” męskie sylwetki:
    – jednorzędowe marynarki na trzy guzki,
    – dwurzędowe marynarki,
    – mucha,
    – krawat w odważne wzory,
    – rozpięty kołnierzyk,
    – rzeczy w poziome paski.

    Bardzo wysocy panowie powinni unikać:
    – zbyt obcisłych i opiętych fasonów ubrań,
    – mocnych i krzykliwych kolorów,
    – rzeczy z deseniem w pionowe paski,
    – wypełniaczy na ramionach typu poduszki w marynarkach, pagony itp.
    Pan Krzysztof robi dobre wrażenie. Może brakuje w tym wszystkim jakiegoś szczególnego polotu, ale przecież nie zawsze we wszystkim musimy wykazywać się wielką wyobraźnią. Jest poprawnie, jest dobrze. Szkoda, że nie widać mankietów koszuli spod rękawów marynarki.
    Moja ocena: 4+ 
    No Responses
    Jak cię widzą, tak cię piszą…
  • 10/07/15 celebryci , Dziennik Zachodni , kolory , ocena stylizacji , Śląsk Plus , styl , wizerunek po męsku

    Jak cię widzą, tak cię piszą…

    Publikacja: Śląsk Plus z dn. 3.07.2015 oraz Dziennik Zachodni z dn. 4.07.2015
    Dziś w „Jak Cie widzą, tak cię piszą…” wokalista Andrzej Krzywy i stylizacja, którą zaprezentował na sobie w czasie imprezy z okazji otwarcia nowego pasa startowego na lotnisku w Pyrzowicach.
    Andrzej Krzywy
    Pan Andrzej postawiał na monochromatyczny zestaw. Wszystko czarne.
    Lubię czasem ponarzekać z powodu nadmiernego umiłowania innych do czerni. Tym razem jednak przybiorę odmienną postawę. 
    Większość imprez odbywa się w godzinach późno popołudniowych, a wręcz wieczornych, więc i strój może nabrać charakteru wieczorowego. Wtedy czerń jest jak najbardziej na miejscu i ma swoje uzasadnienie. Dodatkowo, w przypadku naszego bohatera, to przecież także strój sceniczny. Ten rządzi się swoimi prawami – w zasadzie wolno wszystko, w zależności od tego, jaki efekt „rażenia” chcemy osiągnąć.
    Łącząc ze sobą kilka elementów garderoby w kolorze czarnym zalecam szczególną ostrożność, ponieważ nie wszystkie jej odcienie dobrze wyglądają obok siebie. Mogą np. stworzyć wrażenie, że jedna z rzeczy jest sprana i „zmęczona czasem”. Na szczęście, tego problemu na zdjęciu nie widzę. 
    Dodatkową zaletą jednolitych kolorystycznie zestawów jest stworzenie pionowej linii, którą polecam osobom niskim lub tym, którym zależy na wysmukleniu i wyszczupleniu sylwetki. Taki trik stylizacyjny.
    I jeszcze jedna uwaga a propos koloru czarnego. Podobno wyszczupla… Podobno. Prawda i fałsz w jednym. Każdy ciemny kolor wyszczupla, z tego wynika, że czarny także. TAKŻE, podkreślam dosadnie, bo ten sam efekt można osiągnąć granatem, grafitem, śliwką, butelkową zielenią czy czekoladą. Kolory te, nie będąc czernią, delikatnie ożywią wizerunek i nadadzą mu ciekawszego wyrazu. Każdy ciemny kolor w większych ilościach daje optyczne złudzenie pomniejszenia. Dlatego prawda. Zatem skąd fałsz? Otóż – czarny jest na tyle intensywny, że „obrysowując” sylwetkę, idealnie oddaje jej kształt. Osoby, którym zależy na efekcie wyszczuplającym, najczęściej nie chcę wyraźnie uwidaczniać i eksponować konturów swojej sylwetki. Czarny w takim przypadku nie pomaga, a jego działanie jest wręcz odwrotne. Nie warto wierzyć stereotypom.
    Podoba mi się Andrzej Krzywy w wydaniu ze zdjęcia. Pochwała za dopasowanie rzeczy do sylwetki, a przede wszystkim  za styl. Jest elegancko, ale z pazurem – głównie ze względu na spodnie ze skórzanymi wstawkami, co bardzo odmłodziło wizerunek. 
    Jedyne moje wątpliwości budzą buty, które na zdjęciu wydają mi się mało zgrabne, zbyt płaskie, „kaczkowate”, ale może to tylko kwestia niefortunnego ujęcia.
    Moja ocena: 5
    No Responses
    Jak cię widzą, tak cię piszą…
  • 04/05/15 celebryci , Dziennik Zachodni , ocena stylizacji , Śląsk Plus , Spell Your Shape , sport , styl

    Jak cię widzą, tak cię piszą…

    Publikacja: Śląsk Plus z dn. 24.04.2015 oraz Dziennik Zachodni z dn. 25.04.2015
    Oceniana dziś przeze mnie stylizacja ujrzało światło dzienne, a nawet bardziej wieczorne, w czasie realizacji programu telewizyjnego „Celebrity Splash”. 
    Otylia Jędrzejczak, z uwagi na uprawiany sport – ma mocno rozbudowane ramiona. W sylwetkowej nomenklaturze (polecam podział wg Spell Your Shape) oznacza to klasyczny Y. 
    Kształt litery Y sugeruje, jakie są proporcje opisywanego typu sylwetki. Charakteryzuje go przewaga górnych partii ciała nad dolnymi. Decydujący jest rozstaw ramion w stosunku do bioder. Dodam tylko, że rozmiar biustu nie ma wpływu na ocenę kształtu sylwetki. Owszem, może on potęgować optyczne powiększenie, ale zdarza się, że również pani A – którą cechuje odwrotna do Y przewaga proporcji ciała – miewa obfity biust, a wciąż jednak pozostaje A. W „przeliterowaniu” kształtów największe znaczenie ma bowiem porównanie: ramiona – biodra.
    W ubieraniu chodzi o to, by optycznie dodawać i odejmować w celu uzyskania harmonii i równowagi proporcji, a w konsekwencji – zbliżenia się do wymarzonego typu X, czyli sylwetki o podobnym rozstawie ramion i bioder z wyraźnie zaznaczoną talią.
    W przypadku pani Y, żeby uzyskać kobiece krągłości, wystarczy optycznie pomniejszyć ramiona i powiększyć biodra. Nasza bohaterka doskonale poradziła sobie z tym zadaniem. 
    Sukienka Pani Otylii to strzał w dziesiątkę. Wąskie ramiączka lubią eksponować szerokie ramiona. Na szczęście Pani Otylia postawiła na rozwiązanie odwrotne. Do tego dekolt V oraz nawiązujący do jego kształtu naszyjnik także powodują optycznie pomniejszenie górnych partii ciała. Sukienka ładnie „rysuje” talię, a jej rozkloszowany dół nadaje objętości biodrom.
    Bardzo dobre połączenie kolorystyczne. Chłodne kolory nadają urodzie Pani Otylii wyrazu, a ich głębokie i nasycone odcienie świetnie nadają się na sytuacje wieczorowe. Brawa za ten sam akcent kolorystyczny na ustach i butach.
    Dodatkowo należy wziąć pod uwagę to fakt, że nasza bohaterka jest wyjątkowo wysoka, dlatego też jej sylwetka wymaga szczególnego traktowania. W przypadku wszystkich wysokich osób stawiam na jak najwięcej podziałów w liniach poziomych. Przykład? Góra i dół w dwóch różnych kolorach. Jak widać monochromatyczne zestawy nie muszą być złe, ale jestem pewna, że zaproponowane przeze mnie rozwiązanie sprawdziłoby się znacznie lepiej. Szczególnie gdybyśmy ujrzeli Pani Otylię w towarzystwie innych osób. Świetnie, że buty są w mocnym, innym niż sukienka kolorze. Zawsze takie powinny być. 
    Choć w stylizacji brakuje mi jakiegoś sportowego pazura, nie będę tego krytykować i mimo wszystko ocenię ją wysoko. Wszystko się zgadza przecież.
    Moja ocena: 5
    No Responses
    Jak cię widzą, tak cię piszą…
  • 16/04/15 celebryci , Dziennik Zachodni , ocena stylizacji , okulary , Śląsk Plus , styl , wizerunek po męsku

    Jak cię widzą, tak cię piszą…

    Publikacja: Śląsk Plus z dn. 10.04.2015 oraz Dziennik Zachodni z dn. 11.04.2015

    Stylizacja z fantazją. Nareszcie oceniam strój, który zdecydowanie wychodzi poza kanon znany czytelnikom rubryki „Jak cię widzą, tak cię piszą.” A wszystko za sprawą Irka Dudka i zdjęcia, które zostało mu zrobione podczas konferencji przed festiwalem Rawa Blues.
    Ireneusz Dudek
    Artysta przez duże A. Widać to na wskroś. I jakże przyjemny to widok! Proszę zwrócić uwagę na charakter stylizacji. Jest i garnitur, i koszula. Czy jednak jest to klasyczna elegancja? Nikt nie ma prawa zarzucić naszemu bohaterowi, że wygląda banalnie i mało interesująco. Na pewno jest poza schematem. I nie mam na myśli tylko urzędników, bo trudno dzisiaj ocenianą stylizację porównywać do zestawów ubioru panów, których na co dzień obowiązuje ścisły kod ubioru. Chciałam jednak zwrócić Państwa uwagę, że Pan Ireneusz doskonale poradził sobie w w każdym aspekcie wizerunkowym. Może z jednym małym „ale”. Po kolei… 

    Fantazyjne połączenie kolorów i wzorów. Panowie niebieskości i wszelkich ich odmian raczej się nie boją, ale rzadko zestawiają je z akcentami fioletowymi. To pierwsza nieoczywistość. A druga, krata z kwiatami – które same w sobie panowie, z niewiadomych przyczyn, uważają za niemęskie – zgrały się doskonale. Nie warto wierzyć stereotypom. Pan Ireneusz jest dziś tego potwierdzeniem. 

    Kolejna rzecz, która wymaga podkreślenia to trafnie dobrane rozmiary i długości. Marynarka dobrze leży na linii ramion. Rękawy mają długość, która prawidłowo odsłania mankiety koszuli – na około 1 cm. Ze względu na mniej oficjalny styl – rozpięta marynarka jest jak najbardziej na miejscu. Spodnie u dołu nie zwijają się żadną harmonijkę, a jedynie łamią się zaledwie w jednym miejscu, czyli tak, jak powinny.

    W obliczu całości średnio podobają mi się dodatki. To jest to moje „ale”. Przede wszystkim klamra paska niepotrzebnie zwraca tak dużą uwagę. Powinna być delikatniejsza albo w formie, albo kolorze. Czerwień okularów jest w porządku, dodaje pazura, ale moje wątpliwości budzi kształt opraw. Mam uczcie, że są zbyt wąskie i za bardzo odsłaniają kości policzkowe, nie podoba mi się też ich górna linia – niezgadzająca się z linią brwi. 

    Za to buty są świetne. To typ brogues. Potocznie nazywane brogsami. Można je rozpoznać po charakterystycznych zdobieniach – wzory z dziurek ułożone wzdłuż krawędzi, czasem z dodatkowym delikatniejszym zdobieniem w kształcie rozety na czubku. Pasują zarówno do dzinsów, chinosów, jak i garnituru. Polecam. Dwukolorowa wersja Pana Ireneusza podoba mi się wyjątkowo.


    Moja ocena: 5 (Brawa za stworzenie bardzo spójnej, idealnie dopasowanej kolorystycznie i fasonowo stylizacji w stylu sportowej elegancji. Brawa za wiedzę, jak nosić rzeczy. Brawa za fantazję.)

    One Response
    Jak cię widzą, tak cię piszą…
  • 11/04/15 celebryci , Dziennik Zachodni , kolory , ocena stylizacji , Śląsk Plus

    Jak cię widzą, tak cię piszą…

    Publikacja: Śląsk Plus 27.03.2015 oraz Dziennik Zachodni 28.03.2015

    Magdalena Kumorek jest twarzą nowej marki kosmetycznej Shedor. Jej premiera miała miejsce w hotelu Cubus, a aktorka zaprezentowała się w takiej oto stylizacji. 
    Magda Kumorek
    Pierwsze wrażenie, jakie odniosłam po zobaczeniu zdjęcia, to nietrafione kolory. Przy okazji tego konkretnego zestawu ubraniowego, żeby moja ocena nie była krzywdząca, pozwoliłam sobie przyjrzeć się także innym stylizacjom Pani Magdy. Ciemne włosy i oprawa oczu oraz porcelanowy kolor skóry wskazują na to, że jest ona zimnym typem kolorystycznym. Oznacza to, że najlepiej wygląda ona w mocnych, głęboko nasyconych, chłodnych odcieniach kolorów. I tego właśnie tu mi zabrakło. Stonowana kolorystycznie stylizacja nie oddaje urody aktorki.
    Warto nadmienić, że dużo większym błędem jest stosowanie zdecydowanej i intensywnej kolorystyki przez osoby o zgaszonej urodzie niż odwrotnie – czyli noszenie rzeczy stonowanych przez osoby o urodzie bardzo wyraźniej, mocnej. Przypadek Pani Magdy jest na to doskonałym dowodem – nie jest źle, ale można było lepiej.

    Mam też mieszane uczucia w stosunku do zestawienia szerokiego sweterka z rozkloszowaną spódnicą. Obydwie rzeczy ładne, ale dużo ich razem. Sylwetka Pani Magdy wydaje się być drobna, wręcz filigranowa, co jest jej atutem, a nie został on wystarczająco mocno wyeksponowany. Taki fason swetra, w dodatku puchaty, zdaje się, że z włóczki typu bucle, zdecydowanie lepiej prezentowałby się w towarzystwie wąskiej np. ołówkowej spódnicy czy cygaretek. Podobnie ze spódnicą szytą z koła – raczej sugerowałabym noszenie jej z górą delikatniejszą, podkreślającą kobiece kształty. 

    Doskonałe nogi! Optycznie wydłużone poprzez cielisty kolor szpilek. Jest to jeden z podstawowych zabiegów mających na celu optyczne wysmuklenie i wydłużenie całej sylwetki.

    Ładna, delikatna bransoletka. W kwestii dodatków, w obliczu całości – najlepsze rozwiązanie.


    Moja ocena: 3+ 

    One Response
    Jak cię widzą, tak cię piszą…
  • 07/04/15 celebryci , dress code , Dziennik Zachodni , ocena stylizacji , polityka , prywatnie , styl , typy sylwetek , wizerunek po męsku

    Matka, żona i stylistka

    W poprzednim tygodniu Katarzyna Pachelska z Dziennika Zachodniego przeprowadziła ze mną wywiad. Ukazał się on w świątecznym, sobotnim wydaniu gazety. Poniżej zapis naszej rozmowy. Przy tej okazji bardzo też dziękuję Pawłowi Pszczole za wykonanie zdjęcia, które wykorzystano w publikacji. 

    . . . 

    Matka, żona i stylistka 
    Co sobotę Tatiana Szczęch ocenia w DZ stylizacje VIP-ów
    Dziś to my prześwietlamy ją i zadajemy niewygodne pytania
    Jesteś pogromcą regionalnych VIP-ów, wiesz o tym? Co sobotę martwią się, czy tym razem przypadkiem oni nie będą obiektem twojej oceny…
    Moim zamierzeniem nie jest krytykowanie nikogo. Mam nadzieję, że to jasno wybrzmiewa w moich opiniach o ubiorze śląskich VIP-ów. Czasami rzeczywiście musiałabym ostro skrytykować to i owo, ale zawsze staram się opisywać również pozytywne strony danej stylizacji. Przy każdej ocenie staram się też dzielić moją wiedzą, pisać o jakimś elemencie garderoby, zasadach jego dopasowywania, tłumaczyć, dlaczego powinno się coś nosić tak, a nie inaczej. Ciągle tłumaczę np. dlaczego kolor czarny do dziennych stylizacji to nie jest najlepsze rozwiązanie. Każdemu zdarzają się wpadki, dlatego mocno podkreślam, że moje oceny dotyczą tych konkretnych stylizacji w danym dniu, przedstawionych na zdjęciu, a nie ogólnie wizerunku tej osoby. Nie krytykuję dla zasady, mam nadzieję, że to jest wyczuwalne w moich komentarzach. Aczkolwiek czasami krytyka, jeśli konstruktywna, jest konieczna.
    Czy ludzie, których oceniasz w DZ, później wydzwaniają do ciebie z pretensjami?
    Zdarza mi się otrzymywać maile czy telefony po publikacji i raczej są to pozytywne komentarze. Dzwonią osoby, które otrzymały bardzo dobrą ocenę, żeby podziękować, ale są też wiadomości w stylu: dziękuję bardzo za konstruktywną ocenę, bo wyciągnąłem naukę i widzę zmianę. Jest to dla mnie bardzo miłe. Raczej nie spotykam się z negatywnymi reakcjami. Ale przyznaję, że czasami się ich boję.
    No tak, bo przecież to jest duża odpowiedzialność…
    Biorę to na barki. Mój zawód wiąże się z wyrażaniem opinii. Oczywiście, bardziej komfortową sytuacją jest indywidualny kontakt z klientem. On wtedy wręcz chce usłyszeć ode mnie kilka krytycznych uwag na swój temat. Musze przyznać,  że kiedyś byłam bardziej konserwatywna, ale życie nauczyło mnie, że nie warto. Przykład? Podziały na typy kolorystyczne uważam za zbędne. Najważniejsze jest tylko, żeby odnaleźć się w chłodnym lub ciepłym typie urody. To wystarczy w kwestii kolorów. Cała reszta to fason i styl. 
    U nas najczęściej oceniasz urzędników, biznesmenów, osoby, które obowiązuje ścisły dress-code.
    To jest trochę męczące, gdy po raz setny wyjaśniam tajniki doboru garnituru, ale – jak widać – ciągle jest to potrzebne.
    No właśnie. Jakie błędy najczęściej musisz wytykać?
    Jeśli chodzi o panów, to sprawa jest bardzo prosta. Podstawowy błąd to za duża marynarka, z za długimi rękawami. Nieodpowiednio zapięte guziki, nogawki spodni za szerokie i/lub za długie. Generalnie panowie mają tendencję do noszenia rzeczy bardziej za dużych niż za małych. Za długich niż za krótkich. W przypadku pań większym problemem jest kolorystyka. Kobiety za często korzystają z czerni, szczególnie w sytuacjach biznesowych. A można je przecież zastąpić innymi kolorami, np. szarym czy granatowym, ciemną, butelkową zielenią, burgundem czy bordo. Druga rzecz – kobiety mało znają swoje sylwetki, stąd też pomysł na stronę spellyourshape.pl. Za często pielęgnujemy swoje kompleksy i popadamy w przesadę. Jak zakrywamy, to wszystko. Tymczasem zasada jest prosta – im więcej ciała odkrywamy (w granicach dobrego smaku), tym nasza sylwetka jest lżejsza optycznie. Dużo lepiej jest nosić rękaw sukienki długości 3/4 niż do nadgarstka. Notorycznie nosimy za długie spódnice. Najlepiej jest pozostać w marginesie 10 cm około kolana, czyli 5 cm powyżej i 5 cm poniżej, chociaż trudno jest generalizować, bo dużo zależy od typu sylwetki. Najbardziej mi żal tego, że kobiety tak rzadko stawiają na sukienki. A są one najprostszym rozwiązaniem, bo nie trzeba kombinować. Zarówno dla pan i panów problemem jest dopasowanie stylu do sytuacji. Albo stawiamy na elegancję, albo sport. Stylizacji w stylu sportowej elegancji są tworzone bardzo nieumiejętnie. 
    Na pewno zdarza się, że oceniasz swoich znajomych albo nawet klientów. 
    To są dla mnie najtrudniejsze oceny. Wtedy mam jeszcze większe niż zwykle poczucie odpowiedzialności za słowa. Łatwiej mi oceniać tych, których nie znam. Staram się nikogo nie urazić. W życiu osobistym niechętnie zdradzam, kim jestem. Owszem, mówię, że zajmuję się wizerunkiem. Gdy mówię, że jestem stylistką, to spotyka się to czasami z przerażeniem: o matko, a ja tak źle dziś wyglądam! Każdy ma zboczenie zawodowe, ja też widzę pewne rzeczy po spojrzeniu na daną osobę, ale na dzień dobry nie oceniam. Za to, jeśli ktoś jest wyjątkowo dobrze ubrany, to zawsze usłyszy ode mnie komplement. Boli mnie czasem, że dużo osób uważa, że zajmuję się trywialnymi rzeczami – stylizacją i ubiorem, czyli czymś niepoważnym i niepotrzebnym. Zgadzam się z tym, że to, co mamy do powiedzenia, jest absolutnie najistotniejsze, ale dobrze jest, kiedy wygląd danej osoby zachęca nas do posłuchania jej. Jeśli ktoś dba o siebie, potrafi zadbać o innych. 
    Czy ty też codziennie dobrze się ubierasz? Nie masz żadnych gorszych dni?
    No mam nadzieję, że się dobrze ubieram! (śmiech) Generalnie mam świadomość tego, że stylista jest oceniany pod tym względem. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że nie wyglądam dobrze albo chociaż o to nie dbam. Uważam, że jestem wizytówką samej siebie. Wszystko, o czym mówię, powinnam stosować w przypadku samej siebie. Znam swoją sylwetkę i swoje kolory. A łatwej sylwetki to ja nie mam, jestem niziutka, wcale nie taka szczuplutka. Jestem chłodnym typem kolorystycznym, więc lepiej mi w niebieskościach, szarościach, nie ufam kolorowi pomarańczowemu. Potrafię dopasować styl do sytuacji, w której się znajduję. Staram się! Nie chcę, żeby to zabrzmiało tak, jakbym nie popełniała błędów. Popełniam, widzę to np. oglądając zdjęcia z przeszłości. Uważam za to, że każdy może dobrze wyglądać, na miarę swojego rozmiaru, swoich kształtów. 
    Jak to się stało, że zajęłaś się stylizacją i założyłaś firmę SYNERGIA?
    Od zawsze wiedziałam, że chcę robić coś swojego. Zawsze miałam zamiłowanie do języka angielskiego. Chciałam studiować anglistykę. Brat mnie przekonał, że to nie jest dobry kierunek i powinnam być inżynierem. Tym sposobem zaczęłam studia na Politechnice Śląskiej. Pracę magisterską pisałam już o zarządzaniu wizerunkiem – polityków, niestandardową jak na tę uczelnię. Wtedy już bardzo interesowałam się modą, skończyłam szkołę makijażu, różne kursy. Jednocześnie też robiłam anglistykę. A jednak! Nie potrafiłam się jej oprzeć. Przez kilka lat uczyłam w szkole językowej. Razem z bratową, prawnikiem, założyłyśmy Centrum Kreowania Wizerunku SYNERGIA w Gliwicach. Teraz prowadzę firmę sama. Specjalizację ze stylizacji zrobiłam już w Warszawie. Pierwsze lata działalności w branży wspominam jednak jako koszmar. Waliłam głową w ścianę, nikt nie wiedział, co robię i na czym to polega. Teraz jest już znacznie lepiej (śmiech). Dbałość o dobry styl wyssałam z mlekiem matki. Moja mama zawsze zwracała uwagę na szczegóły.
    Słyszałam, że masz w domu niezły kabaret…

    (śmiech). Faktycznie żyję z człowiekiem, który współtworzy kabaret. Łowcy.B. Mój mąż to Maciej Szczęch. Bardzo lubimy się śmiać, ale jesteśmy absolutnie normalnymi ludźmi, z dwójką małych dzieci, 4-letnią Tosią i 2,5-letnią Helenką. Jeśli pytasz mnie, czy umiem opowiadać kawały, to mówię szczerze, że jestem w tym beznadziejna. Gdy poznałam Maćka, byłam krytycznie nastawiona do kabaretu. Kojarzył mi się z czymś tandetnym, dopiero on uświadomił mi siłę dobrego, inteligentnego żartu. Z Maćkiem zeswatała mnie jego siostra, która stwierdziła, że pasuję do jej brata i koniecznie muszę go poznać. Po pierwszym spotkaniu wiedziałam, że to jest mężczyzna na całe życie. W tym roku obchodzimy 10 rocznicę ślubu.
    No Responses
    Matka, żona i stylistka
  • 09/03/15 celebryci , Dziennik Zachodni , ocena stylizacji , Śląsk Plus , styl

    Jak Cię widzą, tak Cię piszą…

    Publikacja: Śląsk Plus z dn. 27.02.2015 oraz Dziennik Zachodni z dn. 28.02.2015

    Natalia Siwiec była jedną z osób obecnych na katowickiej gali „Niegrzeczni”. 
    Natalia Siwiec
    Pani Natalia jest niewątpliwie kobietą piękną i ma duże wyczucie w kwestii mody i trendów. Epatowanie seksapilem nie musi się podobać każdemu, ale dziś jest wyjątkowo skromnie.  
    Spójrzmy na nasza bohaterkę pod kątem imprezy, na której się pojawiała. Nazwa zobowiązuje, więc cokolwiek niegrzecznego by się tam nie zdarzyło − nie byłoby to nie na miejscu. Choć tak naprawdę, oprócz długości koszulo-sukienki, która została zapięta pod sama szyję, w stylizacji nie ma nic wyjątkowo kontrowersyjnego.
    Biało-czarny zestaw kolorystyczny należy raczej do grzecznych, jedynym mocniejszym akcentem są czerwone usta i paznokcie. Na pewno nikt nie ośmieli się powiedzieć, że nie pasuje to pani Natalii. 
    Koszula może nie ma zbyt kobiecego fasonu, ale mnie to się nawet podoba. Jest ona za to tak krótka, że nasza wyobraźnia − na postawie szalenie zgrabnych nóg − dopowiada sobie piękne wcięcie w talii i kształtny biust.
    Ramoneska to modowy klasyk i pewniak, który − podobnie jak trencz − warto mieć w swojej szafie. Jest ona na tyle uniwersalna, że sprawdzi się i do dżinsów, i do ołówkowej spódnicy, i zwiewnej sukienki. Dzięki asymetrycznemu zapięciu i rękawom z zamkami ma ona bardziej ostry charakter. Zaprojektowana z myślą o motocyklistach, którzy jako subkultura są postrzegani jako „niegrzeczni”. Stąd fajne i ciekawe nawiązanie do nazwy imprezy. 
    „Chanelka” to kultowa, jedna z najbardziej rozpoznawalnych torebek świata. Pikowana, z podwójnym C, zamiast paska − łańcuszek. Obiekt pożądania wielu kobiet. Torebka dzięki swej prostocie nadaje się na codzienne wyjścia, jak i wieczorne przyjęcia.  
    W stylizacji Natalii Siwiec nie podobają mi się buty. Za bardzo kojarzą mi się z jakimś towarzystwem przyjaciół zwierząt. Nie żebym miała coś przeciwko nim, ale wolę jednak szpilki bez „ozdoby” w postaci kości.  
    Świetne włosy.  

    Moja ocena: 4   
    No Responses
    Jak Cię widzą, tak Cię piszą…
  • 03/02/15 celebryci , Dziennik Zachodni , kolory , ocena stylizacji , Śląsk Plus , styl , wizerunek po męsku

    Jak Cię widzą, tak Cię piszą…

    Publikacja: Śląsk Plus dn. 30.01.2015 oraz Dziennik Zachodni dn. 31.01.2015

    Kolejny raz oceniam osobę, która pojawia się na premierze jakiegoś filmu. Tym razem jest to „Carte Blanche”, a stylizacja − autorstwa aktora Arkadiusza Jakubika.

    Arkadiusz Jakubik

    Z jednej strony mamy do czynienia z sytuacją, która jest wyjściem do kina, z drugiej – ma ono charakter nadzwyczajny. Dlatego podoba mi się styl zestawu ubraniowego zaprezentowanego przez naszego bohatera. Czerń, a także ciemne odcienie innych kolorów, świetnie sprawdzają się w okolicznościach wieczorowych, nadając strojowi elegancji. Dlatego nawet jeśli uważam, że Pan Arek lepiej wygląda w innych barwach niż czarna, nie będę krytykować jego wyboru kolorystycznego.

    Formalność stroju została obniżona luźnym charakterem poszczególnych elementów garderoby i sposobem ich noszenia. Rozpięta marynarka, koszula z wzorem i rozpiętym kołnierzykiem, sportowe spodnie z opuszczonymi szelkami i nogawkami włożonymi w wysokie buty. Wszystko razem to luz, choć − dla mnie − trochę wymuszony.

    Pan Arek zadbał o szczegóły. Proszę zwrócić uwagę na to, że kołnierzyk koszuli został podszyty czerwoną tkaniną, która kolorystycznie nawiązuje do obszycia butonierki. Uwaga, uwaga! Większość osób błędnie nazywa w ten sposób piersiową kieszonkę. Butonierka to przecięcie, wyglądające jak klasyczna dziurka na guzik (takie było jej pierwotne przeznaczenie) w klapie marynarki. Proszę pomyśleć o kwiatach w butonierce. Jaki obraz mamy przed oczyma? Przecież żaden pan młody nie wkłada kwiatów do kieszonki, ale przypina je do klapy marynarki. Do kieszonki, profesjonalnie nazywanej brustaszą, wkładamy poszetki, czyli ozdobne chusteczki. Wciąż niedoceniany przez panów dodatek, który może dodać wiele uroku męskim stylizacjom.

    A teraz słów kilka na temat szelek. Wreszcie mam pretekst, żeby o nich napisać. Klasycznie − pełnią dokładnie tę samą funkcję, co pasek, czyli podtrzymują spodnie na odpowiedniej wysokości. W modzie współczesnej szelki nabrały nowego charakteru, stanowią oryginalny dodatek, który ma być widać. Lubię szelki u mężczyzn, ale… niekoniecznie opuszczone na spodnie. Są wtedy dla mnie oznaką wcześniej wspominanego wymuszonego luzu.

    A propos szelek, abstrahując od stylizacji Pana Arka, dodam jeszcze jedną uwagę, może oczywistą, ale żeby nie było żadnych wątpliwości: jeśli szelki to nie pasek, a jeśli pasek − to nie szelki. Albo jedno, albo drugie.

    Moją dzisiejszą ocenę obniżam za nadmiar materiału na rękawach marynarki. Nogawki spodni po prostu taki mają charakter. Warto jednak pamiętać, że duża ilość marszczeń niepotrzebnie nadaje objętości i optycznie skraca sylwetkę. Nie przekonuje mnie to w przypadku Pana Arkadiusza, ale doceniam fantazję.


    Moja ocena: 3+

    No Responses
    Jak Cię widzą, tak Cię piszą…
  • 23/01/15 celebryci , Dziennik Zachodni , ocena stylizacji , Śląsk Plus , styl

    Jak Cię widzą, tak Cię piszą…

    Publikacja: Śląsk Plus z dn. 16.01.2015 oraz Dziennik Zachodni z dn. 17.01.2015

    Maja Bohosiewicz, wywodząca się z Żor, tak ubrana pojawiła się na premierze filmu „Siedmiu krasnoludków ratuje śpiącą królewnę”. Tradycyjnie już moim zadaniem jest ocena stylizacji.
    Maja Bohosiewicz

    T-shirt plus skórzane spodnie. Luz z pazurem. Połączenie – samo w sobie – jest świetne, ale w tym przypadku nie do końca trafione. Moje zastrzeżenia dotyczą wyglądu dolnych partii ciała, ale zanim o tym…

    Chciałabym podkreślić, że bardzo, BARDZO!, podoba mi się szal czy też chusta Pani Mai i jego/jej ułożenie. Często zdarza mi się słyszeć zarówno od kobiet, jak i mężczyzn, że mają kłopot z wiązaniami takich dodatków. Dodam tylko, że szale i chusty mogą albo uratować stylizację, albo ją totalnie zniweczyć. Brawa dla naszej bohaterki za nonszalancki styl zaprezentowany z ogromnym wdziękiem.
    Czego zatem dotyczą moje uwagi a propos dolnych partii ciała? Tak naprawdę i spodnie, i buty są w najlepszym porządku, razem jednak pogrubiają i zbyt obciążają optycznie sylwetkę. Za dużo marszczeń. Skórzane spodnie wymagają delikatniejszych butów. Wszystko wtedy idealnie współgra w kwestii proporcji.
    Pochwała za delikatny makijaż, naturalną fryzurę i kolejny pazurek w postaci ognistoczerwonych paznokci. Nadają one całości wyrazu i charakteru. Nie raz pisałam już o tym, że nie jestem fanką kolorowych lakierów dla kobiet związanych ze światem polityki czy biznesu, głównie dlatego, że są one zbyt sensualne i za mało profesjonalne. Jednak profesjonalizmowi zawodu aktorki czerwone paznokcie z pewnością nie zaszkodzą, a czasem może i pomogą. Do tego premiera na pewno miała miejsce w godzinach wieczornych, a wtedy już każdej pani wolno każdy kolor. Byle ze smakiem.
    Torba. Nie potrafię się jednoznacznie określić. Marka rozpoznawalna na całym świecie, ale – przyznam szczerze – zupełnie niezrozumiałe jest dla mnie uwielbienie, z jakim jest traktowana. Akurat model, który wybrała pani Maja, jest dla mnie akceptowalny, ale sam fakt, że producent oczywisty, jest w moich oczach dyskwalifikujący. Dla mnie, zaznaczam.
    Lubię męskie, ciężkie zegarki. W tym konkretnym przypadku odstrasza mnie ilość złota. Razem z torbą niepotrzebnie dają poczucie, że miało być „na bogato”. 
    Moja ocena: 4 
    No Responses
    Jak Cię widzą, tak Cię piszą…
  • 09/01/15 celebryci , Dziennik Zachodni , kolory , ocena stylizacji , styl

    Jak Cię widzą, tak Cię piszą…

    Publikacja: Dziennik Zachodni dn. 20.12.2014
    Moim dzisiejszym zadaniem jest ocena stylizacji Kamili Baar. Tak ubrana pojawiała się na premierze najnowszego filmu Krzysztofa Zanussiego „Obce ciało”, w którym aktorka pochodząca z Tychów zagrała jedną z ról.
    Kamila Baar
    Z przyjemnością obserwuję różne odsłony wizerunkowe Pani Kamili, ponieważ ich styl jest mi wyjątkowo bliski. Lubię jej minimalizm, który i tym razem przyświecał naszej bohaterce przy wyborze garderoby, makijażu i fryzury na wyżej wspomniane wydarzenie.
    Połączenie czerni i beżu jest szalenie eleganckie. I niebanalne, bo nie tak popularne jak zestawianie jej z bielą. Kolor beżowy nie kontrastuje tak silnie z czarnym, więc jest większa szansa na to, że będzie pasował osobom o delikatnej urodzie. Smaku całości dodaje kolor pomadki.
    Więcej uwagi chciałabym poświecić spodniom. Dopasowane w biodrach i rozszerzające się ku dołowi – już od samej góry – są idealne dla osób, które muszą ukrywać mankamenty swoich bioder i nóg w ogóle. Pani Kamili te problemy są raczej obce, ale podoba mi się, że nie epatuje ona swoją kobiecością, a jedynie subtelnie ją podkreśla. Ktoś mógłby wprawdzie powiedzieć, że skutecznie zasłoniła swoje ciało, ale przecież nie ma w tym nic złego, jeśli całość wygląda lekko i świeżo mimo wszystko, mimo tak ciężkich optycznie spodni.
    Mam mieszane uczucia w stosunku do koronkowej baskinki, która wydaje mi się „odcięta” w nieodpowiednim miejscu talii – szczególnie w zestawieniu z owymi szerokimi spodniami.
    Szpilki nawiązują kolorystycznie do jednej z barw występujących na stylowej torebce. Nie przekonuje mnie to jednak. Pochwałą minimalizmu w tym przypadku byłyby buty czarne.   
    Mimo wszystko, czapki z głów, ta pani naprawdę zna się na rzeczy i wcale nie oznacza to ślepego podążania za trendami. Dowodem tego są białe perełki, które przez niektórych mogą zostać uznane za „babcine”, a przecież razem z kolczykami  uroczo rozświetlają twarz. 
    Moja ocena: 5
    No Responses
1 11 12 13 14 15 16